Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: W ostatnim czasie Unia Europejska obrała bardzo mocny kierunek ataku na Polskę. Wyrok TSUE odnoszący się do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego określa ją jako niezgodną z prawem europejskim a sama Komisja Europejska nawet próbuje grozić naszemu krajowi sankcjami, jeśli Polska tego wyroku nie wykona. Czy rzeczywiście czekają Polskę jakieś sankcje, a jeśli tak to w jakiej perspektywie czasowej?

Rafał Ziemkiewicz, pisarz i publicysta „Do Rzeczy: Nie mam wstępu do głów unijnych urzędników, więc nie wiem jaki jest ich stopień poczucia rzeczywistości, a ogłoszenie otwartym tekstem czegoś tak horrendalnego jak dwanaście dyrektyw Timmermansa jednak zdaje się wskazywać, że są oni bardzo mocno zideologizowani. Tak więc pragmatyzm nie jest tam obecnie najsilniej promowaną cnotą.

Po drugie nie wiem, jaki jest stopień ich determinacji w budowie tego, co w tej chwili jest ewidentnie budowane, a co swego czasu zapowiadał Martin Schulz i nazwał Stanami Zjednoczonymi Europy, chociaż chodzi raczej o Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. Czyli superpaństwa europejskiego. Wydaje się jednak, że nadrzędnym celem eurokracji w tej chwili jest budowa państwa europejskiego i jest ona zdeterminowana zgodnie z tzw. doktryną szoku. Mogą więc uważać, że teraz jest ten właściwy moment i szansa, żeby to zrobić.

Czy Pana zdaniem to budowanie federalnej Unii Europejskiej w ogóle jest możliwe?

Wielokrotnie próbowano zbudować państwo europejskie i zyskać dla niego akceptację mieszkańców krajów Unii Europejskiej, natomiast kolejne referenda i próby stworzenia konstytucji europejskiej pokazały, że tą drogą się tego zrobić nie da. W tej chwili więc robi się to w drodze faktów dokonanych, rozpychania się organów Unii europejskiej ponad kompetencje, które zostały im przyznane na mocy traktatów. I my jesteśmy ofiarą tego procesu. To jest trochę, jak mówi Donald Trump: Oni nie idą pomnie, idą po was, a ja tylko stoję im na drodze. Tak więc oni nie idą po Polskę i Węgry, tylko Polska i Węgry stoją na drodze do tej wizji państwa europejskiego.

Jedno jest pewne, że wszelkie zasady traktatowe zostały odrzucone. Jeżeli UE wiedząc doskonale, że nie ma w Polsce żadnych stref LGBT uparcie używa tego argumentu i ogłasza rozpoczęcie postępowania wyjaśniającego i ten organ ma wyjaśnić coś, co jest przecież zupełnie jasne, to to samo w sobie jest dowodem, że jest w tych strukturach jakiś stopień determinacji, żeby „prawem i lewem”, a raczej „lewem” bo prawem się nie da, te uprawnienia przeprowadzić i zamienić Komisję Europejską w rząd europejski i PE w rzeczywiste ciało ustawodawcze, a przede wszystkim TSUE w sąd najwyższy Europy.

Pytanie oczywiście brzmi, jak daleko ta determinacja sięga i jeżeli spotka się z twardym sprzeciwem Polski – tu jest pierwsze pytanie, czy się spotka – to jak daleko UE jest gotowa się posunąć? Mam wrażenie, że oni żyją w takim świecie budowanym przez bańkę liberalno-lewicowych mediów. W tej bańce prawdopodobnie postrzegają Polskę jako taki kraj, który wystarczy puknąć i natychmiast się przewróci. Próbują przekazywać na Zachód, że tu wszyscy nienawidzą PiSu i jęczą pod tym reżimem i tylko czekają na sygnał z Brukseli, aby powstać i ten reżim od władzy odrzucić, obalić obecny rząd i restytuować Donalda Tuska.

Czy zatem sankcje wobec Polski są realne?

