Eryk Łażewski, Fronda.pl: 7 sierpnia 2018 r. Stany Zjednoczone przywróciły swoje wcześniejsze sankcje na Iran. 8 maja 2019 r. prezydent Trump nałożył kolejne sankcje. Tym razem na eksport irańskiej stali oraz innych metali. Dzisiaj Donald Trump nałożył następne sankcje. Tym razem na przywódców Iranu. I nasuwa się pytanie: jaki wpływ mają te sankcje tak na USA, jak i na Iran. No i czy mogą „zmiękczyć” ten ostatni na tyle, aby osiągnęły swój cel: ostateczną rezygnację przez Iran z prób zdobycia broni jądrowej?

 

Profesor Kazimierz Kik, politolog: Myślę, że sankcje są dla Iranu bardzo bolesne. Dla tego kraju natomiast największą szansą jest brak zgodności między Stanami a UE w sprawie traktatu o nieprodukowaniu broni jądrowej. Stanowisko USA jest osłabione przez zupełnie odmienne podejście UE do problemu irańskiego.

 

Co więcej Iran ma akceptację Rosji. To jest też dosyć istotne, bo Iran nie jest całkowicie pozbawiony pomocy zewnętrznej (w sensie pomocy nie militarnej, rzecz jasna, tylko wsparcia międzynarodowego). No i Stany Zjednoczone, tworząc kolejne konflikty, odbierane są na płaszczyźnie międzynarodowej z coraz większą dezaprobatą. Jest oczywiste, że Stany Zjednoczone nie są w stanie wymusić sankcjami na Iranie zmiany stanowiska Irańczyków w zakresie produkowania bądź nie przez nich broni jądrowej. Generalnie rzecz biorąc, stanowisko Europejczyków wskazuje na to, że Iran tej broni nie produkuje. W grę więc wchodzą zupełnie inne czynniki, jeżeli chodzi o Iran i Stany Zjednoczone. Tu raczej wchodzą w grę czynniki układu sił na Bliskim Wschodzie. Stany Zjednoczone najprawdopodobniej instrumentalnie wykorzystują zarzuty pod adresem Iranu, ponieważ sprawą dla nich nadrzędną jest utrzymanie i umocnienie swojej pozycji na Bliskim Wschodzie, czyli pozycji swoich sojuszników: Arabii Saudyjskiej chociażby i Izraela.

 

Oprócz realizacji programu jądrowego, Stany Zjednoczone zarzucają Iranowi agresywność, której przejawem mają być ataki z 13 czerwca tego roku na tankowce pływające po Zatoce Omańskiej (Iran do nich się nie przyznaje), oraz czwartkowe zestrzelenie amerykańskiego drona. Prezydent Trump twierdzi, że w ostatniej chwili wstrzymał odwet za zniszczenie drona. Nie chciał bowiem, aby z rąk amerykańskich zginęło sto pięćdziesiąt osób. Czy jest prawdopodobne, że w końcu będzie jednak zbrojna odpowiedź USA na działania Iranu i wybuchnie konflikt zbrojny?

 

Nie wierzę w konflikt zbrojny z dwóch powodów: nie jest on w interesie ani Stanów Zjednoczonych, ani Iranu. A nade wszystko nie jest on zgodny z interesami państw Unii Europejskiej. W związku z tym sądzę, że tu raczej chodzi o zastraszanie Iranu przez Stany Zjednoczone, o dodawanie otuchy sojusznikom USA na Bliskim Wschodzie.

 

Toczy się gra. Ta gra na zakończenie nie prowadzi do konfliktu zbrojnego, ale raczej do próby wyhamowania aspiracji regionalnych Iranu. Tam jest konflikt pomiędzy aspiracjami Iranu a aspiracjami Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Celem nadrzędnym jest tutaj zablokowanie możliwości politycznie ofensywnego działania Iranu w regionie.

 

A gdyby (tak hipotetycznie) wybuchł jednak konflikt zbrojny, czy w ogóle jest możliwe to, żeby Iran znacząco zaszkodził siłom zbrojnym USA?

 

Nie, nie! Iran nie jest w stanie zagrozić znacząco siłom zbrojnym USA. Oczywiście, tam w regionie, tak. W jakimś krótkim momencie, zanim nie dopłynęłyby główne siły amerykańskie, to może (w jakimś tam małym zakresie) tak. To nie chodzi o to, czy jest w stanie zagrozić. Chodzi głównie o to, czy Iran byłby w stanie zaszkodzić i zagrozić sojusznikom Stanów Zjednoczonych w regionie. To jest ten problem, bo Iran nie musi wygrać z USA. Wystarczy, że Iran poczyni ogromne szkody wśród sojuszników Stanów Zjednoczonych w regionie, czyli zniechęci niektóre państwa arabskie, bliskowschodnie, do trzymania się Stanów Zjednoczonych, ponieważ może być dowód na to, że jest to dla interesów tych państw szkodliwe.

 

Jeszcze chciałbym się zapytać o takie organizacje jak na przykład Hezbollah. Czy w rozgrywce, tej grze jaką toczy Iran z USA, stanowią one jakiś atut tego pierwszego?

 

Absolutnie tak, ponieważ Iran uczestniczy w rozgrywce, nie będąc formalnym uczestnikiem w tej rozgrywce (śmiech), poprzez te swoje różnego rodzaju, inspirowane przez siebie, organizacje w regionie. To jest bardzo wygodne. Ale taką broń używają wszystkie strony. Stany Zjednoczone w regionie, jeżeli by chciały wejść do konfliktu, używałyby raczej siły Arabii Saudyjskiej i swoich sojuszników. Dla Iranu Hezbollah jest sojusznikiem takim właśnie.

 

Rozumiem. To tyle. Dziękuję za wywiad dla Frondy.pl.