Doskonałym tego przykładem jest nowy dokument wydany przez Ewangelicki Kościół Niemiec, którego autorzy postulują rozszerzenie pojęcia „rodziny”, tak by obejmowało ono także związki innej natury, praktykowane we współczesnym społeczeństwie, w tym związki homoseksualne. Tym ostatnim Kościół nie powinien odmawiać swego błogosławieństwa – czytamy w dokumencie niemieckich protestantów. Przyznają oni ponadto, że małżeństwo jest darem Boga, nie stanowi ono jednak jedynej dopuszczalnej formy życia.

Wniosków takich nie da się wyprowadzić, ani z Pisma Świętego, ani z dziedzictwa wyznaniowego samych luteranów, są one natomiast – i trzeba to powiedzieć zupełnie jasno – dowodem na absolutne antropologiczne odstępstwo niemieckich ewangelików od jasnego nauczania Pisma Świętego i Tradycji całego Koscioła (także wspólnoty luterańskiej, która akurat w kwestii oceny homoseksualizmu aż do XX wieku niczym nie różniła się od Kościoła katolickiego). Odstępstwo to jest coraz bardziej charakterystyczne dla zachodnich, szczególnie historycznych wyznań protestanckich, i stanowi obecnie – kto wie, czy nie jedną z najważniejszych – przyczyn podziału międzychrześcijańskiego. I nie chodzi tu tylko o odmienną ocenę moralną jakichś działań, ale o całą teologię i antropologię, która umożliwia radykalną zmianę doktrynalną.

Odstępstwo historycznych protestantów

Jeszcze w latach 60. XX wieku wszyscy chrześcijanie byli zgodni, co do tego, że akty homoseksualne (podobnie zresztą, jak każdy akt seksualny poza małżeństwem) są grzechem. Proces zmiany rozpoczął się w latach 70. To wtedy unitarianie (oczywiście już poza przestrzenią chrzescijaństwa), a także kongregacjonaliści ze Zjednoczonego Kościoła Chrystusa rozpoczęli powolne odchodzenie od nauczania Pisma Świętego w sprawie homoseksualizmu. Wierni i duchowni (a przynajmniej władze) tej wspólnoty uważają obecnie, że akceptacja homoseksualistów i homoseksualizmu to zdecydowanie za mało. Ich zdaniem prawdziwi chrześcijanie powinni włączyć się w walkę o pełne równouprawnienie związków jednopłciowych. Władze tego wyznania skierowały nawet specjalny list do guberantora stanu Ohio, w którym wzywa go do zawetowania uchwalonej w 2005 roku przez parlament tego stanu ustawy, która odmawia świadczeń socjalnych i emerytalnych osobom żyjącym w związkach jednopłciowych. Liderzy UCC nazwali ten projekt „krokiem, która nas nie jednoczy, a dzieli (…) i aktem dyskryminacji wymierzonym w uczciwych podatników”. Duchowni kongregacjonalistyczni, nie bez akceptacji władz wyznania otwarcie włączyli się też w walkę o zmianę klasycznej definicji małżeństwa. Dwaj pastorzy Dave Shull i Peter Ilgenfritz żyjący od 18 lat w stałym związku pobłogosławionym w 1994 roku w kościele, są jedną z sześciu par która wystąpiła do sądu w stanie Waszyngton, z powództwem, które wnosi o uznanie za sprzecznej z Konstytucją USA ustawy federalnej „O ochronie małżeństwa”, która uznaje na szczeblu federalnym tylko małżeństwa heteroseksualne1.

