W Rosji ciekawa sytuacja. Co miesiąc, tamtejsze Ministerstwo Finansów publikuje dane dotyczące wykonania budżetu. W charakterze uzupełniającej informacji w tych raportach, które publikowane są od 2005 roku zawsze podawana była wysokość nominalnego PKB (czyli takiego, który nie skorygowany został wskaźnikiem inflacji, czyli tzw. deflatorem PKB), co pozwalało rosyjskim ekonomistom i dziennikarzom prognozować perspektywy wzrostu gospodarki w danym miesiącu. Tak było zawsze, ale nie tym razem.

W majowym biuletynie nie podano wysokości nominalnego rosyjskiego PKB. Oficjalnie z powodu braku wiarygodnych danych, ale rosyjscy specjaliści nie bardzo w to wierzą i zwracają uwagę, że już dwa tygodnie temu Reuters pisał, że informacje statystyczne z Rosji napływają bardzo późno, w godzinach między 21 a 23, co wcześniej nigdy nie miało miejsca i zdaniem działu ekonomicznego tej agencji ta zmiana praktyki przez Rosjan jest jednym z zabiegów mających na celu może nie skrycie niewygodnych informacji, ale publikowanie ich w takich porach dnia, kiedy jest szansa, że przeczyta je mniej osób niźli zwykle. Rosyjskie władze w odpowiedzi argumentowały, że jest to efekt przejścia na nowy, w związku z pandemią, system pracy co obiektywnie rzecz biorąc spowalnia zbieranie danych. Ale teraz mamy do czynienia z kolejnym zastanawiającym posunięciem w zakresie oficjalnej statystyki. Rosyjscy dziennikarze są zdania, że powodem takiego postepowania, a poprzednie podobne wstrzymanie raportów miało miejsce w czasie kryzysu 2009 roku, są najdelikatniej mówiąc niepokojące dane, które można na ich podstawie uzyskać. W kwietniowym biuletynie rosyjskiego Ministerstwa Finansów znalazła się informacja, że nominalny PKB Federacji Rosyjskiej w porównaniu z poprzednim miesiącem spadł o 27 %. Spadek majowy może być jeszcze większy i w związku z nowym sezonem politycznym w Rosji – 24 czerwca odbędzie się defilada z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej a głosowanie w sprawie zmian w rosyjskiej konstytucji, w tym „wyzerowania” licznika kadencji Putina 1 lipca. Z tych to powodów, zwłaszcza, że nastroje w Rosji są złe, a popularność Putina na rekordowo niskim poziomie, władze miały, zdaniem niektórych, zdecydować o nie ujawnianiu zatrważających danych na temat stanu rosyjskiej gospodarki. Tym nie mniej otworzyło to pole do spekulacji na ten temat, tym bardziej, że w kwietniowy komunikat Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego, iż w ujęciu rok do roku w poprzednim miesiącu gospodarka skurczyła się o 12 % mało kto wierzy.

28 analityków ankietowanych przez moskiewską Wyższą Szkołę Gospodarki skłania się ku wspólnemu poglądowi, że tegoroczny spadek rosyjskiego PKB wyniesie 4,3 %, co będzie rekordem od 2009 roku. Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest zdania, że należy raczej mówić o recesji zbliżonej do 5,5 %, Bank Rosji skłania się ku poglądowi, że będzie to 6 %. A analitycy OECD dowodzą, że może to nawet być optymistycznie patrząc 8 %, a pesymistycznie, nawet 10 %. Ale odnotowano też intrygującą prawidłowość. Otóż nowsze prognozy są bardziej pesymistyczne niźli formułowane kilka tygodni temu, bo informacje z gospodarki skłaniają analityków do korygowania ich „w dół”. Nie pomaga przedłużenie o kolejny miesiąc w ramach porozumienia OPEC+ ograniczeń w wydobyciu ropy naftowej oraz nadał zła sytuacja epidemiologiczna. Choć władze uważają, że szczyt pandemii Rosja ma już poza sobą, to ujawniane dane wcale na to nie wskazują, a wypowiadający się publicznie w rosyjskich mediach specjaliści przestrzegają przed drugą, jesienną, falą Covid-19, która mogłaby „dobić” rosyjską gospodarkę.

Pod koniec maja Maksym Reszetnikow kierujący Ministerstwem Rozwoju Gospodarczego przedstawił prognozę w świetle której tegoroczny spadek rosyjskiej gospodarki miał wynieść 5,4 %, a wzrost w roku 2021 kształtował się będzie nawet na poziomie 4,9 %. Tego optymizmu swoich analityków nie podzielił premier Miszustin, który na spotkaniu z Putinem w trakcie którego prezentował przygotowany przez rząd plan ożywienia rosyjskiej gospodarki przedstawił znacznie bardziej ostrożny scenariusz. Zdaniem krytyków zaprezentowanych propozycji jest on na tyle ostrożny, że właściwie rząd nie musi wykonywać żadnych ruchów, a zaprezentowane Władimirowi Putinowi wskaźniki i tak uda się osiągnąć, choćby ze względu na niską tegoroczną bazę statystyczną.

Specjaliści z niezależnych rosyjskich ośrodków analitycznych, takich jak IHS Markit czy Oxford Economics są zdania, że nie będzie większych problemów z osiągnięciem w 2021 roku prognozowanego przez rosyjski rząd wskaźnika wzrostu, sami zresztą są zdania, że może on być nawet wyższy, i wynieść odpowiednio nawet 2,9 i 3,4 %. Jednak problemy zaczną się w roku kolejnym, który rząd widzi w kategoriach kontynuacji a nawet przyspieszenia rozwoju. I tu, ich zdaniem, eksperci, którzy przygotowywali plany gabinetu Miszustina mogą przeżyć rozczarowanie, bo gospodarka zamiast przyspieszyć do zakładanego poziomu, zwolni i to znacznie. W 2022 roku ma się rozwijać, w świetle ich prognoz w tempie od 1,9 do 2,2 %. A to oznacza, że nawet w roku 2022 nie uda się odrobić tegorocznego spadku, który zresztą zdaniem przedstawicieli tych ośrodków będzie głębszy niźli rozpowszechniony na rynku pogląd i wyniesie 7,3 lub 6,3 %. Jaka jest główna przyczyna tak pesymistycznego poglądu na przyszłość gospodarczą Federacji Rosyjskiej?

