Jeszcze w latach 70, 80 w tych krajach, tworzących Unię Europejską, czyny homoseksualne były karane niekiedy więzieniem. I te kraje próbują dziś pouczać Polskę, czym jest tolerancja. Zresztą błędnie tę tolerancję definiując.” – mówi w rozmowie z nami Jan Dziedziczak, poseł PiS, politolog, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Wszystko wskazuje na to, że Parlament Europejski przegłosuje kolejną rezolucję uderzającą w Polskę, dotyczącą rzekomych stref zakazanych dla osób homoseksualnych. Fake newsy o owych strefach naruszających prawo do przemieszczania się homoseksualistom, zaczęły żyć swoim życiem, a kontrowersyjna komisarz Vera Jourova grozi nawet Polsce konsekwencjami finansowymi. Sprawę komentuje dla nas Jan Dziedziczak.

OPOZYCJA TOTALNA SZKALUJE POLSKĘ

Mamy do czynienia z jedną wielką manipulacją przeciwko Polsce. Ma to związek z ignorancją niektórych polityków zachodnioeuropejskich, ale także, a może nawet przede wszystkim z tym, w jaki sposób zachowują się wybrani z Polski przedstawiciele opozycji totalnej. To oni właśnie, z premedytacją, zdając sobie sprawę, jaka jest prawda, ukazują Polskę w najgorszym świetle. Pomimo tego, że politycy ci wiedzą, jaka jest rzeczywistość. W Polsce nie ma stref zakazanych dla określonych osób. Jeżeli już, są owszem, miejsca, gdzie nie ma nachalnej ideologii LGBT. Natomiast ten problem jest przedstawiany niezgodnie z prawdą, jakoby te osoby miały być prześladowane, albo nawet miały zakaz wstępu do danych miejscowości. Wszyscy wiemy, że to jest nieprawda, ale opozycja totalna próbuje z premedytacją przedstawić rzeczywistość niezgodnie z prawdą.” – mówi polityk.

NIEDAWNO KARALI ZA HOMOSEKSUALIZM, TERAZ CHCĄ NAS UCZYĆ TOLERANCJI

Jak zwraca uwagę rozmówca portalu Fronda.pl, ingerencje organów UE w kwestie obyczajowe są niedopuszczalnym łamaniem prawa Wspólnoty.

Wstępując do Unii Europejskiej Polska miała świadomość, że Wspólnota nie ingeruje w kwestie obyczajowe, w kwestie wartości i nie wyobrażamy sobie, żeby coś miało się w tej sprawie zmienić. To tak naprawdę jest przedziwna nadgorliwość establiszmentu lewicowego, związanego z rewolucją 1968, który dziś rządzi Europą, który ma liczne kompleksy, choćby związane z historią krajów zachodnioeuropejskich w stosunku do środowisk homoseksualnych. Gdy w II RP, w odzyskanej przez Polaków ojczyźnie uchwalano przed stu laty kodeks karny, nie było w nim żadnego zapisu penalizującego czyny homoseksualne. Krótko mówiąc, w Polsce te czyny nie były nigdy, póki istniało niepodległe państwo polskie, karane. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej mieliśmy do czynienia z karami za czyny homoseksualne, wpisanymi do kodeksów. Jeszcze w latach 70, 80 w tych krajach, tworzących Unię Europejską czyny homoseksualne były karane, niekiedy więzieniem. I te kraje próbują dziś pouczać Polskę, czym jest tolerancja. Zresztą błędnie tę tolerancję definiując.” – przypomina nasz rozmówca.

GRA TOCZY SIĘ NIE O PRAWA, A O PRZYWILEJE

Warto podkreślić, o co tak naprawdę toczy się gra. Gra nie toczy się o żadne prawa osób homoseksualnych czy o legalizację związków homoseksualnych. Te związki są w Polsce legalne. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek poszedł do więzienia za taki związek, nie słyszałem, by ktokolwiek był w Polsce w jakikolwiek sposób ukarany za taki związek. Wszak „legalizacja” sugeruje, że stan wcześniejszy był taki, że te związki były nielegalne i że groziły za nie jakieś kary. Gra nie toczy się o legalizację tych związków. Gra toczy się o czy takie związki będą miały podobne przywileje, jak małżeństwa składające się kobiety i mężczyzny. Takie jak adopcja czy na przykład wspólna możliwość rozliczania się podatkowego. Czym ta możliwość jest? Jest to przywilej, który daje państwo polskie takim osobom, nagradzając, wspierając rodzinę, dlatego że w rodzinie rodzą się kolejni obywatele. Rodzina zapewnia ciągłość pokoleń, zapewnia zabezpieczenie społeczne. Nie muszę naszych czytelników przekonywać, ile pracy, zaangażowania, pieniędzy kosztuje wychowanie dziecka. Stąd te przywileje, to wsparcie, jak możliwość wspólnego rozliczania się małżonków, a także wsparcie jakie daje np. 500 plus. W imię czego taki sam przywilej, fundowany z naszych podatków, miałyby dostawać związki osób tej samej płci? Te osoby mają takie same prawa, możliwości, jak wszyscy, natomiast nie powinny dostawać przywilejów, jakie posiadają rodziny.” – podsumowuje.

 

Z Sekretarzem Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Janem Dziedziczakiem rozmawiał Tomasz Poller