Podobne (choć nieco mniej radykalne stanowisko) zajmuje także Kościół Episkopalny w Stanach Zjednoczonych, a przynajmniej liberalna część jego hierarchów, którzy doprowadzili do największego kryzysu w historii Wspólnoty Anglikańskiej, nie tylko doprowadzając do ordynacji aktywnych homoseksualistów na biskupów i księży2, ale także próbując doprowadzić do redefinicji małżeństwa, a także do zmiany tekstów liturgicznych. Na razie rezolucja C056 powołała specjalną komisję, która ma się zająć przygotowaniem nowych tekstów liturgicznych3, a także wezwała biskupów episkopalnych, by otoczyli oni opieką duszpasterską i umożliwili „śluby kościelne” wszystkim parom jednopłciowym. Uzasadnieniem dla tych zmian ma być pragnienie równouprawnienia. Teologicznie zaś lobbyści gejowscy dowodzą, że św. Paweł potępiając akty seksualne między osobami tej samej płci, miał na myśli wyłącznie akty podejmowane w ten sposób przez osoby heteroseksualne. „Kiedy św. Paweł określa „perwersją” działania mężczyzn i kobiet, którzy podejmują akty seksualne z osobami tej samej płci, ma na myśli heteroseksualistów angażujących się w relacje homoseksualne. To nigdy, ani teraz, ani w czasach starożytnych, nie dotyczyło tej mniejszości osób, która urodziła się nakierunkowana seksualnie na osoby tej samej płci”4 – podkreśla biskup Gene Robinson (sam zresztą homoseksualista, który porzucił żonę i dzieci, by związać się z mężczyzną.

Stopniowo takie myślenie staje się coraz popularniejsze wśród amerykańskich i zachodnioeuropejskich wyznań głównego nurtu protestantyzmu. Za ordynacją homoseksualistów pozostających w stałych związkach z osobami tej samej płci opowiedzieli się już brytyjscy metodyści, amerykańscy liberalni luteranie, część prezbiteratów Kościoła prezbiteriańskiego. „Małżeństwa” osób tej samej płci akceptują luteranie ze Szwecji (w tym kraju są także biskupki w związkach partnerskich z kobietami, które adoptowały sobie dzieci), kwakrzy z Wielkiej Brytanii, episkopalianie z niektórych diecezji amerykańskich i anglikanie z Kanady. A obecnie dołączyli do nich luteranie z Ewangelickiego Kościoła Niemiec.

Chrześcijanie w obronie człowieczeństwa

Uczciwość wymaga jednak, żeby przypomnieć, że wciąż funkcjonują wyznania protestanckie, które jasno i zdecydowanie oceniają akty homoseksualne. Konserwatywni luteranie (choćby z Kościoła Luterańskiego Synodu Missouri) odwołują się przy tym do samego Marcina Lutra, który w Komentarzu do Księgi Rodzaju uznawał akty homoseksualne nie tylko za całkowicie sprzeczne z naturą ludzkiej miłości, którą Bóg zaplanował między mężczyzną a kobietą, ale także za pochodzące wprost od Szatana, który oddala człowieka Boga5. To stanowisko zachowuje do chwili obecnej na przykład Kościół Luterański Synodu Missouri, który w swoich oficjalnych dokumentach jednoznacznie odrzuca możliwość akceptacji aktów homoseksualnych i przypomina ich biblijne potępienia6.