Osobiście uważam, że w obecnej sytuacji te sankcje są raczej odległe od rzeczywistości, ale weszliśmy trochę na taką ścieżkę, która w historii czasem się zdarza, a mianowicie – nieprzewidywalności. To jest to, o czym Barbara Tachman sporo pisała na temat przyczyn wybuchu I Wojny Światowej. To nie było w niczyim interesie, ale ówcześni przywódcy bardziej niż o interesach myśleli o tym, żeby nie stracić twarzy wycofując się z układów i zobowiązań. Może więc być tak, że ta niewybieralna przez nikogo oligarchia, która rządzi Unią Europejską być może rzeczywiście jest zdolna do tego, żeby posunąć się do nałożenia jakichś kar finansowych na Polskę i prób ich wyegzekwowania, co albo się skończy złamaniem Polski i rzuceniem jej na kolana z różnymi tego skutkami w najbliższych latach, ponieważ na pewno wzbudzi to opór i rozgoryczenie, kiedy Polacy się przekonają, że za cenę tego rzucenia na kolana wcale nie nabyli dobrobytu, który im obiecuje Platforma Obywatelska, tylko taką PRL-owską nędzę, ponieważ ku temu to zmierza. Albo też Polska postawi się na tyle skutecznie, że przy dużej determinacji Unii Europejskiej – jeśli ona się nie wycofa – rozpocznie się proces przyspieszonego rozpadu Unii, a inne państwa zaczną bronić się przed tym europejskim państwem.

Ten Związek Socjalistycznych Republik Europejskich wymarzony przez Schulza oczywiście nie powstanie, ponieważ nie ma w Brukseli takiem mocnej siły egzekucji, ale najwidoczniej oni sobie nie zdają z tego sprawy, że nie można stworzyć imperium bez narzędzi przemocy i wydaje im się, że mają takie narzędzia. Oni owszem narzędzia mają, ale to jest przemoc miękka i ona nie wystarczy.

Tak czy owak, wydaje się, że jest to obecnie ten krytyczny moment dla Unii Europejskiej i jest jakiś cień możliwości, że ta organizacja wróci do korzeni i odzyska świeżość funkcjonowania, ale moim zdaniem jest to stosunkowo mało prawdopodobne. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest to, że Polska w Unii Europejskiej odegra taką samą rolę jaką odegraliśmy w bloku sowieckim – czyli rozkład imperium zacznie się od naszego buntu.

Profesor Tettenborn w wywiadzie udzielonym dla ,,The Spectator'' stwierdził, że UE będzie żałować swojej prawnej napaści na Polskę. Stwierdził także, że jeśli UE będzie się upierać, a Polska postawi się twardo, to za naszym przykładem pójdą takżeinne kraje.

Ten punkt widzenia jest mi zdecydowanie bliski. Znacznie bardziej niż to, co ostatnio pisał „Financial Times”, który jest głosem tamtych elit i pozwala zerknąć, co się dzieje w głowach eurokratów, którym się wydaje, że na Polaków wystarczy tupnąć i postraszyć ich zabraniem funduszy unijnych, a wtedy Polacy zrobią wszystko tak, jak się im karze. To mogła być prawda dziesięć lat temu albo kilkanaście lat temu, ale od tego czasu Europa bardzo się zmieniła i nie jest tak bardzo atrakcyjna dla Polaków jak była i nie jest w stanie wywierać na nas takiego magicznego wpływu.

Niemcy przecież nie mają zarządu i dowództwa własnej armii, a kontrolę nad ich wojskami sprawuje generał NATO – najczęściej Amerykanin, którego zastępcą jest wysoki oficer brytyjski.

To jest temat na kolejną zupełnie inną rozmowę, że nasze wyobrażenie nt. Niemiec, jako kraju, gdzie wszystko chodzi jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku, że jest tam świetna organizacja, to jest skonfrontowane ze świadectwem ludzi, którzy tam żyją, a więc twardymi faktami i fakty są takie, że takie wyobrażenia są równie nieadekwatne do rzeczywistości, jak nasze wyobrażenie Chin jako wciąż taniej montowni, gdzie bosi ludzie harują za drewniane pięć złotych i produkują dobra konsumpcyjne dla Zachodu. Jesteśmy zwyczajnie z tyły w tych wyobrażeniach i naszym potocznym oglądzie o kilkanaście lat. Podobnie zresztą było, kiedy polscy piloci z Dywizjonu 303 byli zupełnie serio pytani w Wielkiej Brytanii, czy u nas białe niedźwiedzie po ulicach chodzą. Tak więc nasza wizja Europy jako tego wspaniałego raju, bogactwa, dobrobytu ale też i porządku i wzorców do naśladowania jest wizją absolutnie anachroniczną. Europa w tech chwili zwyczajnie się pruje i pęka, a ścisła integracja z Unią Europejską, to jest zaszywanie się w worku z trupem. Ta świadomość do większości Polaków na razie jeszcze nie przeciekła.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę