Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Jak Pan skomentuje film Sylwestra Latkowskiego oraz reakcje niektórych celebrytów, ich odgrażanie się oraz straszenie pozwami?

Piotr Semka, publicysta: Wygląda na to, że Pan Latkowski zagrał dosyć vabank, ponieważ postawił sporą ilość pytań wobec celebrytów. Są to pytania bardziej na zasadzie apelu moralnego, niż przedstawiania konkretnych dowodów, że byli z tym procederem za pan brat lub korzystali z jakichś niedozwolonych prawem rozrywek w Zatoce Sztuki. Cała sprawa wynika jednak z jednego problemu, a mianowicie, że w Polsce celebryci są w znacznie silniejszej pozycji niż zwykły człowiek. Stać ich na bardzo renomowanych adwokatów.

A co Pan sądzi na temat porównywania tej sprawy z nagłaśnianymi przez braci Sekielskich problemami pedofilii w Kościele?

Sytuacja ta rzeczywiście bardzo często jest porównywana z sytuacją w Kościele Katolickim. Otóż tu sytuacja jest inna. Istnieje bowiem z jednej strony bardzo silna pokora Kościoła Katolickiego w przyjmowaniu tych zarzutów, z drugiej strony wiadomo natomiast, że w dzisiejszych czasach duża część tych oskarżających to są ludzie, którzy przeszli na pozycje antyklerykalne. Nie wszyscy oczywiście. Oni jednak nie mają żadnej obawy, że na przykład Kościół, bądź jakiś biskup wynajmą bardzo sprawnego dobrze opłacanego adwokata, który takiego oskarżającego wciągnie w długotrwały, kłopotliwy i kosztowny proces. Tutaj Kościół osłania się raczej przed ciosami, lepiej lub gorzej, na zasadzie inercji itd.

Natomiast w przypadku celebrytów mechanizmy, które ich bronią, są bardzo silne. Rzucone publicznie oskarżenie oczywiście bardziej w nich uderza. Podobnie też, tak jak w wypadku niektórych księży, zawsze znajdą się ludzie, którzy powiedzą „nigdy w to nie uwierzę”, „nigdy nie przestanę lubić kogoś, kogo uważam za fajnego, sympatycznego”. To jest problem, który z reguły wyczerpuje ten zakres. Bardzo wielu ludzi zna kogoś od najlepszej strony i nie jest potem w stanie uwierzyć, że ktoś był w stanie dokonać przestępstwa. To bardzo utrudnia dyskusję na temat winy czy to celebrytów, czy też duchownych.

A jak podsumowałby Pan film Sylwestra Latkowskiego?

Latkowski zrobił film, który mógł być lepszy. Myślę, że zasłynie on bardziej tym mocnym rzuconym publicznie oskarżeniem niż samą historią. Są natomiast w tej produkcji elementy, które opowieść Latkowskiego czynią jednak wstrząsającą. Chociażby te akcje celebrytów w obronie Zatoki Sztuki. To, że w obronie tak podejrzanej postaci oni występowali po pierwsze pokazuje, że łączyły ich z tym miejscem, tą – że tak można to nazwać - knajpą, dyskoteką, ukrytym lupanarem relacje bardzo bliskie. Przecież, jeśli użyczamy swojego nazwiska i twarzy do obrony jakiegoś lokalu, który ma kłopoty, to musimy mieć jakieś silniejsze więzy niż tylko bycie klientem, który przychodzi jedynie w celach konsumpcyjnych. To tyle co mogę powiedzieć.

Dziękuję za rozmowę