Wspólnota ta jednak, dokładnie tak samo, jak Kościół katolicki – postępiając każdy pozamałżeński akt seksualny przypomina, że Bóg pozostaje nadal miłosierny dla wszystkich swoich dzieci, i każde z nich może zawsze do Niego wrócić. Konieczne jest także ogromne wyczucie, tak by głosząc (co konieczne) jasne nauczanie Biblii, nie odrzucić od razu od siebie osób homoseksualnych. „Proste powiedzenie osobie homoseksualnej, że «Bóg potępia homoseksualizm» prawdopodobnie nie spotka się z pozytywnym przyjęciem. Kiedy św. Paweł zaczął nauczać Ateńczyków (Dz. 17, 22-31) nie rozpoczął od potępienia ich za łamanie pierwszego przykazania Dekalogu (…). I podobnie w odniesieniu do osób homoseksualnych trzeba ze zrozumieniem wyczuć kiedy i jak głosić im wymogi Prawa”7 – podkreślają autorzy dokumentu z roku 1999 „A Plan for Ministry to Homosexuals and Their Families” LCMS. To wyczucie nie może jednak oznaczać odmowy głoszenia osobom homoseksualnym jasnego nauczania Biblii, a jedynie konieczność znalezienia takiej formy mówienia o tym, by nie urazić, ale jednocześnie jasno wezwać do nawrócenia. Tylko bowiem nawrócenie – analogiczne do tego, do jakiego wezwał Jezus kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, prosząc ją, by nie grzeszyła więcej (J 8, 3-11) – może być odpowiednią postawą wobec własnego homoseksualizmu8. Synod Missouri wypowiada się zdecydowanie nie tylko przeciwko jakimkolwiek próbom przyznania parom homoseksualnym uprawnień małżeństw9, ale także przeciwko penalizacji „mowy nienawiści” czy dopuszczeniu homoseksualistów żyjących w związkach do ordynacji pastorskiej w innych amerykańskich wspólnotach luterańskich.

Podobne stanowisko, jak konserwatywni luteranie, zajmują także zielonoświątkowcy z największej amerykańskiej wspólnoty tej tradycji, czyli z Assamblies of God. Teolodzy tego wyznania w przyjętym 6 sierpnia 2001 roku oświadczeniu10 jasno wskazują, że „rosnąca kulturowa akceptacja tożsamości i zachowań homoseksualnych, męskich i żeńskich, jest symptomem głębokiego duchowego nieporządku, który dręczy rodzinę, państwo i Kościół”11. Odpowiedzią na ten nieład może być tylko wierność nauczaniu Pisma Świętego. A to jest jasne: każdy akt homoseksualny jest grzechem. Próby zastosowania biblijnych zakazów tylko do homoseksualnej prostytucji sakralnej czy do homoseksualnej przemocy jest niezgodne z duchem Pisma Świętego, które potępia jednoznacznie także te relacje homoseksualne, które zbudowane są na zasadzie wierności jednemu partnerowi przez całe życie. „Zachowania homoseksualne każdego rodzaju sprzeczne są z moralnymi przykazaniami danymi nam przez Boga” – wskazali autorzy dokumentu poświęconego homoseksualizmowi. Tego typu zachowania są także niedopuszczalne dlatego, że nie przynoszą korzyści duchowych, socjologicznych, a nawet społecznych. Nie przyczyniają się do stworzenia rodziny, są nienaturalne i nie prowadzą do urzeczywistnienia pełni ludzkiej jedności.

Według zielonoświątkowych teologów nie można też zapominać o fakcie, że to właśnie za grzech homoseksualizmu zniszczone zostały Sodoma i Gomora. I choć – nie każdy homoseksualista skazany ma być na taką karę – to ta biblijna opowieść jasno wskazuje, że homoseksualizm jest grzechem, za który trzeba będzie odpowiedzieć na sądzie ostatecznym. Identyczne stanowisko zajmuje także większość adwentystów dnia siódmego, konserwatywnych kalwinistów (choć tu bywa już różnie) oraz baptystów (szczególnie tych pozostających pod wpływem Południowej Konwencji Baptystów).

