Rewolucja francuska przez niektórych uważana jest za chlubną kartę w historii Francji. W teorii przyniosła wszak wiele zmian. Zapomina się jednak o mordach i zniszczeniach, które ze sobą niosła. Jednym z jej głównych celów była walka z katolicyzmem.

Oczywiście, pamięta się o niektórych krwawych zajściach, takich jak ścięcie króla. Skala mordów została jednak zapomniana. Tymczasem rewolucja francuska była równie brutalna co wielka czystka w ZSRR – różniła się przede wszystkim skalą, związaną z ograniczeniami technicznymi.

Przy wszelkiego rodzaju rewolucjach szczególnie narażeni są przedstawiciele różnych religii, w szczególności zaś Kościół katolicki. Przez swoją bardzo konkretną formę oraz programowe bliskie związki z Watykanem stawał się on niebezpieczny. Rewolucja sama pragnie narzucać innym swoją formę, a jakakolwiek siła, która może mu się przeciwstawić jest uznawana za z gruntu wrogą. Rzadko kiedy zaś w kraju, w którym większość stanowią katolicy, znaleźć można silniejszą strukturę niż Kościół.

Wiele z modeli zachowań w stosunku do Kościoła, takich jak na przykład desakralizacja przestrzeni publicznej, ma swoje korzenie właśnie w rewolucji. Stały się one fundamentem laickiej Francji.

Antyklerykalne Oświecenie

W przypadku rewolucji, która wybuchła pod koniec XVIII wieku, duży wpływał miała na nią ideologia Oświecenia, będąca programowo antyklerykalną. Właśnie Francja, dawna pierwsza z cór Kościoła, stała się matecznikiem oświeceniowej wiary w rozum odrzucający zabobony religianctwa.

Czy można w prosty sposób powiedzieć, że Wolter, Diderot, Condilliac czy Rousseau mieli krew na rękach, ponieważ ich idee rozpaliły rewolucjonistów? To nie do końca tak, chociaż bezsprzecznie filozofia Oświecenia dawała im niemało inspiracji. Chyba najwięcej dostaje się Janowi Jakubowi Rousseau, którego idee w zbarbaryzowanej formie, dosyć często zupełnie oderwanej od głównych złożeń dzieła, stały się usprawiedliwianiem konkretnych działań. Należy przypomnieć chociażby o tym, że autor Umowy społecznej był obrońcą konfederacji barskiej, która z myślą rewolucyjną i antyklerykalną miała tak mało wspólnego jak to tylko możliwe.

W przypadku innych autorów sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Nieraz na kartach swoich dzieł pisząc o konieczności walki z zabobonem nie przebierali oni w środkach, a ostre słowa wypowiadane przez intelektualistów łatwo stają się czynem rewolucjonistów. Dechrystianizacja była jednym z ważniejszych punktów działań rewolucji, niejako wręcz podstawa jej programu. Padła na dobry grunt jakim były nierówności społeczne i poczucie daleko idącej niesprawiedliwości ze strony trzeciego stanu.

Prawdą jest, że Kościół, a szczególnie jego hierarchia, symbolizowały arystokrację i szlachtę. Arcypasterze zbyt często byli ludźmi, w których żyłach płynęła błękitna krew. Kościół był bogaty, a mówiąc precyzyjniej bajecznie bogaty. Należy też dodać, że napięcie nie przebiegało jedynie między klerem a ludem. Wyraźny podział istniał również między klerem niższym, rekrutującym się zazwyczaj z plebsu, a kościelną arystokracją.

Burzyć, burzyć, jeszcze raz burzyć

Kiedy pisarze romantyczni tworzyli swoje poematy dziejące się w katedrach, z zasady były to miejsca mroczne i ponure. A przecież pierwotnie, szczególnie w wypadku kościołów gotyckich, były to świątynie światła. Tymczasem Mickiewicz, Słowacki i cała reszta romantycznych poetów widziało w nich monumentalne świątynie ciemności. Dlaczego? Przyczyna była prosta: w najlepszym wypadku francuskie kościoły straciły wszystkie witraże, a w ich miejsce wstawiano deski. Była to najłagodniejsza z form działania antyklerykalnych rewolucjonistów.

Francja do dziś uchodzi za jeden z najpiękniejszych krajów na świecie. Niezwykłe bogactwo architektury i dzieł sztuki, Wersal czy niezliczone zamki pamiętające niekiedy narodziny chrześcijańskiej Europy robią wrażenie. Wszystko to prawda, jednak Francja mogła być jeszcze piękniejszą, gdyby nie zapał do przebudowy krajobrazu przez rewolucjonistów.

