Dziś rozpoczęła się kolejna tura polsko-czeskich rozmów na temat kopalni węgla w Turowie. Premierowi Czech Andrejowi Babišowi list w tej sprawie przekazał szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki, który wskazuje na trzy elementy „poddające w wątpliwość zdolność do osiągnięcia porozumienia”.

W ocenie premiera Mateusza Morawieckiego osiągnięcie porozumienia z Czechami może być niemożliwe ze względu na brak chęci do obiektywnego wyjaśnienia problemów środowiskowych w rejonie Turowa. Polska strona podkreśla, że nie można zrzucać całej odpowiedzialności na działanie kopalni, a trzeba wziąć pod uwagę również inne „podmioty” oraz przyczyny naturalne. Drugą przeszkodą w ocenie premiera Morawieckiego może być próba wykorzystania przez Czechy „mechanizmu sankcji finansowych”, co nigdy nie miało miejsca przy tego typu dwustronnych negocjacjach. Pojawiają się też wątpliwości co do gwarancji, że po wycofaniu skargi z TSUE spór zostanie ostatecznie zażegnany.

Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na informatora z otoczenia premiera, czescy politycy mieli przyznać, w ich działania ws. Turowa mają związek z trwającą w kraju kampanią wyborczą i rosnącym znaczeniem tematów ekologicznych w dyskursie publicznym. Jednocześnie gazeta informuje, że negocjacje zwolniły, ponieważ dla strony czeskiej temat stał się mniej atrakcyjny politycznie.

- „Dla Czechów priorytetem są inne tematy, które zresztą Babiš wykorzystuje: migracja, kwestie mieszkaniowe, emerytury, zadłużenie, kwestie gospodarcze. Turów jest sprawą marginalną i lokalną”

- przekonuje Josef Pazderka, redaktor naczelny portalu Aktualne.cz.

kak/Dziennik Gazeta Prawa