Tak - choć wydaje się to całkowitym absurdem, to nie we współczesnym świecie. Organizacja "Amnesty International" po raz kolejny pokazała, że idea "praw człowieka" oderwanych od praw Bożych to nic więcej, a jedynie czysta głupota i aberracja. 

Na początku wszystko wydawało się być w porządku: "prawem człowieka" ogłoszono wolność wyznania, wolność słowa, wolność zachowania życia... Od dłuższego czasu do tego katalogu próbuje się jednak dodać takie "wolności" jak wolność do zabijania własnych dzieci. Na tym jednak nie koniec. "Amnesty International" orzekła teraz, że "prawem człowieka" jest także wolność do prostytucji!

Chcesz się upodlić, pohańbić swoje ciało, sprzedawać się dla rozpusty innych? Proszę bardzo! Według "AI" państwo powinno zrobić wszystko, by ci w tym pomóc. Ale to jednak nie wszystko, bo ludzie mają też według "AI" prawo do kupowania seksu.

Na piątkowym spotkaniu w Dublinie członkowie "Amnesty" będą przekonywać, że prostytucję trzeba powszechnie zalegalizować, bo prostytuki są na świecie szalenie dyskryminowani.

Na pierwszy rzut oka chodzi po prostu o to, by zaakceptować status quo, bo prostytucja była, jest i będzie, więc trzeba ją zalegalizować, co poprawi bezpieczeństwo prostytutek. Ale to jednak nie wszystko.

Jak podaje "Rzeczpospolita", w jednym z projektów "Amnesty" czytamy, iż... seks jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka (sic!) oraz że nikogo nie można pozbawić prawa do kupowania usług seksualnych. Taki zakaz to jakoby naruszenie praw człowieka!

Nie wiadomo, jakie w końcu oficjalnie stanowisko zajmie Amnesty. Jak na razie toczy się dyskusja. Sam jednak fakt propozycji uznania płacenia upodlonym i ciemiężonym kobietom za seks za "prawo człowieka" dowodzi, jak głęboki jest upadek rozumności ludzi, którzy o tym mówią.

kad