Tomasz Wandas, Fronda.pl: Wielu obserwatorów życia politycznego wcale nie dziwi, to co powiedział Putin przed Zgromadzeniem Federacji. Pytanie jakie się pojawia, to dlaczego w kółko powtarzać oczywiste kłamstwa? Kogo Putin chce oszukać?

Prof. Roman Bäcker, politolog: Wystąpienie przed Zgromadzeniem Federacji jest skierowane przede wszystkim do Rosjan. Jeżeli przeczyta się w całości, to co powiedział Putin 20 lutego, to wyraźnie widać, że raczej rozpaczliwie (być może skutecznie) chce odzyskać zaufanie Rosjan do siebie i rządzącej partii. Ogromna większość tego przesłania odnosi się do spraw socjalnych i kwestii związanych z tym, jak to „będzie pięknie” jeżeli on (Putin) dalej będzie rządził. Sprawy zagraniczne (odwrotnie niż rok temu) były omawiane w o wiele mniejszym stopniu. Putin próbuje przywrócić Rosji supermocarstwowy status, stąd też musi on opowiadać Rosjanom, że Stany Zjednoczone są bardzo „brzydkie” i tylko Rosja jest w stanie przeciwstawić się temu „diabelskiemu państwu”. Według takiego sposobu myślenia i przekonywania Rosja zawsze jest niewinna, a Amerykanie (jak wynika z pierwszego założenia) muszą być zawsze winni.

Jak długo Rosjanie, a dokładniej elektorat Putina będzie wierzył w oczywiste kłamstwa swojego prezydenta?

Czymś innym jest drastyczne mijanie się z prawdą, a czymś innym zaufanie dla polityka – dotyczy to nie tylko Rosji. Otóż, ufa się tak długo politykowi, tak długo jak realizuje on nasze interesy. Wtedy, kiedy zaczyna być źle, kiedy zaczynają się dziać np. jakieś katastrofy wewnątrz kraju, wtedy kiedy okazuje się, że prowadzona wojna od wielu lat jest całkowicie bezskuteczna i do kraju przyjeżdżają lutowane trumny, to wtedy takie poparcie dla polityka przestaje utrzymywać się na normalnym poziomie – zaczyna spadać, niezależnie od tego, czy polityk mówi prawdę czy kłamie. Każdy polityk ma natomiast ochotę przekonywać do swoich racji tak długo, jak tylko jest w stanie, nawet wtedy kiedy nikt mu już nie wierzy, nawet jego najbliżsi współpracownicy.

Jak natomiast ocenia Pan ton wypowiedzi prezydenta Rosji? Czy różnił się od ostatnich?

Tonacja przemówienia Putina była o wiele mniej agresywna i zmilitaryzowana niż rok temu. Teraz wręcz odwrotnie niż rok temu, Putin mówił o tym, że chce porozumienia, że uważa iż powinniśmy współpracować (oczywiście na warunkach rosyjskich – takie są zawsze pierwsze założenia negocjacyjne, przynajmniej z Unią Europejską).

Widać wyraźnie, że tonacja wypowiedzi Putina jest już inna, on już nie myśli o tym by poprzez rozpoczęcie kolejnej wojenki uzyskać gwałtowny wzrost poparcia dla siebie u rosyjskiego społeczeństwa. Myśli on tylko o tym by odbudować nadszarpnięty mit wielkiej, imperialnej Rosji.

Czy mu się to udaje?

Nie udaje mu się, ale nie ma innego wyjścia, nie może on powiedzieć, że Rosja jest zwykłym krajem, bo wtedy wszystko by stracił. W związku z tym musi lawirować, a wiec z jednej strony mówi twardym językiem (np. o chrumkaniu zwolenników USA) oraz grozić, a z drugiej strony opowiada, że Rosja jest krajem, który ma intencje całkowicie obronne. W rzeczywistości Rosja nie ma już możliwości rozpoczynania kolejnej agresji wobec następnego państwa i to nawet wtedy jeśli wycofa się z Syrii. Rosjanie są po prostu coraz bardziej zmęczeni wojną z Ukrainą. Nieprzypadkowo ogromnie dużo miejsca zajęła ostatnio w rosyjskich sieciach społecznościowych rocznica wycofania się z Afganistanu.