Rewolucja niszczyła pałace i dwory szlacheckie, ale to kościoły był pierwszą z jej ofiar. Już 10 lipca, czyli kilka dni przed zdobyciem Bastylii, podpalono pierwszy klasztor w Paryżu. Droga Oświecenia kazała zlikwidować zabobon w postaci życia zakonnego, dlatego też dekretem postanowiono zlikwidować wszystkie zakony kontemplacyjne i odebrać ich majątki.

Wywożono więc obrazy, rzeźby, stroje liturgiczne i naczynia. Tłuszcza wdzierała się do świątyń, aby potem przebrana w szaty liturgiczne paradować w przedziwnych procesjach imitujących obrzędy religijne. Zaskakująca jest gorliwość ludu Francji, który sam z siebie brał udział w tych zabawach. Przeciwstawić im można Rosjan, którzy po 1917 roku zachowywali się raczej biernie, oddając inicjatywę działania komisarzom. Prawdą jest jednak, że cerkiew cieszyła się większym poparciem ludu niż Kościół katolicki.

Niczym w hitlerowskich Niemczech płonęły stosy książek, z tą różnica, że nie były one żydowskie tylko katolickie i towarzyszyły im ambony, konfesjonały, ozdobne szaty a niekiedy, jak na przykład 4 maja 1791 roku, zwieńczeniem stosu była figura papieża. Dzwony przetapiano zaś na armaty.

W kościołach, tak jak to potem stało się w przypadku cerkwi w Rosji radzieckiej, urządzono spichlerze, sale klubowe czy przytułki. Niekiedy rewolucjoniści najpierw zamykali kościelne przytułki, aby po kilku tygodniach zawieruchy ponownie urządzać w nich noclegownie.

Architekci rewolucji nie chcieli oszczędzać żadnego z przesądu religii – zniszczone miały być nawet figury świętych i sztukaterie. Do dziś podziwiana katedra Notre-Dame uniknęła zburzenia przypadkiem, bowiem obawiano się, że jej wyburzenie może doprowadzić do zniszczenia sąsiednich budynków. Jako Świątynia Rozumu musiała być ogołocona z większości ozdób i płaskorzeźb dzięki zaradnemu paryskiemu murarzowi, niejakiemu Varinie, który zdewastowane elementy używał potem jako fundamentów dla nowych budynków. Wiele z kościołów i klasztorów nie miało tyle szczęście co katedra i zostało zburzonych. Za burzeniem świątyń szedł jednak również terror w stosunku kleru.

Represje

W historii chrześcijaństwa są trzy okresy, w których masowo prześladowano w Europie chrześcijan. Pierwszy miał miejsce w epoce, w której chrześcijaństwo jeszcze nie osiągnęło swojej pozycji, czyli w czasach rzymskich, po raz ostatni zaś w czasach Rosji bolszewickiej i stalinizmu. Pomiędzy tym dwoma momentami wyróżnić zaś można epokę umiłowania rozumu i humanitaryzmu, czyli oświeceniową i rewolucyjną Francję.

Lista represji, jakich dokonali rewolucjoniści, była niemała. W roku 1790 zakazano składania ślubów zakonnych. Początkowo stworzono konstytucję cywilną kleru i zmuszano księży do przysięgania wierność konstytucji. Kto tego nie zrobił musiał liczyć się z represjami. Kolejnym było charakterystyczne do tej pory dla szlachty zakazanie księżom noszenia strojów duchownych poza miejscami kultu. Szybko jednak pojawiły się dalsze prześladowania. Od 1790 roku to państwo, a nie papież, miało być zwierzchnikiem Kościoła francuskiego, co czyniło go de facto instytucją heretycką. Jeszcze do 1793 roku można było spotkać normalnie funkcjonujące parafie, a nawet odbywające się gdzieniegdzie religijne procesje z okazji święte Bożego Ciała.

Jedną z wyraźniejszych, chociaż może nie całkowicie jasną zmianą, było wprowadzenie nowego kalendarza. Dzisiaj nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, ale od czasów średniowiecza życie biegło w rytmie kościelnych uroczystości, a rok liturgiczny miał równe znaczenie co zmiany pór roku. Rewolucja zmieniając kalendarz zmieniał rzeczywistość w jakiej poruszali się ludzie.

