Hasło trwającego protestu „Media bez wyboru” okazało się dobitnie prawdziwe. Jego zwolennicy postanowili odebrać wybór mediom, które z protestem się nie utożsamiają. Sieć Maxim wycofała ze sprzedaży „Gazetę Polską”, bo redakcja „nie solidaryzuje się” z protestującymi. Red. nacz. „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” podkreśla w rozmowie z naszym portalem, że nie ma poważniejszej formy ataku na wolność słowa od blokowania sprzedaży gazety.

Polacy zdziwili się dziś rano, kiedy włączając telewizor bądź odbiornik radiowy, zamiast zaplanowanego programu, obejrzeli komunikat o proteście mediów. Pod hasłem „Media bez wyboru” cześć prywatnych mediów w Polsce protestuje przeciwko planom rządu, który zapowiedział przygotowanie projektu ustawy mającej wprowadzić podatek od reklam. Wpływy z tej składki miałyby zostać przeznaczone na służbę zdrowia i kulturę (w tym same media). Zapytaliśmy red. nacz. „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza co myśli o tym pomyśle.

- „Może źle się stało, że rząd nie przeprowadził wcześniej konsultacji. Ze mną nikt się nie kontaktował, a tworzę różne media, również elektroniczne, od 30 lat. Mógłbym więc coś ciekawego na ten temat powiedzieć. Parę rzeczy doradzić czy odradzić” – mówi Tomasz Sakiewicz.

Wyjaśnia, że nie znając szczegółów projektu, nie można ocenić jego konsekwencji na funkcjonowanie mediów.

- „Naradzamy się od pewnego czasu, żeby zrozumieć ten projekt. Nie jest to proste”.

Jak wskazuje, celem ma być jednak właśnie samo wsparcie świata kultury i małych mediów.

Dziennikarz przyznaje, że zdecydowanie zabrakło komunikacji. Znacznie większym problemem dla wolności słowa jest jednak w jego ocenie akcja, którą obserwujemy od rana w polskich mediach.

- „To w większości banda hipokrytów” – stwierdza publicysta.

Podkreśla, że nie chodzi o wolność słowa, a o pieniądze.

- „Mówienie, że tu chodzi o wolność słowa, jest daleko idącą przesadą. Zwłaszcza w ustach tych, którzy próbowali wsadzać dziennikarzy Gazety Polskiej do więzienia” – mówi nasz rozmówca.

Do poważnego ataku na wolność słowa doszło dziś rano w ramach akcji „Media bez wyboru”, kiedy sieć Maxim odmówiła wystawienia do sprzedaży „Gazety Polskiej”, argumentując to „brakiem solidarności” z protestującymi.

- „To wydarzenie sprawiło, że będę uważał tę akcję za skrajne zagrożenie dla wolności słowa” – mówi Tomasz Sakiewicz podkreślając, że redakcja o samym proteście nie została wcześniej poinformowana.

- „Nie ma większego zagrożenia dla wolności słowa niż blokowanie sprzedaży gazety. Póki organizatorzy się publicznie od tego nie odetną, będę uważał, że ten proces jest po to, aby w Polsce ograniczyć wolność słowa” – dodaje.

Rozpoczęty dziś protest jest kolejną głośną demonstracją sprzeciwu wobec rządu Zjednoczonej Prawicy. W ostatnim czasie obserwowaliśmy manifestacje rolników, przedsiębiorców i tzw. „strajku kobiet”. Teraz protestują jeszcze media. Jakie będą skutki polityczne tej akcji?

- „Moim zdaniem żadne. Polacy nie będą umierać dla luksusu życia Gazety Wyborczej czy TVN-u. Ten proces nie będzie miał dużej siły wiodącej, jeśli nie dojdzie wokół niego do nieporozumień w obozie władzy” – przekonuje publicysta.

Odnosząc się natomiast do słyszanych już głosów dyplomatów Stanów Zjednoczonych i polityków Unii Europejskiej, którzy deklarują walkę o wolność słowa w Polsce, Tomasz Sakiewicz przypomina, że podobnej presji nie wywierano, kiedy takie rozwiązania wprowadzały państwa Europy Zachodniej. Zaznacza, że zdecydowanie większy problem na tym polu mają Stany Zjednoczone, gdzie uniemożliwiono byłemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi publikowanie treści w mediach społecznościowych.

not. kak