Stopniowe rozmywanie nauczania Kościoła

Aby zrozumieć jak doszło do tego, że niemała część chrześcijan odeszła od nauczania Pisma Świętego trzeba, trzeba uważnie przyjrzeć się strategii homolobby (a jest ona stosowana nie tylko wobec protestantów, ale także wobec katolików). Proces stopniowego rozmywania chrześcijańskiej moralności w dziedzinie seksualnej zwykle zaczyna się od promowania (całkowicie zrozumiałego i akceptowalnego) większego zrozumienia i tolerancji dla osób homoseksualnych i ich związków. Odbywa się to zazwyczaj w atmosferze wezwań do mocniejszej akceptacji Chrystusowego przykazania miłości; do odkrywania afirmującego oblicza chrześcijaństwa, a przynajmniej odrzucenia agresji i niechęci wobec inności. Smutni panowie (i panie) opowiadają, jak zostali skrzywdzeni przez odrzucenie ich przez własne wspólnoty religijne, jak mocno czuli się dotknięci i zapewniają, że pełne bezpieczeństwo może im dać tylko całkowite równouprawnienie ze związkami heteroseksualnymi. A dokładniej, jak wskazuje jeden z teologów protestanckich Andrew G. Lang, uznanie, że ich styl życia ma coś szczególnego do zaoferowania Kościołowi i światu. Później nadchodzi czas na budzenie poczucia winy i współczucia. Przypomina się wszystkie domniemane i rzeczywiste prześladowania homoseksualistów (na czele z hitlerowskimi) i ściśle wiąże się je z nauczaniem Kościołów w tej sprawie. Konsekwencją przyjęcia takiej postawy jest zaś niemal nieodmiennie oskarżenie wszystkich wiernych tradycyjnej chrześcijańskiej moralności o hołdowanie hitlerowskim przesądom, zdradę ewangelicznej miłości, a niekiedy nawet prześladowanie mniejszości seksualnych. – Twierdzenie, iż homoseksualizm jest „moralnie nieuporządkowany” i zły stawia Benedykta XVI w jednej linii z uprzedzonymi, w tym Hitlerem i Himmlerem – dowodził kiedyś irlandzki polityk i działacz gejowski senator David Norris12.

Tak sformułowany zarzut pozwala zaś przejść do „akcji bezpośredniej”. Na mszach świętych pojawiają się więc członkowie rozmaitych organizacji gejowskich i uniemożliwiają ich odprawienie. Stroje biskupie, zakonne habity czy zdjęcia papieży są najczęściej profanowanymi i wyśmiewanymi elementami na rozmaitych paradach równości, a sam Kościół przedstawia się jako największe zagrożenie dla ludzkiej wolności i miłości. Aby przeciwdziałać jego wpływom organizacje gejowskie, np. w Hiszpanii odwołują się do sądów, albo – jak w Izraelu czy Stanach Zjednoczonych profanują msze święte.

Coraz ostrzejsze ataki równoważone są przez obrazy głębokiego zaangażowania religijnego homoseksualistów, a także pochwały dla tych wspólnot, które zdecydowały się na rezygnację ze swego dotychczasowego stanowiska w dziedzinie moralności. To one mają być rzeczywiście otwarte, prawdziwie chrześcijańskie i wreszcie wierne prawom człowieka i obywatela. Tam, gdzie takiej zmiany stanowiska wymusić się nie da zazwyczaj powstają mniejsze lub większe grupki dysydenckie, których członkowie zapewniając o własnej religijności dystansują się od nauczania własnej wspólnoty w dziedzinie moralnej. Takie organizacje (jak promowana już nawet w polskim mediach katolicka „Dignity”) działają już niemal we wszystkich wyznaniach. Część z nich, jak katolicka New Ways Ministry13, próbuje działać oficjalnie wewnątrz struktur wyznaniowych. Inne dystansują się od nich, albo zostają odrzucone przez władze wyznania. Tak jest z organizacją Lesbian Catholics, która otwarcie na swoich stronach podkreśla, że nauczanie Kościoła w kwestiach moralnych jej nie interesuje, a każdy ma prawo nazywać się katolikiem. Podobne ruchy działają także w Kościele prawosławnym14 czy u luteranów (w tych denominacjach, które są homoseksualizmowi niechętne). Gdzieniegdzie homoseksualiści powołują własne wyznania, które jak Metropolitan Community Churches mają prezentować „gejowską, duchową alternatywę”, a w swoich dowodzą, że Biblia w ogóle nie potępia homoseksualizmu, a nawet go pochwala15.