Zamykanie kościołów i ich dewastacja była tylko jedną z represji. Starano się wymóc na księżach wystąpienie ze stanu kapłańskiego, przy okazji wymagając od nich podpisania formułki, że przestają oni wykonywać zawód kapłana. Inną metoda było zmuszanie księży do złamania celibatu. Na mocy konstytucyjnego zapisu śluby czystości nie obowiązywały, ale kapłani i tak starli się je przestrzegać.

Sucha gilotyna

Z czasem represje wobec kleru zaczęły przybierać coraz brutalniejszą formę. Wielu księży nie chciało przysięgać na ich zdaniem bezbożną konstytucje i twardo opowiadało się po stronie Watykanu.

Likwidacja zakonów, zamykanie kościołów czy szykany zmusiły wielu księży do emigracji. Do Włoch, Belgii, Niemiec czy Hiszpanii przed terrorem uciekło blisko 30 tysięcy duchownych. Co ciekawe, nawet antykatolicka ze swojej natury Anglia przyjęła blisko jedną trzecią wszystkich uciekinierów.

Ci spośród kapłanów, którzy nie wybrali emigracji, z własnej woli byli deportowani. Niektórzy z nich nie byli w stanie znieść bardzo ciężkich warunków podróży, szczególnie, że pomysłowość rewolucjonistów była niemała. Duchownym urządzono „marsze śmierci” w środku zimy prowadząc ich nad Atlantykiem. Na dwóch statkach („Deux Associes” i „Washington”), które przerobiono na obozy odosobnienia, z powodu ciężkich warunków zginęło 547 z 829 przetrzymywanych kapłanów. Jeszcze inni, mimo wypuszczenia, zostali ponownie aresztowani i przeniesieni do afrykańskiej Gujany, gdzie dziesiątkowały ich choroby. Przesiedlenia nazywano niekiedy mianem „suchej gilotyny”, ze względu na ostateczny efekt w postaci śmierci. W czasach największego terroru karana była również pomoc prześladowanym duchownym. Pomagających oskarżano o fanatyzm religijny i antyrepublikanizm.

Terror

Ilu dokładnie duchownych zginęło podczas rewolucji? Tego nie można dokładnie oszacować. Ostrożne rachunki podają, że zginęło od trzech do czterech tysięcy zakonnic, zakonników i księży. Zabijano ich głownie przy pomocy gilotyny, chociaż znajdywano i inne sposoby.

Spośród wszystkich masowych mordów wymienia się pięć największych. Po latach Kościół część z ofiar uznał za męczenników. Chodzi tu zwłaszcza o zbrodnie na dziewiętnastu kapłanach z Laval, trzydziestu dwóch męczennicach z Orange i szesnastu karmelitankach z Compiègne.

Najtragiczniejszym wydarzeniem była tak zwana wrześniowa masakra z Paryża. W 1792 roku sytuacja rewolucyjnej Francji była zła: pruskie wojska zdobyły twierdze Verdun i konsekwentnie podążały ku Paryżowi. Idące ku stolicy armie szły z prostym hasłem zaprowadzenia porządku w kraju ogarniętym anarchią. Arystokrację i kler uważano za zwolenników starego ładu, a tym samym za naturalnych zwolenników agresora. Ogarnięty paniką lud Paryża postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Początkiem masakry było zabójstwo dwudziestu czterech niekonstytucyjnych księży przenoszonych z więzienia do wiezienia. Ich śmierć zachęciła paryską ulice do dalszych samosądów. Księży, zakonników i zakonnice wywlekano z domów i zabijano przy pomoc tego co miano akurat pod ręką. Bilans był tragiczny – zabito co najmniej 300 duchownych oraz 1400 więźniów.

Pamięć o zbrodniach rewolucji zaciera się w umysłach większości ludzi. Francuski laicki model państwa uchodzi za neutralny, a w rzeczywistości rodził się w krwi i zbrodni. Jego neutralność jest pozorna, a swoje źródła ma w przemocy i brutalnym zwalczaniu religii, należy bowiem pamiętać, że podczas rewolucji zwalczano wszytki wyznania inne niż oficjalny kult Najwyższej Istoty. O tych i innych zbrodniach opowiada Wolność, równość, morderstwo. Zbrodnie Rewolucji Francuskiej autorstwa Horsta Gebharda, wydana ostatnia w Polsce.

Paweł Rzewuski

CC BY-SA 3.0
krp/histmag.org,Fronda.pl