System kaucyjny, wprowadzony w Polsce z myślą o ograniczeniu liczby plastikowych i szklanych odpadów, miał zachęcać konsumentów do oddawania pustych butelek i puszek w zamian za zwrot niewielkiej kwoty – zazwyczaj od 50 groszy do 1 zł za opakowanie. W praktyce jednak inicjatywa nie zdobyła popularności.

Z raportu wynika, że Polacy nie rozumieją idei systemu, a proces oddawania butelek i odbierania kaucji wciąż budzi wiele wątpliwości. Brakuje oznaczeń, automatów i wypracowanej rutyny.
– System kaucyjny musi stać się częścią codziennych zakupów, tak jak segregacja śmieci. Na razie Polacy dopiero się uczą, jak z niego korzystać – powiedział Robert Biegaj, współautor raportu z Shopfully, cytowany przez ISBnews.

Badanie pokazuje, że niemal 88 proc. respondentów nie wzięło jeszcze udziału w systemie. Najczęściej wymienianym powodem jest brak okazji – tak odpowiedziało 23,7 proc. badanych. Kolejne 18,6 proc. stwierdziło, że „na razie obserwuje temat”, a 12,4 proc. przyznało, że gromadzi opakowania i planuje ich większy zwrot w przyszłości.

Jednocześnie 17,4 proc. respondentów w ogóle nie zamierza korzystać z systemu kaucyjnego, a 9,4 proc. uznało, że nie widzi w tym sensu – choć część z nich dodaje, że „jeszcze zobaczy”.

Niektórzy eksperci wskazują, że problemem może nie być niechęć do ekologii, ale brak edukacji i przejrzystych zasad. Konsumenci nie wiedzą, które opakowania podlegają kaucji, gdzie można je oddać i jak działa proces rozliczania.

Według analityków, poprawa sytuacji może nastąpić dopiero po zakończeniu okresu przejściowego dla producentów i sieci handlowych, czyli po 2026 roku. Wtedy na rynku ma się pojawić więcej oznaczonych opakowań, a sklepy i automaty kaucyjne będą powszechniejsze.

Kiedy system stanie się bardziej wygodny i intuicyjny, udział konsumentów będzie rósł. Dziś brakuje infrastruktury, a ludzie muszą poświęcać zbyt dużo czasu, by zrozumieć zasady – podkreślają autorzy raportu.

Wskazuje się, że system kaucyjny z powodzeniem działa od lat w Niemczech, Finlandii czy krajach bałtyckich, gdzie poziom zwrotów przekracza 90 proc. W Polsce tymczasem – mimo dobrych chęci – brakuje spójnej kampanii informacyjnej i infrastruktury, co sprawia, że inicjatywa pozostaje martwa.
Jeżeli system nie zostanie uproszczony i dostosowany do realiów przeciętnego konsumenta, za wymysły biurokratów z Brukseli i rządu Tuska, zapłaci jak zawsze polski podatnik.