Ku teologii queer

W „nowych” dysydenckich grupkach, a także w Kościołach i wspólnotach, które już zrezygnowały z tradycyjnego nauczania w kwestiach moralnych zazwyczaj powstaje „teologia”, które uzasadniają odstępstwo od tradycyjnego nauczania moralnego Biblii i Kościoła (a w zasadzie Kościołów i wspólnot wyznaniowych). Opiera się ona na całkowitym odrzuceniu biblijnych potępień homoseksualizmu (jako odnoszących się do czego innego niż „nowoczesne” związki homoseksualne), afirmacji „praw człowieka” oraz utożsamieniu miłości do grzeszników, jaką zawsze prezentował i do jakiej wzywał swoich uczniów Jezus Chrystus z miłością do grzechu. Niekiedy teolodzy queer posuwają się jeszcze dalej i sugerują, że sam Jezus miał być homoseksualistą. Jak dowodzi teolożka Nancy L. Wilson z Metropolitan Community Churches Jezus przeżył swoje dorosłe życie w „rodzinie alternatywnej”, składającej się z niego, Łazarza oraz Marii i Marty, które wcale nie miały być siostrami, a partnerkami... Oczywiście tak radykalne podejście pozostaje specyfiką mniejszości. Reszta zadowala się poszukiwaniem wątków homoseksualnych w Starym Testamencie, budowaniem atmosfery akceptacji dla zachowań homoseksualnych, poszukiwaniem „gejowskiej duchowości”, która miałaby być dalszym ciągiem „gejowskiej dumy”, a także dowodzeniem, że akcentowanie w małżeństwie prokreacji jest zwyczajnym przeżytkiem16.

Część z tych „teologicznych” wymysłów jest dość szybko aplikowana w rozmaitych zborach, a niekiedy wyznaniach, które otwarcie określają się jako „inkluzywne”. Zjednoczony Kościół Chrystusa nie tylko przygotował specjalne „liturgie” błogławieństwa par jednopłciowych, ale nawet przygotował specjalne modlitwy na Dzień Pamięci o Osobach Transeksualnych17. Kościół ten przygotował także specjalną kampanie reklamową, która miała przekonać, że w jego zborach osoby homoseksualne spotkają się z akceptacją swojego grzechu. W spocie, „niewidzialna ręka” naciska wyrzutnię, która wyrzuca z kościoła osoby „nie pasujące”: kolorowych, staruszkę, parę gejów, niepełnosprawnego. A na koniec pojawia się przekaz „Chrystus nie odrzucał nikogo. My też nie odrzucamy. Zjednoczony Kościół Chrystusa. Kimkolwiek jesteś, i gdziekolwiek jesteś na drodze życia, jesteś mile widziany”18. Naiwnością byłoby jednak przypuszczenie, że pomysły te nie wpływają również na te Kościoły, które zachowały tradycyjne stanowisko w kwestiach moralnych. „Teologia queer” jest w nich również, choć w wersji soft obecna. I to także w seminariach duchownych czy szkołach teologicznych, gdzie dowodzi się, że starotestamentalne potępienia homoseksualizmu straciły już aktualność, a Pawłowy stosunek do aktów jednopłciowych jest wyrazem jego własnych kompleksów seksualnych.

Wierność Prawdzie

Problem polega tylko na tym, że nawet gdyby (co dla poważnego biblisty jest niemal niemożliwe) zgodzić się z takimi interpretacjami, to i tak w niczym nie zmieniłoby to podejścia Kościoła katolickiego (a nie powinno zmienić także innych wspólnot) do kwestii aktów homoseksualnych. Ich ocena (o czym więcej w kolejnych rozdziałach) wypływa bowiem nie tyle z potępień sodomitów, ile z najgłębszej prawdy o człowieku, którą odnaleźć można w Księdze Rodzaju19. To tam jednoznacznie przypomniana zostaje prawda o tym, że pełnią człowieczeństwa pozostaje zjednoczenie kobiecości i męskości, których celem jest wzajemna miłość, wsparcie i płodność. Ludzka miłość erotyczna pozostaje więc nieodmiennie pojednaniem i zjednoczeniem różnorodności płciowej, stanowiąc swoistą jej pełnię. W przekazie biblijnym, przypomina Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice, głęboko zakorzeniona jest idea, iż „człowiek jest w jakiś sposób niekompletny, że ze swej natury dąży do znalezienia w drugim dopełnienia swej całości; że tylko w zjednoczeniu kobiety i mężczyzny człowiek może stać się «kompletny» (…) Adam poszukuje i «opuszcza ojca swego i matkę», by odnaleźć niewiastę; jedynie razem przedstawiają oni całokształt człowieczeństwa”20. Podwojenie tego samego, homoerotyzm z miłością, ale i godnością ludzką ma zatem niewiele wspólnego21.

