W ubiegłym roku „Die Zeit” zamieścił wypowiedź Marina Schulza, niemieckiego polityka, znanego jakiś czas temu z ostrych wypowiedzi oraz agresji pod adresem Polski i Węgier. Schulz – jak cytował go niemiecki tygodnik – stwierdził wtedy , że "nie może na to patrzeć, gdy UE kieruje miliardy do Polski i Węgier, do dwóch krajów, które od lat celowo działają na szkodę wspólnoty demokratycznej, jaką powinna być Unia".

- Europa ultranacjonalistów, jeśli ona zwycięży, będzie to ich Europa, nie tylko w tej kwestii, lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji - aby globalne problemy rozwiązywać nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim – powiedział zw roku 2015 Marin Schulz. Wtedy Polska, Węgry oraz inne kraje Europy Środkowej nie zgadzały się na relokację uchodźców. Wtedy też Niemcy naciskały na inne kraje przymuszając je różnymi sposobami do przyjmowania nielegalnych imigrantów, a sytuacja przypominała tę sprzed II wojny światowej.

Schulz właśnie wydaje się wracać do niemieckiej polityki po wcześniejszych porażkach. Niewiele się w jego podejściu zmienił, ponieważ o Orbanie mówi tak:

- Jeśli go zapytamy, to odpowie wprost: nie chcę waszego rozpustnego, gejowskiego, zachodniego stylu życia, stawiam na rodzinę, naród i ojczyznę. Możemy mu [mówić?], że to ideały XIX wieku, ale on mówi: nie, to XXI wiek.

mp/tvn24 bis/twitter