Jak podaje brytyjski dziennik „The Telegraph”, jednym z najciekawszych przykładów tej tendencji jest szwedzkie miasteczko Göteborg, gdzie grupa urzędników będzie pracować zaledwie 6 godzin dziennie. Szwedzi chcą sprawdzić, czy dzięki temu ich praca stanie się jeszcze wydajniejsza. Bo to tak naprawdę zmiana z „dobrego na lepsze” – w Göteborgu wszyscy urzędnicy i tak pracują już po 7 godzin.

Polak – o ile oczywiście ma umowę o pracę – pracuje zazwyczaj 40 godzin tygodniowo. To o dwie godziny więcej, niż statystyczny obywatel Unii Europejskiej.

„Krótsze godziny pracy tworzą bardziej zaangażowane i stabilne środowisko pracy” – mówi w rozmowie z „The Telegraph” ekspert, Anna Coote. Dodaje, że według niektórych danych skracanie czasu pracy przynosi po prostu oszczędności.

Ciekawe rozwiązanie obowiązuje też we Francji. Tam pracownicy mają wręcz obowiązek ignorowania służbowych telefonów i maili po godzinach pracy. Gdy tylko wyjdą z biura – ich szefowie nie mają prawa skłaniać ich do dalszej aktywności zawodowej, nawet poprzez telefon. Dodajmy do tego, że we Francji obowiązuje 35-godzinny tydzień pracy, i to już od 1999 roku.

Krótsza praca jest po prostu bardziej efektywna. Widać to porównując czas pracy Niemców i Greków. Grecy pracują 2000 godzin rocznie, najwięcej w Europie. Niemcy – 1400. Tymczasem greccy pracownicy są o 70 proc. mniej produktywni, niż niemieccy.

Polacy pracują niewiele mniej od Greków. W 2012 roku statystyczny Polak przepracował 1929 godzin, tylko około 100 mniej, niż Grek.

Statystycznie mieszkańcy UE pracują po około 37 godzin tygodniowo. Najmniej: Holendrzy (31,8), Duńczycy (34,6) oraz Irlandczycy (35).

Według Eurostatu wydajność pracy w Polsce jest zbyt niska ze względu na złą organizację pracy. Dodatkowo za bardzo rozbudowana jest biurokracja – oraz nieuczciwość kontrahentów. Polska wydajność sięga 67,7 proc. unijnych standardów.

bjad/forsal.pl