20 lutego minęło pięć lat od najechania wojsk rosyjskich na ukraiński Krym i Donbas. Od tego czasu trwa zbrojna rosyjska agresja wobec Ukrainy. Świat zdążył się już przyzwyczaić do tego co ma miejsce na Ukrainie, pytanie w jakim miejscu jest teraz ten konflikt i do czego zmierza?

Właściwie trzeba mówić tu o wojnie – bo nie jest to zwykły konflikt a wojna pozycyjna, gdzie walczą ze sobą dwie strony i obie strony ponoszą straty nie tylko materialne, ale i ludzkie. Ta wojna ma charakter niesłychanie ograniczony. Warto zwrócić uwagę, że w prasie rosyjskiej prawie w ogóle nie ma wzmianek o tym, co dzieje się na froncie. Natomiast w prasie ukraińskiej bardzo często można znaleźć artykuły o tym, co się dzieje w ich państwie, w Donbasie.

Z czego to wynika?

Rosja nie jest w stanie wycofać się z Donbasu, nie jest też w stanie zakończyć tej wojny, poprzez np. zagarnięcie całej Ukrainy, bo wtedy rozpocząłby się konflikt na ogromną i nieobliczalną skalę. W związku z tym, Rosja musi podtrzymywać, dolewać benzynę do tego ognia, ale tak żeby za bardzo się on nie rozpalił, jednocześnie dążąc do rozwalenia Ukrainy jako państwa.

Czy to się jej udaje?

To się jej nie udaje, stąd czeka na wyniki wyborów prezydenckich – jeżeli i tu sprawy nie pójdą po jej myśli, to znowu będzie czekała na coś, co pozwoli jej bezkrwawo opanować całą Ukrainę – i tak może to trwać latami, a nawet dziesiątkami lat, aż do załamania się rosyjskiego systemu politycznego.

Czy Rosjanie mogą podjąć się prób destabilizacji państwa ukraińskiego przed wyboramiprezydenckimi, które mają odbyć się 31 marca, a później przed wyborami parlamentarnymi, które mają odbyć się na jesieni?

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w ostatnim czasie zlikwidowała siatkę rosyjskich propagandzistów, jednak wojna informacyjna, hakerska jest prowadzona przez Rosjan w dalszym ciągu. Ukraina potrafiła wyzwolić się z zależności psychicznej od Rosji, wyzwoliła się w dużej mierze od zależności gospodarczej i politycznej. Jednak mentalność postkolonialna w dalszym ciągu istnieje na Ukrainie. Jestem pewien, że Ukraina jest w stanie obronić swoją państwowość, ale nie jestem pewien czy Ukrainę nie czekają kolejne kryzysy polityczne, które mogą ją znacząco osłabić.

Co zrobiono i w jak dużym interesie Unii Europejskiej jest to, by ten konflikt został zażegnany?

Unia Europejska jeżeli chce być bezpieczna powinna zrobić wszystko żeby zakończyła się wojna rosyjsko-ukraińska. Ta wojna powinna się skończyć jak najszybciej i to nie na warunkach rosyjskich. Inaczej mówiąc chodzi o to by Ukraina stała się silnym, niepodległym, niezależnym od Rosji państwem. Suwerenna Ukrainy pozwoli nie tylko Unii Europejskiej trwać bezpiecznie, ale też zmusi Rosję do pozbycia się imperialnych marzeń. To zaś będzie oznaczało, że Rosja przestanie mieć agresywne zamiary wobec każdego, słabszego od siebie sąsiada.

Dziękuję za rozmowę.