Pierwszym powodem do pesymizmu jest wyczerpywanie się w związku z pandemią rezerw. Chodzi przede wszystkim o oszczędności ludności i wpływ jaki na przyszłą konsumpcję może mieć obserwowane zjawisko. Już na początku maja 27 % uczestniczących w telefonicznej ankiecie przeprowadzonej na zlecenie Banku Rosji respondentów mówiło, że przejada w związku z ograniczeniami zgromadzone oszczędności, a 35 % pytanych odpowiedziało, że nie ma czego przejadać, bo nie dysponuje oszczędnościami. W kwietniu 44 % rosyjskich gospodarstw domowych donosiło, że zmuszone jest oszczędzać na podstawowych wydatkach, a w maju liczba ta wzrosła do 46 %. Według oficjalnych raportów rosyjskiego banku centralnego w maju udział środków, które statystyczna rodzina rosyjska przeznacza na spłatę zobowiązań bankowych w całości dochodów jakimi dysponuje wzrósł do najwyższego od 2014 roku poziomu, z czego 23 % kredytobiorców znalazło się już w spirali zadłużenia i spłata zaciągniętych pożyczek przekraczała nawet 80 % dochodów, którymi dysponowali. Kryzys wywołany pandemią Covid-19 spowodował, że dochody 1/3 rodzin posiadających kredyty bankowe zaczęły szybko spadać. Jak powiedziała na początku czerwca w Dumie szefowa rosyjskiego banku centralnego „zadłużenie Rosjan osiągnęło historyczny rekord” i dziś statystyczny Rosjanin 11 % swoich dochodów przeznacza na spłatę i obsługę zaciągniętych kredytów.

Dane dotyczące budżetu Federacji Rosyjskiej za kwiecień, a warto pamiętać, że z punktu widzenia budżetowego dotyczą one częściowo tylko poprzedniego miesiąca, pokazują z jakimi wyzwaniami będzie musiał się mierzyć w najbliższym czasie „blok gospodarczy” w rosyjskim rządzie. W kwietniu do budżetu federalnego wpłynęło bowiem o 23 % mniej dochodów z eksportu węglowodorów i o 40 % mniej niźli rok wcześniej. Dochody z podatków dochodowych i majątkowych spadły o 30 %, celne o 39 %, z VAT-u o 20 %, z podatku dochodowego firm niemal o połowę. Jedynie dochody z akcyzy na paliwa i alkohol udało się utrzymać na zaplanowanym poziomie. W efekcie przy wydatkach miesięcznych na poziomie 2,27 bln rubli w kwietniu rosyjskie Ministerstwo Finansów zebrało w postaci ceł i podatków jedynie 1,1 bln rubli. Dziura budżetowa tylko w niewielkiej części pokryta została ze środków Funduszu Pomyślności Narodowej, bo rząd dysponował jeszcze wcześniej zgromadzonymi rezerwami.

W maju deficyt rosyjskiego budżetu wyniósł 655,8 mld rubli. Jest to głównie efekt dramatycznego spadku dochodów, które w porównaniu z maje ubiegłego roku spadły o 41 %, a w porównaniu z kwietniem br. o 2,6 razy. Ale porównania z kwietniem są trochę mylące bo w poprzednim miesiącu rosyjski budżet uzyskał jednorazowy zastrzyk dochodów w związku z transakcją na akcjach Sbierbanku o wartości 1,1 bln rubli.

Jednak obecnie, przy deficycie systemu finansów publicznych w Rosji na poziomie 8,3 % PKB a w ujęciu kasowym 9 bln rubli, jak oceniają eksperci Centrum Rozwoju moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki, nie uda się kontynuować obecnej polityki bez korzystania z rezerw. Jak powiedział mediom Andriej Czerniawskij jeden z ekonomistów pracujących w WSE „rząd obecnie stoi przed wyborem – albo cięcia w wydatkach budżetowych na poziomie przynajmniej 4,4 bln rubli (o ile średnia cena ropy wynosić będzie 27 dolarów za baryłkę) – albo odejście od dotychczasowej polityki i bardziej ambitne użycie środków zgromadzonych w funduszach rezerwowych.” Może to być o tyle ryzykowne, że obecnie w Funduszu Pomyślności Narodowej, którego środki miały stanowić zabezpieczenie „na czarną godzinę” znajduje się 114,5 mld dolarów, co przy obecnym kursie ruble równa się ok. 8 bln rubli i nie pokrywają one szacowanego na 8,9 bln rubli deficytu systemu finansów publicznych.

W środowisku rosyjskich ekspertów słychać głosy, że kraj stoi przed najpoważniejszym w ostatnich 30-latach, kryzysem gospodarczym. Już dziś widać, że zgromadzonych rezerw nie wystarczy, a władze zdaja się nie wiedzieć co robić. O ile Churchill w pamiętnych słowach skierowanych do swych rodaków po objęciu w 1940 roku funkcji premiera mówił o „krwi, pocie i łzach”, bo tym będzie okupione zwycięstwo, o tyle obecna Rosja ma też przed sobą perspektywę „krwi, potu i łez”, tylko zwycięstwa za horyzontem nie widać.

Marek Budzisz