Tomasz P. Terlikowski

1 Taka postawa nie powinna być zresztą zaskoczeniem dla nikogo, kto zna to wyznanie. Zjednoczony Kościół Chrystusa już im takich problemów nie sprawia. Od 1972 roku ordynuje on aktywnych homoseksualistów na duchownych, od 1975 roku uznaje prawa gejów i lesbijek za prawa człowieka, a od 1977 roku potępia stosowanie słów Pisma Świętego do wzbudzania pogardy wobec osób innej orientacji seksualnej.

 

2 Decyzje taką ostatecznie zatwierdziła Konwencja Generalna Kościoła Episkopalnego w USA w Anheim w 2009 roku, przyjmując rezolucję D025, która jasno uznała, że prawo do ordynacji ma każdy ochrzczony członek wspólnoty, niezależnie od „orientacji seksualnej” czy wyboru stylu życia. Por. http://www.episcopalchurch.org/79901_112537_ENG_HTM.htm

3 Propozycje zmian przewidują zastąpienie w przepisach prawnych i liturgicznych słów „mężczyzna i kobieta” uniwersalnym terminem „dwie osoby”, a słowa „mąż i żona” terminem „małżonkowie”. Por. D. Bruncz, Homoseksualizm i herezja Zachodu – ECUSA w Aneheim, http://www.ekumenizm.pl/content/article/20090710155816686.htm

5 Luther’s Works, vol. 3, Ed. J. Pelikan, translate G. V. Schick, 1986, p. 255.

6 Human Sexuality. A Theological Perspective. A Report of the Commission on Theology and Church Relations The Lutheran Church – Missouri Synod as prepared by its Social Concerns Committee. September 1981, pp. 32-36.

7 A Plan for Ministry to Homosexuals and Their Families. The Lutheran Church Missouri Synod, 1999, p. 11.

8 A Plan for Ministry to Homosexuals and Their Families. The Lutheran Church Missouri Synod, 1999, p. 10.

9 „Jako wspólnota chrześcijańska w naszym kraju, Kościół Luterański Synodu Missouri uznaje, że ma obowiązek i odpowiedzialność wypowiadać się publicznie w obronie tradycyjnego małżeństwa. W obecnej sytuacji chrześcijanie nie mogą milczeć (…) muszą zająć publiczne stanowisko i sprzeciwić się społecznej akceptacji i prawnemu uznaniu homoseksualnych «małżeństw»” – przekonywał w prezydent Synodu dr Gerald B. Kieschnick 22 października 2008 roku. Por. Statement by Dr Gerald B. Kieschnick President of The Lutheran Church – Missouri Sybo, on the Synod’s position on, and participation in the effort to protect traditional marriage in the United States October 22, 2008.

