Tęczowa szuria, biorąc na tapetę niedawne przypadki samobójstw nieletnich, z uporem maniaka dorabia do nich teorię o "dzieciach LGBT", za których śmierć ponoszą winę "homofobiczni prześladowcy". Metodyczna i profesjonalna strategia tych przekazów podporządkowana jest celom politycznym i ideologicznym, czego bynajmniej autorzy tego rodzaju kampanii nie kryją. W ten sposób posłużono się także sprawą śmierci dwunastoletniej Zuzi z Kozienic. Ponieważ dowodem na "homofobiczną" przyczynę jej samobójstwa mają być jakieś facebookowe bluzgi sprzed roku, wojna kulturowa wkracza tym samym w świat dzieci jedenastoletnich.

Banałem jest stwierdzenie, że przemoc wśród młodzieży (w jakikolwiek sposób motywana, a więc także, gdy pretekstem do niej jest homoseksualizm ofiary) jest problemem poważnym. Tym niemniej, to co zaprezentowali kreatorzy ideologicznej kampanii spod znaku tęczowej rewolucji wraz z częścią mediów serwując przekaz o "dzieciach LGBT" jest ewidentną i szokującą manipulacją, zresztą o zdecydowanie koniunkturalnym charakterze.

Orientacja seksualna jedenastolatków?

Kiedy stratedzy tęczowych kampanii zaczęli kreować swój przekaz na temat problemów homoseksualnych 15-16 latków, miał on zapewne jakiś (choć w wielu wypadkach mocno naciągany) związek z rzeczywistością. Gdy zaczęto epatować opowieściami o 13-14 latkach o uświadomionej "orientacji seksualnej", z powodu której mieli być prześladowani i doprowadzani przez prześladowców do samobójstw, sprawa zaczęła wyglądać coraz bardziej podejrzanie. Skoro jednak część odbiorców medialnej papki oraz konsumentów chłamu lansowanego w mediach społecznościowych połknęła haczyk, tęczowi fighterzy coraz bardziej obniżają wiek "dzieci LGBT", także wśród coraz młodszych grup wiekowych szukając domniemanych "homofobów". Ponieważ okazało się, że "homofobiczne wpisy", które miały doprowadzić dziewczynkę z Kozienic do samobójstwa, pochodziły sprzed roku, okazuje się, że świadomych swojej "orientacji" gejów i lesbijek oraz o "homofobicznych prześladowców", wyszukuje się już wśród jedenastolatków.

Wątpię, by autorzy powielanych bredni zajrzeli do jakichkolwiek publikacji na temat przyczyn samobójstw wśród dzieci, na temat mechanizmów agresji wśród nich, czy choćby w ogóle na temat psychologii rozwojowej. Znowuż warto zacząć od banału, że dojrzewanie to okres zmian, w tym także kryzysów i zawirowań związanych z identyfikacją płciową. Niejednokrotnie to, co na siłę usiłuje się określać jako "orientację homoseksualną", w przypadku nastolatków może podlegać zmianom, a wręcz pojawiać się i zanikać. Mówimy tu o uczuciach sytuujących się nieraz na granicy między przyjaźnią a rodzącym się pociągiem erotycznym a także o szeregu zachowań, niekiedy o charakterze eksperymentów, które można by określić jako homoseksualne, a które bynajmniej nie świadczą o tym, że osoba zdeklaruje się jako homoseksualna w dorosłym wieku.

Mało tego, ostatnio nagłośniona sprawa dotyczy dzieci na progu okresu dojrzewania, dopiero wychodzących poza rówieśniczą grupę jednopłciową, w której przede wszystkim dotychczas funkcjonowały. Ta faza rozwoju to przecież okres, w którym dzieci spędzają czas głównie z osobami tej samej płci i przyjaźnią się właśnie z nimi. Dziewczętom w tym wieku zależy na bliskich przyjaźniach, czułości i bliskości. Nie mówiąc już o trzymaniu się za ręce, przytulaniu, zachowaniach, które przecież wcale nie muszą mieć podtekstu erotycznego, a z których niektórzy usilnie chcieliby tego rodzaju wnioski wyciągać. Owszem, niektóre z tych dzieci, ale jest to jednak mniejszość, w tym wieku lub niedługim czasie później zaczynają też tworzyć związki, które określić można mianem preintymnych. O współczesnych nastolatkach powiedzieć można wiele, jednak twierdzić, że wiek niektórych procesów dojrzewania tak radykalnie się obniżył, by mówić o w pełni ukształtowanej tożsamości psychoseksualnej, a jeszcze lepiej, o zdeklarowanych "orientacjach seksualnych" u jedenastolatków, jest czymś mocno pretensjonalnym.

