Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do tego jakie jest stanowisko Franciszka odnośnie rodziny powinien nieustannie wracać do jego czwartkowej katechezy wygłoszonej ze słynnego okna krakowskiej kurii. - Małżeństwo jest czymś pięknym, czymś, o co musimy dbać, bo przecież jest na całe życie - podkreślał Franciszek kilka razy. - Dzisiaj nie jest łatwo stworzyć dobrą rodzinę i poświęcić jej całe życie. Trzeba mieć odwagę, a wy ją macie - tłumaczył i wymienił trzy słowa, które nieustannie powinny być obecne w każdym małżeństwie. Słucham, dziękuję, przepraszam. 

Konsultujmy, wyrażajmy wdzięczność i wybaczajmy sobie wzajemnie. Każdy kto ma rodzinę, żyje w małżeństwie lub obserwuje je np. z perspektywy dziecka doskonale wie, że najtrudniejsze jest to ostatnie. Papież też to wie i radzi, by nawet po największej kłótni, w której latają talerze, doprowadzić do zgody. - Chcę wam coś poradzić: nigdy nie pozwólcie, by dzień zakończył się bez pogodzenia się. A wiecie dlaczego? Bo ta zimna wojna następnego dnia jest naprawdę niebezpieczna - stwierdza. 

Niebezpieczna - to już moje dopowiedzenie - bo w wielu przypadkach przechodzi w wojnę nieustanną, która kończy się dramatem rozstania. A przecież rodzinie trzeba „poświęcić całe życie”, by zacytować słowa przysięgi małżeńskiej: „i nie opuszczę cię aż do śmierci”. Cała ta „okienna” katecheza to jakby streszczenie jednego z rozdziałów posynodalnej adhortacji o rodzinie „Amoris laetitia” - tego, w którym Franciszek analizował Hymn o miłości z listu św. Pawła. Prosta synteza małżeńskiej jedności.

Kiedy wieczorem słuchałem tych słów Franciszka niemal natychmiast powróciły te poranne z Jasnej Góry. Czy tam było cokolwiek o małżeństwie? Ależ oczywiście, że tak. Fragment ewangelii, którą komentował papież mówił przecież o weselu w Kanie Galilejskiej, na którym Chrystus był u „anonimowej, młodej rodziny”. Było tam też sporo o macierzyństwie i matczynej miłości. Padało także kilka razy słowo jedność. W nieco innym kontekście. Odwołując się do historii Polski papież mówił, że najbardziej dramatyczne momenty przetrwaliśmy zachowując jedność. Jedność w różnorodności. I znów nie sposób nie odwołać się do innej adhortacji Franciszka - „Evangelii gaudium”, w której papież pisał, że „jedność jest ważniejsza niż konflikt” a „całość jest ważniejsza niż część”.

Doświadczenie jedności małżeńskiej przenosi się zatem na jedność w narodzie. Wszak na poziomie społeczno-politycznym równie ważne są: słuchanie, dziękowanie i przebaczanie. Wszystko ze sobą mocno powiązane. Tak jak i przesłanie Franciszka: integralne od początku do końca. 

Tomasz Krzyżak z Krakowa