„Mężczyźni powinni być ważnym uczestnikiem tej dyskusji [o feminizmie, kobietach i równości]” – przekonywał swego czasu w Davos postępowy premier Kanady. To Justin Trudeau określa siebie mianem feministy i chętnie realizuje postulaty zgłaszane przez te środowiska. To w jego 30-osobowym rządzie połowę tek piastują kobiety, w końcu bowiem mamy rok 2016, to i czas zmienić zwyczaje. To za jego kadencji udało się zrobić to, co kanadyjskim feministkom od dawna spędzało sen z powiek. Od lat 80. walczyły one o to, by słowa hymnu angielskiego Kanady zostały zmienione. Nie mogły bowiem znieść, że od 1914 roku jest tam wers: „patriotyczna miłość rządzi wszystkimi Twoimi synami”. Nic to, że słowa te odnosiły się do konkretnej sytuacji historycznej i miały być wyrazem wsparcia dla kanadyjskich żołnierzy walczących w pierwszej wojnie światowej. To nie ma znaczenia. Hymn powinien być neutralny płciowo i w duchu równości traktować kobiety i mężczyzn oraz oddawać także wkład kobiet w budowę państwa. Przecież patriotyczna miłość rządzi także kobietami, czyż nie?

Wszelkie propozycje zmian do tej pory blokowali konserwatyści, argumentując – słusznie zresztą – że są one bezzasadne. Zwracali przy tym uwagę, że szeregi kanadyjskiej armii w większości zasilali mężczyźni, więc po co ta cała maskarada. W styczniu tego roku członek rządzącej liberalnej partii LPC, Mauril Belanger, złożył projekt ustawy o zmianie hymnu. Propozycję tę przyjął kanadyjski parlament. I tak oto po zmianach sporny wers otrzymał brzmienie: „patriotyczna miłość rządzi nami wszystkimi”. Zdaniem autora projektu zmiana ta jest hołdem złożonym wszystkim kobietom, których praca oraz zaangażowanie ukształtowały dzisiejszą Kanadę.

Kanada nie jest jedynym krajem, który chce w hymnie państwowym podkreślić rolę kobiet. W 2012 roku podobnej zmiany dokonała Austria. Słowa hymnu tego kraju brzmiące: „Kraju gór/kraju rzek/kraju pól/kraju katedr/kraju młotów rosnących w siłę/tyś narodem wielkich synów/ludzi o niezwykłym pięknie” budziły zastrzeżenia od chwili jego oficjalnego zatwierdzenia w roku 1947. Od 1 stycznia 2012 roku obowiązuje wersja, w której do słowa „synów” dodano słowo „cór”. Z kolei Szwajcaria w ubiegłym roku ogłosiła konkurs na nowe słowa hymnu, które bardziej odpowiadałyby współczesnym realiom, a dokładniej nie zawierałyby – tak jak obecna wersja hymnu – słowa Bóg.

Czekam teraz na inwencję naszych polskich feministek. Słowa napisane przez Józefa Wybickiego nie uwzględniają bowiem ani perspektywy równościowej, ani herstorycznej. Bo na przykład wers: „Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, Będziem Polakami”, w duchu równościowym winien brzmieć: „Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, Będziem Polakami/Polkami”. Nie można bowiem narzucać określonych ról. A w ogóle to skandal, że nie ma wspomnianej żadnej ważnej dla historii i losów Polaków i Polek kobiety. Dlaczego tylko Dąbrowski, Czarniecki i Bonaparte? Co prawda pojawia się kobieta – Basia – ale w jakiej roli? Bynajmniej nie przywódcy, który zmienia świat i walczy o ważne sprawy. A to już skandal. I jeszcze ta obca przemoc, która pojawia się w „Mazurku Dąbrowskiego”. W zeszłym roku pewien przedsiębiorca spod Poznania, honorowy konsul Peru Kajetan Pyrzyński, uznał, że obecny hymn źle na Polaków działa i czas zmienić słowa na takie, które będą ludzi jednoczyć, a nie dzielić: „Podczas celebrowania rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego tuż za Kajetanem Pyrzyńskim stali ludzie z transparentami. Jak oni śpiewali hymn! Wszyscy mruczą niewyraźnie pod nosem, a oni "Marsz, marsz!", pełną piersią. Konsul słuchał i zastanawiał się: jaka obca przemoc?”. Dlatego tez zaproponował, żeby śpiewać: „Polska dumnie razem z nami wznosi się wysoko/ Bo jesteśmy jej skrzydłami wspólnie i wysoko”. Na razie pomysł jakoś nie spotkał się z entuzjazmem.

Dziwię się też, że na razie został oszczędzony także inny symbol narodowy, czyli godło. Dlaczego – niech mi ktoś powie – jest tam orzeł, a nie orlica? Przecież to jawna dyskryminacja i żądam, żeby coś z tym zrobiono.

To oczywiście były żarty i jestem ostatnią osobą, która postulowałaby równościowe zmiany w symbolach narodowych, tak by były one neutralne płciowo, by nikogo nie dyskryminowały czy pomijały. Czasem warto zdjąć z nosa równościowe okulary i popatrzeć się na rzeczywistość bez ideologicznego zadęcia. Tak po prostu i zobaczyć, że wiele z tych zmian dużo wspólnego ma z ideologią, natomiast z sensem i zdrowym rozsądkiem niewiele albo i nic. A że jest rok 2016? No i co z tego, to jeszcze nie powód, by popadać w równościowy obłęd.

 Małgorzata Terlikowska