Bluzgi na Fejsie sprzed roku

"Dowodem" na "homofobiczne" zaszczucie i doprowadzenie dziewczynki do samobójstwa ma być facebookowa pyskówka sprzed roku. Zuzia miała wówczas określić swój profilowy status jako "ślub" z koleżanką (jeśli ktoś chce doszukiwać się podtekstów czy deklaracji co do "orientacji", proszę bardzo), na co rówieśnicy zareagowali bardzo różnymi komentarzami. Obok entuzjastycznych były też ostre i wulgarne, pojawił się też motyw "lesby". Jeśli przy tym chodzi o poziom bluzgów, nie różniły się od często używanych określeń, którymi dzieci przy różnych okazjach obrzucają się na serwisach społecznościowych. Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że wysnuwanie wniosków na temat związku wpisów sprzed roku z samobójstwem jest jednak karkołomne. Rozumując w ten sposób można udowadniać naprawdę wiele. Nie mówiąc o tym, że na podstawie bluzgów na dziecięcych kontach można by zdefiniować tysiące rodzajów "fobii" i "uprzedzeń". Niekiedy dziecko jest na cenzurowanym w grupie rówieśniczej i może być zaszczuwane, czasem jednak wcale tak nie jest, bo nawet, gdy zajmuje ono wysoką pozycję w grupie, również może być obiektem bluzgów, uznanych niekiedy (niestety) za standard wypowiedzi. Na podstawie wyjętych z kontekstu pojedynczych hejtów nie zawsze można wnioskować, co faktycznie stało za wybuchami słownej agresji. Tymczasem warto zwrócić uwagę na wypowiedź jednej z koleżanek Zuzi, przytoczoną przez portal TVP, a za nim przez inne media:

"Na pewno nie zabiła się dlatego, że ktoś się z niej śmiał, a już na pewno nie w klasie. Opowiadała mi wiele razy, że większość jej klasy jest LGBT, więc niby kto miałby się śmiać, że ona jest LGBT?"

Być może ktoś tego rodzaju wypowiedzi, że "większość klasy jest LGBT" chce brać na serio, podobnie jak wyciągać wnioski z faktu, że relacje między sobą dziewczynki nazywały nieraz "związkami". Tak czy inaczej określenie facebookowego statusu jako "ślubu z koleżanką", stało się swoistym "wydarzeniem medialnym" na miarę grupy. Gdy poczytać wpisy, jest naprawdę ostro. Oczywiście bezkrytyczny odbiorca lewicujących mediów i tęczowego przekazu widząc hejterski wpis typu "rzygać mi się chce jak was obie widzę", od razu widzi w tym "homofobię". Czy ma to poważne podstawy?

Problemy jedenastolatek: Jestem z nią bardziej blisko niż tamta z nią, więc jestem zazdrosna o tamtą...

Z czym tak na prawdę mamy do czynienia w przypadku konfliktu sprzed roku, można tylko przypuszczać. Na podstawie wpisów z mediów społecznościowych można przyjąć, że zapewne miała tam miejsce rywalizacja o to, kto będzie najlepszą przyjaciółką Zuzi. Mamy więc do czynienia z rywalizacją, intrygami, a także z próbami dokuczenia z powodu nieodwzajemnienia uczuć. Dziewczynka, która twierdzi że była w "związku" z bohaterką, jest też zazdrosna, gdy bohaterka zadeklarowała "związek" z inną dziewczynką. Dlatego też bluzga na dotychczasową przyjaciółkę. Oto jedna z facebookowych wypowiedzi pochodząca od dziewczynki, która - według przekazu o "homofobii" jako przyczynie samobójstwa - miała brać udział w "homofobicznym zaszczuwaniu" (pisownia oryginalna):

"bylam wtedy z zuzia w ZWIAZKU ona nie byla z zadna *** bo sie tylko przyjaznily bylam zazdrosna i sie z nia poklocilam o *** i napisalam ze jest *** a ten post sam w sobie nie byl na powaznie, shiro to prowokujacy trollujacy fejk ale starzy ludzie nie zrozumieja ze w internecie sie kazdy wyzywa;---D chyba kazdy z fejkow wie ze nagisa shiota *** wyzywal kazdego i byl atencjuszem wiec kazdy mial go w *** tymbardziej zuzia ktora nawet na to uwagi nie zwracala co do tego ze w klasie rowiesnicy sie z niej smiali tez jest nieprawda bo u niej w klasie wiekszosc sama byla lgbt i miala do tego obojetne podejscie wiec przestancie *** farmazony nic o niej nie wiecie, przestalkowaliscie jej profil i znalezliscie jakis post o zwiazku z pazdziernika 2019 roku a twraz mamy 2020 xd "

Dzieci w dawniejszych czasach napisałyby: "ja jestem z nią bardziej blisko niż tamta z nią, więc jestem zazdrosna o tamtą". Ale współcześnie należy dodać parę bluzgów, bo niestety tak dzieci dzisiaj mają. Ewentualnie może być jeszcze "LGBT" i "związek".