10 Homosexuality. Statement of the Geberal Presbitery of the Assamblies of God, www.ag.org

11 Tamże.

12 J. H. Westen, Homosexual Activist Irish Senator Compares Pope Benedict XVI to Hitler, http://www.lifesitenews.com/ldn/2006/mar/06032710.html (data dostępu 3.02.2010)

13 W New Ways Ministry, amerykańska organizacja homoseksualnych katolików, którzy proponują homoseksualnym księżom i biskupom ujawnianie swojej przypadłości, tak by „stała się jasną obecność homoseksualnych duchownych w Kościele”. Na stronach tej organizacji znaleźć można także linki do „przyjaznych gejom” (gay friendly) parafii i zakonów. A w pytaniach i odpowiedziach na temat homoseksualizmu znajdują się wprawdzie uwagi o tym, że sam homoseksualizm nie jest grzechem, ale brak już na nich jasnego stwierdzenia, że jest on poważnym nieuporządkowaniem, a każdy akt homoseksualny jest grzechem. Por. www.newwaysministry.org

14 W Stanach Zjednoczonych działa organizacja Prawosławnych i Wschodnich Gejów i Lesbijek Axios, której założyciel przekonuje, że starodawny ryt obietnicy braterstwa (znajdujący się w rozmaitych wschodnich liturgiach) jest w istocie rytem „małżeństw jednopłciowych.

16 Robert E. Goss, Challenging Procreative Privilege: Equal Rites, http://www.clgs.org/files_clgs/article_goss.pdf (data dostępu 3.02.2010).

17 Prayer for Transgender Day of Remembrance by Rev. Malcolm Himschoot, http://www.ucc.org/lgbt/prayer-for-transgender-day-of.html (data dostępu 03.02.2010).

18 K. Bem, Nowa reklama UCC, Ekumeniczna Agencja Informacyjna 15.04.2006, http://www.ekumenizm.pl/article.php?story=20060412213745762&query=Zjednoczony+Ko%B6ci%F3%B3+Chrytusa

19 „Teologia stworzenia zawarta w Księdze Rodzaju dostarcza podstawowego punktu widzenia dla odpowiedniego zrozumienia problemów związanych z homoseksualizmem. Bóg w swojej nieskończonej mądrości i swojej wszechmogącej miłości stwarza całą rzeczywistość jako odzwierciedlenie swojej dobroci. Stwarza na swój obraz i podobieństwo człowieka jako mężczyznę i kobietę. Ludzie są więc stworzeniami Boga, powołanymi do odzwierciedlania w komplementarności płci, wewnętrznej jedności Stwórcy” – zaznaczają autorzy dokumentu Kongregacji Nauki Wiary.  Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych. Homosexualitatis problema, par. 6, cyt. za: http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x144/list-do-biskupow-kosciola-katolickiego-o-duszpasterstwie-osob-homoseksualnych/

20 Benedykt XVI, Deus Caritas Est, par. 11, Kraków, Wydawnictwo M, 2006, s. 19.

21 „Człowiek jest powołany do miłości i do daru z siebie w swojej jedności cielesno-duchowej. Kobiecość i męskość są darami komplementarnymi, toteż płciowość ludzka jest częścią integrującą konkretną zdolności miłowania, jaką Pan Bóg wpisał w mężczyznę i kobietę. (…) Ta zdolność miłowania jako dar z siebie ma jednakże swoje «wcielenie» w oblubieńczym charakterze ciała, w które wpisuje się męskość i kobiecość osoby. «Ciało ludzkie jako płciowość, jego męskość i kobiecość, jest w samej tajemnicy stworzenia nie tylko źródłem płodności i prokreacji, tak jak w całym porządku natury. Jest w tym ciele od początku zawarta właściwość oblubieńcza, czyli zdolność wyrażania miłości, tej właśnie miłości, w której człowiek-osoba staje się darem, i spełnia sam sens swojego istnienia i bytowania przed ten dar». Każdy kształt miłości będzie zawsze naznaczony tę charakterystyką męską i kobiecą” – podkreślają autorzy dokumentu Papieskiej Rady ds. Rodziny. Papieska Rada ds. Rodziny, Ludzka płciowość: Prawda i znaczenie. Wskazania dla wychowania w rodzinie, par. 10 w: Posoborowe dokumenty Kościoła katolickiego o małżeństwie i rodzinie, red. K. Lubowicki OMI, Kraków 1999, t. II, s. 305-306.