Od lat stawiam tezę, że polską polityką rządzą kolejne pokolenia. Generacja AK, Powstania Warszawskiego i Żołnierzy Wyklętych była dziedzicem pokolenia legionowego. Miała jednak swoje unikalne i tragiczne doświadczenie nabyte w walce i prześladowaniach zorganizowanych jej przez okupantów.

Tworzenie świadomości pokolenia nie wiąże się z momentem urodzenia, lecz z okresem wchodzenia w wiek dojrzały, kiedy kształtują się poglądy dorosłego człowieka. To ważne dla zrozumienia tego fenomenu i dla obliczenia czasu aktywności danej generacji.

W latach 50. kończył się okres aktywności pokolenia legionowego, ale zastąpiła je wychowana na podobnych ideach generacja AK. Jej dziedzicem było pokolenie Solidarności, które jakoś łączyło się z pokoleniem Jana Pawła II. To były trzy generacje buntu i patriotycznego zrywu.

Biorąc pod uwagę wiek zawierania małżeństw i pojawiania się w związkach dzieci, od kilku lat powinno pojawiać się czwarte pokolenie, „legionowe”. Jeżeli ktoś dla przykładu ukończył 20 lat, gdy wybuchła Solidarność, a około trzydziestki dorobił się dzieci, czyli na początku lat 90., to właśnie powinien mieć dzisiaj potomstwo w wieku około 20 lat.

Tak powstaje nowe pokolenie, które powinno być czwartą generacją, licząc z pokoleniem legionowym włącznie.

Czy takie pokolenie rzeczywiście jako nurt społeczny powstaje? Jakie będzie miało ideały? W co będzie wierzyć?

Teraz to wszystko zależy od nas, od skutecznej i porywającej serce opowieści o Polsce. Mamy obowiązek taką opowieść naszym dzieciom przedstawić, po to, by niosły Polskę ku przyszłości. Oczywiście analiza pokoleń nie może uniknąć starcia społecznego, które trwa od czasu wejścia sowieckiego okupanta. Sławomir Cenckiewicz mówił o pokoleniach UB, które walczą z pokoleniami AK. To prawda, że wśród elit taki podział istnieje. Ale na skalę masową należy raczej mówić o pokoleniu awansu społecznego.

Po ciężkiej wojnie i ogromnych migracjach ze wschodu na zachód ustabilizowało ono swoją sytuację materialną. To ludzie, których zachwycił, a może chociaż częściowo zaspokoił w latach 40. i 50. ustrój komunistyczny. Ich dzieci konsumowały z pewnym oddechem epokę Edwarda Gierka.

Kolejna generacja tego pokolenia weszła w epokę okrągłostołową, której w jakiejś mierze ton narzucała „Gazeta Wyborcza”. Pokolenie „Gazety Wyborczej” było bardzo ograniczone w swoim zasięgu, raczej do dużych miast. Miało też stosunkowo najniższą dzietność. Jednak jako generacja istnieje. Nie jest oczywiście tak, że w pokoleniu „Gazety Wyborczej” wszyscy dziadkowie byli zwolennikami ustroju komunistycznego, a w generacji Solidarności wszyscy mieli korzenie w Legionach. Solidarność była zbyt masowa i miała różne źródła. Ja piszę tutaj o pewnym nurcie ideowym, który zdominował myślenie większości generacji, a szczególnie ludzi aktywnych.

Dzisiaj „Gazeta Wyborcza” wyraźnie chce, by jej dziedzicem była europejska lewica, i to ta mocno radykalna, pod flagami LGBT i walki z Kościołem. To spycha tę generację na margines. Nie ma ona swojego naturalnego zaplecza, jak europejska czy amerykańska lewica w rewolucjach 1968 roku, bo nasz rok 1968 był buntem przeciwko komunistom.

Pytanie, pod jakimi flagami będzie kroczył obóz patriotyczny? Czy będzie to infiltrowana przez Rosję narodowa prawica? Czy uda się utrzymać dziedzictwo legionów i AK, dziedzictwo niezwykłego patriotyzmu wielonarodowej i tolerancyjnej I Rzeczypospolitej? Od tej opowieści o Polsce zależeć będzie los następnych pokoleń.

Tekst Pochodzi z najnowszego Tygodnika "Gazeta Polska" nr 45/2019 data 6.11.2019

Tomasz Sakiewicz

Gazeta Polska 45/2019, 6 XI 2019