Tęczowe goebbelsiki w akcji

Metody, jakich podjęły się niektóre osoby, chcące posłużyć się tragicznym wydarzeniem w kreowaniu obłędnej narracji, są szokujące. Cytowana powyżej koleżanka Zuzi, która przez samozwańczych sędziów wskazywana jest jako winna jej śmierci (!!!) pisze m.in. na Facebooku.

"ciagle mnei ktos zaprasza do znaj jaeis stare baby z tego posta gdzie jest ss z moimi komami jak napisalam ze zuzia jest *** i mowicie ze zabila sie przeze mnie i przez to ze ktosnja wyzywal pod tym pistem a *** wiecie KAZDA OSOBA wypowiadajaca sie an jej temat nic o niej nie wie nawet jej nie zna ale macie najwiecej do powiedzenia"

Przepis na tworzenie fakenewsów, kreowanie na ich podstawie histerii (oraz zorganizowanie przy okazji ataku politycznego) to, jak się okazuje, coś niezwykle prostego. Znajdź zatem dane dziecka, które popełniło samobójstwo. Przeszukaj jego profil w mediach społecznościowych, wygrzeb, na przykład sprzed roku jakąś wirtualną sprzeczkę. Spośród morza przekleństw, z całego steku bluzgów, którymi obrzucają się dzieci na serwisach społecznościowych (spośród tych wszystkich k*ew, ch*jów, p**zd, szmat, dziwek j***anych, z*ebów, sk***synów...) wydobądź hasła, które można powiązać z homoseksualizmem, jak "pedał" czy "lesba" (bo przecież oczywiście żadne inne bluzgi nie krzywdzą).

Miłość i tolerancja czyli internetowy lincz na jedenastoletnich homofobach

Nie ważne, że dziecięce pyskówki mogły mieć miejsce rok temu. Nieistotne też, że autorzy sporej części wpisów niekiedy nie do końca rozumieją znaczenie używanych słów (usłyszały bluzg to go podchwyciły). To wystarczy, by ogłosić światu że oto mamy "ofiarę homofobii - dziecko LGBT". Jeszcze lepiej, zadzwoń do rodzica (nie myśl o stanie w jakim się znajduje, a zresztą, skoro jesteś postępowy, to częściej używasz słowa "homofobia", niż "empatia"), łap go za słowa i wciskaj to, co chcesz udowodnić. A najlepiej , wejdź na profil dziecka, które bluzgało. Przecież to ono jest winne śmierci!

Jak można zauważyć, konsekwencją tego rodzaju manipulacji powtarzanych w mediach jest m.in. zalew hejtu ze strony bezkrytycznie przyjmujących tego rodzaju propagandę ogłupionych użytkowników internetu, którzy swój atak kierują wobec domniemanych sprawców śmierci dziecka. Głosy, by zamykać i skazywać bluzgających na siebie jedenastolatków (akurat za bluzgi jednego jedynego rodzaju, czyli "homofobiczne", bo innych jakby się nie dostrzega), należą tu do najłagodniejszych.

OMZRIKowe fakenewsy, czyli "Duda ma krew na rękach"

Postkomunistyczna Polityka napisała m.in.: "imię „Zuzia” dołączyło do coraz dłuższego łańcucha ofiar homofobii i transfobii w Polsce". Oliwy do ognia dolewa kontrowersyjna, znana z powielania nieprawdy, grupa o nazwie Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRIK). Na stronie internetowej OMZRIK znajdziemy zarówno faktyczne przypadki przestępstw związanych z nawoływaniem do nienawiści (choć są one dobierane dość wybiórczo), jak i przypadki fakenewsów, plotek i pomówień. Grupa założona została przez przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem, który zresztą uciekł za granicę przed wymiarem sprawiedliwości. Na facebookowym profilu OMZRIK w kontekście ostatnich wydarzeń mamy do czynienia z istną biegunką, a zmanipulowany i toporny przekaz na temat okoliczności śmierci dziecka służy do ataku politycznego na obecne władze. Obok powtarzania że dziecko jest ofiarą "homofobicznej nagonki", dowiemy się że 12 latkę zaszczuli między innymi "politycy tacy jak Czarnek". Przemysław Czarnek wg tych rewelacji nie tylko ma "faszystowskie poglądy", ale to wręcz "człowiek o obrzydliwych nazistowskich poglądach". Prześladowcy dzieci mieli zresztą pobierać nauki u "faszystów z Konfederacji i biskupów pokroju Jędraszewskiego", a także "nauczyli się od Dudy". Prezydentowi przypisuje się, jakoby miał powiedzieć, że "lesbijki to nie są ludzie". Tak więc, według OMZIRK "Duda ma krew na rękach". W ogóle Polską rządzą "katoliccy ekstremiści". Z rewelacji OMZIRKowych rewelacji dowiemy się także, że Kaja Godek chciała odebrać Zuzi prawa obywatelskie. Czy autorzy tego rodzaju fejków, w których lży się konkretne osoby, przypisując im absurdalne słowa i poglądy, nie powinni ponieść konsekwencji prawnych?