Dyslokacja tureckich wojskowych w ramach misji monitorowania rozejmu na terenach odebranych przez Azerbejdżan Armenii to sukces Ankary i porażka Moskwy. Gdy na początku listopada zawarto rozejm w wojnie o Górski Karabach, Rosja zgodziła się na obecność wojskową Turcji w regionie, nie na terenie odebranym Armenii, ale gdzieś w głębi Azerbejdżanu. Jednak ostatecznie będzie inaczej. Porażkę w tej kwestii Rosjanie próbują przykryć ogólnikowymi deklaracjami po spotkaniu szefów dyplomacji obu państw.

- Potwierdziliśmy z Turcją nasz wspólny cel, jakim jest rozwój współpracy wojskowo-technicznej – przekazał Siergiej Ławrow podczas spotkania w Soczi z szefem tureckiej dyplomacji Mevlütem Çavuşoğlu. Rosjanin miał oczywiście na myśli zakup przez Turków przeciwlotniczych systemów rakietowych S-400, co wywołało poważne konflikty między Ankarą a jej sojusznikami z NATO. Szef MSZ Rosji zapowiedział też ukończenie dwóch rosyjsko-tureckich projektów energetycznych: budowy elektrowni atomowej w Akkuyu i gazociągu TurkStream. Ze strony Moskwy to próby zademonstrowania, że relacje rosyjsko-tureckie wręcz rozkwitają. W rzeczywistości jest inaczej. Faktem jest, że Turcy zakupili S-400, ale było to już ponad rok temu i nie widać, by ta współpraca miała się dalej rozwijać. Co więcej, w szeregu regionów Rosja i Turcja są po przeciwnych stronach barykady, od Libii poczynając, przez Syrię, a na Kaukazie Południowym kończąc.

Zresztą to właśnie na tym ostatnim froncie Rosja poszła na ustępstwa wobec Ankary, zaś konflikt zbrojny zakończył się zwycięstwem sojusznika Turcji, a porażką sojusznika Rosji. Podobnie jak wcześniej w tym roku w Libii. Choć nie brakowało głosów, że Kreml ograł Ankarę w konflikcie o Górski Karabach, bo wysłał tam swoje „siły pokojowe”, a Turkom miała zostać tylko symboliczna obecność w centrum monitorowania rozejmu gdzieś z dala od strefy konfliktu, to teraz okazuje się, że to jednak Ankara miała rację, mówiąc już w listopadzie, że wyśle swoich wojskowych do regionu. 27 grudnia media poinformowały, że Turcja wysłała 35 wojskowych do Azerbejdżanu, gdzie wraz z Rosjanami mają współtworzyć ośrodek monitorowania przestrzegania rozejmu w Górskim Karabachu. Co jednak najważniejsze, wojskowi mają zostać rozlokowani w miejscowości Agdam, na terenach, które jesienią tego roku Azerbejdżan odebrał Armenii. Właśnie tam ma zostać utworzone centrum monitorowania rozejmu, w sprawie którego porozumiały się Moskwa i Ankara. Rosja podkreślała wcześniej wielokrotnie, że tureccy wojskowi nie będą dopuszczeni do spornych terytoriów – przez co rozumie te ziemie, które do jesieni tego roku były kontrolowane przez Ormian.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]