Spór o kształt Europy jest starszy nawet niż chrześcijaństwo. Znaczną jej część zjednoczył starożytny Rzym, ale bez terenów, na których dzisiaj mieszkają głównie Słowianie. Rzym upadł z wielu powodów: naporu ludów germańskich, wielkiej inflacji wynikającej z chęci finansowania coraz bardziej wybujałych ambicji, lecz przede wszystkim z upadku ducha. Od tego czasu pojawiały się kolejne koncepcje jednoczeniowe.

Oczywiście najsłynniejszą była ta Karola Wielkiego. Jednak sukces jego rządów nie przetrwał jego śmierci. Do tej koncepcji, choć bardziej symbolicznie niż faktycznie, nawiązał najmądrzejszy niemiecki cesarz Otton III. Stworzył pierwszy, niestety niezrealizowany, model federacji całego kontynentu. Miały nim zarządzać cztery potęgi: Germania, Italia, Galia i Sclavinia. Co ciekawe, miejsce Węgier było „w grupie” państwa Bolesława Chrobrego, czyli Sclavinii. Stąd m.in. szybka zgoda na koronę dla pierwszego króla Madziarów – Stefana, bez której być może nie byłoby dzisiejszych Węgier. Jakkolwiek by na to dzisiaj spojrzeć, to cesarz niemiecki splótł nas w jedną grupę interesów. Otton chciał głębokiej współpracy z Kościołem, a siłą jednoczącą kontynent miała być nie dominacja jednego z państw, lecz uniwersalistyczna wizja starożytnego Rzymu. Wszystko to upadło wraz z jego śmiercią, a następca Ottona, Henryk, już taki uniwersalny nie był. Owszem, zjednoczyłby Europę, ale pod własnym butem, tylko że nikt mu na to pozwolić nie chciał.

Widząc dzisiejsze zabiegi Niemiec o zduszenie demokracji w Europie i podporządkowanie sobie poszczególnych państw, mam nieodparte wrażenie, że przyszły czasy Henryka. Tysiąc lat temu cesarze niemieccy nie mogąc pokonać Piastów interwencją z zewnątrz, rozbudowali na naszych terenach silną opcję proniemiecką. W jakimś sensie konkurencją była dla niej opcja papieska. Dzisiaj chrześcijaństwo w Polsce jest atakowane również ze względu na interesy Niemiec. Każde spoiwo naszej wspólnoty będzie przez nich podważane i niszczone. To polityka krótkowzroczna i głupia. Polska wielokrotnie dawała dowody chęci kompromisu, a nawet czasem daleko idących ustępstw. Nie mogą one jednak powodować utraty naszej podmiotowości. Na dłuższą metę nie zgodzi się na to żadne państwo. Dzisiaj opór stawiają Polska i Węgry. Jestem przekonany, że wkrótce bunt podniosą zupełnie inne kraje i bez możliwości porozumienia, bo będzie chodziło o egzystencję materialną. Jeśli Niemcy chcą rzeczywiście ocalić jedność Europy, powinny jak najszybciej się z nami dogadać. Warianty siłowe niech sobie zostawią, jednak jako marzenia epigonów niemieckiego imperializmu. Oczywiście mamy problem ogromnej opcji niemieckiej w Polsce, ale jest ona dzisiaj tak fatalnie reprezentowana, że sukcesu długo nie uzyska.

Szkoda na to wszystko czasu, wróćmy do koncepcji Ottona III, póki jest o czym jeszcze rozmawiać.

Tomasz Sakiewicz

 

„ Gazeta Polska” nr. 49; data: 02.12.2020