C. S. Lewis w przedmowie do swojego fenomenalnego dzieła „Listów Starego Diabła do Młodego” tak odpowiadał na prośby o uzupełnienie książki: „mimo iż było rzeczą łatwą nagiąć swój umysł do przyjęcia postawy diabolicznej, nie było to zabawne, w każdym razie nie na dłuższą metę. Związany z tym wysiłek powodował swego rodzaju duchowe odrętwienie. Świat, w który musiałem się przenieść, przemawiając przez Starego Diabła, był pełen pyłu, piasku, pragnienia i rozdrażnienia. Każdy ślad piękna, świeżości i łagodności musiał być z niego wykluczony. Zanim skończyłem pisanie, atmosfera ta omal mnie nie zadusiła.”

Wydaje mi się, że dobrze ujął stan psychiczny w który wpadam rozmyślając o tamtych latach. Chciałem już wczoraj napisać ten post, ale po prostu nie dałem rady, po dniu upamiętnień rocznicy Krwawej Niedzieli, musiałem się z tego wyrwać, uciec.

Nie jestem jakoś super wrażliwy a jednak Wołyń jest sprawą, do której nie umiem się zmusić by wracać. Film Smarzowskiego obejrzałem jeden - i być może ostatni - raz. „Gdy poświęcano noże” porzuciłem po dwóch dniach czytania. Pracę prof. Motyki porzuciłem jeszcze szybciej. Po prostu opisywana skala okrucieństwa wobec niewinnych, słabych i bezbronnych, wobec najsłodszych istot jakimi są nic nierozumiejące małe dzieci, mające przed sobą całe życie niewinne dziewczęta czy słabujący staruszkowie, przerasta to co mój umysł jest w stanie przyjąć bez uszczerbku. I żeby była jasność, znajomość tamtych wydarzeń to nie jest dla mnie świeża sprawa, pierwszy raz zabrałem się „Wołyń `43” pewno jakąś niecałą dekadę temu.

Jeszcze gorzej zrobiło się odkąd sam jestem ojcem dwóch córeczek - Jagny i Bogny. W relacjach świadków widzę właśnie je. Wczoraj włączyłem sobie Historię Bez Cenzury w (o ja głupi!) samochodzie, myśląc, że być może choć ten kanał będzie dla mnie jako tako znośny. No nie, nie był. Wyłączyłem w szóstej minucie, przy przytoczonej relacji jednego ze świadków - wtedy dziecka, który widział swoją półtoraroczną siostrzyczkę Bogusię, z rozrąbaną siekierą głową, która w konwulsjach przez dłuższy czas szamotała kołyską a żywot dokończyła na rękach kiedy przez nos uciekł jej mózg. Półtoraroczna Bogusia. Czy można wyobrazić sobie słodszą istotę? Bardziej niewinną i nic nierozumiejącą z tej krzywdy istotę niż półtoraroczna Bogusia? Moja Bogusia też ma właśnie półtora roku i kiedy w relacji tego świadka widzę ją, to naprawdę zupełnie rozbija mnie emocjonalnie.

A potem czytam w ukraińskim podręczniku szkolnym, że "Przyczyną zaostrzenia polsko-ukraińskich relacji stały się masowe zabójstwa Ukraińców, dokonywane przez AK. To była podziemna armia polska, której dowództwo chciało powrotu do przedwojennych granic Polski. Ofiarami AK padli mieszkańcy Chełmszczyzny, Podlasia, Galicji i Wołynia. Krwawa wojna polsko-ukraińska, w następstwie której ginęli nie tylko żołnierze, ale i cywile, trwała do 1947 r.”.

A potem widzę na ulicach Ukrainy pomnik skur**syna, który uderzył w głowę siekierą półtoraroczną Bogusię, leżącą w kołysce.

A potem widzę oficera SS Galizien z honorami witanego we Lwowie.

A potem słucham Wiceprzewodniczącego Rady Miasta Zamościa, Wiesława Nowakowskiego, który mówi, że Ukraińcy tylko się bronili

A potem czytam, że były ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki ostrzega, przed nieuwzględnianiem w przyszłych ekshumacjach dzieci i niemowląt.

A potem czytam w ukraińskim IPN, że to była II Wojna Polsko-Ukraińska.

I jak sole trzeźwiące budzi mnie irytacja.

Wojna Polsko-Ukraińska! To tak jakby Holocaust nazwać wojną Izraelsko-Niemiecką i budować oś symetrii na zabitych podczas Powstania w Getcie Niemcach.

Sytuacja Ukraińców jest trudna, bo zbudowali pomniki demonom. Rozumiem skomplikowanie materii w ich perspektywie, ale jako Polak mam zobowiązania wobec pomordowanych tam swoich krajan. Agresja Rosji nic w tym aspekcie nie zmienia, nie ma warunków dla których miałbym zapomnieć o ofiarach z tamtych wydarzeń.

Musimy wywierać nacisk na faktyczne i uczciwe ekshumacje prócz deklaracji, władze w Kijowie zachwiały się w tej materii dopiero wtedy kiedy zrozumiały, że ta sprawa jest w Polsce ponadpolityczna. Czekamy na efekty.

Jest warunkiem sine qua non do zaleczenia ran po tamtych wydarzeniach i jednocześnie fundamentalnym ludzkim odruchem, by pozwolić pochować słodką i niewinną, półtoraroczną Bogusię z rozrąbaną siekierą główką.

Paweł Milcarek/Facebook