Świat proponuje nam swój sposób spędzania Świąt Bożego Narodzenia. Sprowadza się on do całkowitej komercjalizacji i desakralizacji okresu przedświątecznego. Wszystko skoncentrowane jest wokół pieniądza – aby jak najwięcej kupić, przejeść i otrzymać. Na co zatem czekamy w końcówce każdego roku? Na Chrystusa, czy może na roczną premię i kolejną wypłatę?

Komercjalizacja Świąt koncentruje się wokół zakupienia odpowiedniej choinki, wystrzałowych ozdób, kupna prezentów wszystkim bliskim, odbębnienia firmowych imprez i opłatków, wysyłaniu kartek, porządków, zakupów, skorzystaniu z tych wszystkich okazji i promocji. W natłoku stresu i codziennych obowiązków na plan dalszy schodzą tradycyjne praktyki pobożnościowe np. Roraty.

Tymczasem Kościół wzywa nas w tym okresie do „prostowania swoich ścieżek”, czyli do nawrócenia. Osią nawrócenia jest osobista modlitwa, wejrzenie w siebie i prośba o łaskę Ducha Św. Modlitwa jest wołaniem w pokorze o litość Boga i prośbą o tchnienie w nas nowego życia. Bez takiej postawy staje się wyłącznie litanią żądań i stawianiem Boga w roli naszego sługi.

Dlatego najłatwiej taką postawę przyjąć w poście – umartwianiu ciała, a właściwie w wyzwalaniu się spod jego władzy. Często nasze słabości przypisujemy demonowi, czy światu, a nie zauważamy, że właśnie nasza cielesność ma nad nami największą władzę. Dlatego post bardzo pomaga w przyjęciu postawy pokory. Oczyszcza nas ze zgiełku codzienności i pozwala wypełnić tę zdobytą ciszę modlitwą.

Ale czym byłby post bez jałmużny? Jałmużna gładzi wiele grzechów. Jałmużna wynika z niejako z postu, możemy ofiarować przynajmniej to, co przejedlibyśmy. Wielu ojców duchowych uważa, że jałmużna to modlitwa do kwadratu. Tak naprawdę najlepsza inwestycja to właśnie ta, którą lokujemy w ubogich. Jest na ten temat pewna bardzo trafna przypowieść.

Umiera bardzo bogaty człowiek. Idzie do czyśćca. Siada do posiłku, a tam usługują aniołowie. Podają bardzo wykwintne dania, szampana, kawior i w ogóle. Bogacz spogląda do menu i patrzy na ceny. A tam wszystko kosztuje 1 grosz. – Bardzo dobre ceny! – cieszy się – Bardzo tanio! – zauważa, pamiętając, że zawsze miał bardzo gruby portfel. Wtedy podlatuje anioł i wyjaśnia: – Tak, ale pamiętaj, że tu liczy się tylko tyle, ile za życia rozdało się ubogim.

Dlatego warto pamiętać o tym przed Świętami Bożego Narodzenia. Zwłaszcza jeśli planuje się konsumpcje ponad stan, albo nie daj Boże, wspomaganą jeszcze kredytami. Wbrew temu, co mówią reklamy, pieniądze wydane wyłącznie na siebie to przecież całkowicie zmarnowane pieniądze…

 

Tomasz Teluk