14 X 2013 na Placu Łokietka w Lublinie NSZZ “Solidarność” Oświaty i wychowania rozpoczęła happeningiem akcję LEKTURY BEZ CENZURY. Ma ona na celu pobudzenie powszechnych poszukiwań odpowiedzi na pytanie: jakie słowa zaszkodziły zakazanym lekturom, że zostały skreślone z kanonu lektur?

Wobec kolejnej fazy Kulturampfu dokonawanej plenipotencją MEN-u, czujni Rodacy dostrzegli potrzebę ocalenia dziedzictwa narodowego. Uroczyste czytanie Pana Tadeusza rozpoczął Inwokacją – z nie dającym się ukryć wzruszeniem – Ordynariusz Lubelski J. E. Ks. Abp Stanisław Budzik. Później konynuowało publiczne czytanie epopei narodowej wiele wybitnych osobistości samorządu lokalnego, z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem na czele, a także Krzysztof Cugowski oraz Daniel Jeleniewski, lubelski żużlowiec. Dobrze poinformowe źródła Magistratu w kuluarach wypuściły przeciek, że akcja LEKTURY BEZ CENZURY zaniepokoiła do tego stopnia Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że pracownicy Urzędu (pragnący zachować anonimowość rzecz jasna), otrzymywali telefony z Centrali: wicie, rozumicie, co Wy tam robicie? Czy wy przypadkiem nie godzicie w sojusze? Czy nie biegniecie w kierunku granicy, której nam nie wolno przekroczyć?Jak wielkie oddziały mamy wam posłać dla „zabezpieczenie” akcji? (stanęło po długich negocjacjach na jednym rodiowozie, zgodnie z cytatem: „tu przerwał lecz róg trzymał”)

Ponieważ w czytaniu Pana Tadeusza miały wziąć udział dzieci, głównie ze szkół podstawowych, MSW gotowe było, na wniosek Magistratu zasugerowany z Warszawy, przysłanie dużego oddziałów ZOMO, a nawet antyterrorystów. Kiedy zastanawiałem się co a nad tym przed kim MSW chciało „zabezpieczyć” otaczając wojskiem i policją gromadkę uczniów z nauczycielami oraz niedobitkami patriotów, ogarnęło mnie przeświadczenie, że była tam ukryta głębsza myśl. Chodziło o to, aby „Pan Tadeusz” nie przedarł się do Ruchu Narodowego a przezeń pod strzechy. (bo ciągle marzę i wyobrażem sobie, że Narodowcy po powrocie z rozruchów wywołanych przez władze 11 XI 2013 nie tylko sami wgryzą się w lektury, ale pełniąc Służbę Polsce ruszą do siół nieść oświaty kaganek) Pomyślmy zatem na spokojnie, co mogłoby się stać, gdyby przedstawiciele Ruchu Narodowego skonfrontowali swoje sposoby postępowania z Tradycją Narodową, by nie wspomnieć tylko wybranych wątków:

Jest to dziwak, fantastyk trochę, ale młody,

Poczciwy, dobry Polak; potrzebny nam taki:

W rewolucyjach bardzo potrzebne dziwaki,

Wiem z doświadczenia: nawet głupi się przydadzą,

Byle tylko poczciwi i pod mądrych władzą (A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, księga Zaścianek, nr wiersza 280)

A gdyby tak wydarzenia związane z reakcją Ruchu Narodowego na ujawienie  informacji poufnej publicznie niejakiedy Przemysława H. przemyśleć w świetle  roli, jaka odegrał w epopei oficer Rykow,  a następnie zastosować wnioski z orędzia Macieja Dobrzyńskiego? (nie uprzedzajmy konluzji  - sapienti sat!). Próbuję sobie wybrazić, do czego doszłoby po wyciągnięciu konluzji z uważnej lektury księgi „Zaścianek”: jej zrozumienie mogłoby doprowadzić wręcz do opracowania skutecznej strategii rozwoju Ruchu Narodowego!!! (istny podręcznik o tem, jak pokonywać trudności organizacyjne a i opis sytuacji pasuje jak ulał). Czy jednak znajdzie się Ksiądz Robak, który winy za występki młodości (któż  z zacnych księży ich nie ma?!), zapragnie odpokutować zasiewając ducha narodowowego wśród Rodaków, nie pomijając lemingów? (i to wręcz na przekór funduszom europejskim!) Do czego mogłoby to doprowadzić Ruch Narodowy? Wręcz do zastosowania  w życiu społecznym zasady myśl jest bronią, co mogłoby mieć nieobliczalne skutki. Skonkluduję cytatem Kochanowskiego z Pieśni o spustoszeniu Podola, (chwilowo jeszcze nie zakazanej a więc mnie atrakcyjnej dla Polaka):

Cieszy mię rym, mądr Polak po szkodzie, lecz jeśli i z tego prawda nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi. (Kochanowski).

o. Mariusz Bigiel SJ