Fronda.pl: Jean-Claud Junker przyznał Polsce, że ta miała rację w sprawie imigrantów. Zauważył, że Polska już ponosi ciężar przyjęcia licznych uchodźców z Ukrainy i nie można mówić, że nasz kraj dystansuje się od pomocy. Skąd tak zaskakująca zmiana w tonie wypowiedzi Przewodniczącego Komisji Europejskiej?

Prof. Kazimierz Kik: Myślę, że tak jak Tusk, tak i Juncker są ludźmi Angeli Merkel. Jest to w pewnym sensie echo stopniowej zmiany, dotychczas zdecydowanego, stanowiska Merkel w odniesieniu do imigrantów. Ta koncepcja elastycznej solidarności zgłoszona przez Polskę w Bratysławie zdobywa poparcie. Juncker jest doświadczonym politykiem, który wie, że pod prąd daleko nie pojedzie. Ponieważ Berlin zmienia stanowisko ws. Imigrantów, zmienia je także instrument Berlina, jakim jest Juncker. Podobnie drugi instrument Berlina, jakim jest Donald Tusk. Krótko mówiąc – zmiana decyzji Junckera jest pokłosiem pewnych zjawisk, tendencji. Angela Merkel zmieni stanowisko – siłą oczywiście. Jeśli natomiast Niemcy nie stoją już tak silnie za swoim stanowiskiem, to nie dziwi zmiana Junckera, który jest zwykłym urzędnikiem, choć oczywiście z doskonałym „węchem”. Dostosowuje się on wobec tego do tej tendencji, chyba już, ogólnoeuropejskiej.

Zanim usłyszeliśmy wypowiedź Junckera, Polsce i reszcie Grupy Wyszehradzkiej przyznała rację także Angela Merkel właśnie. Chodzi chociażby o uszczelnianie granic Unii. Wygląda więc na to, że Europa niejako zmienia kurs i chce pomagać uchodźcom w zdecydowanie inny niż „otwarte granice” sposób. Jak duży wpływ na tę zmianę miała Grupa Wyszehradzka? Jakie są inne czynniki, które przywiodły czołowych polityków UE do takiej zmiany zdania?

Grupa Wyszehradzka miała dosyć silne znaczenie instytucjonalne. Po raz pierwszy bowiem grupa państw Unii zajęła jednolite stanowisko. Do tej pory były to co najwyżej pojedyncze partie czy kraje. Obecnie mamy tutaj cały wschód Unii Europejskiej, który zajmuje zdecydowane stanowisko. Stanowisko pokrewne zresztą krajom bałkańskim. Czyli nagle ta bogata, zasobna Unia Europejska, stanęła wobec buntu rubieży unijnych. Myślę, że Grupa miała symboliczne oraz instytucjonalne znaczenie. Po raz pierwszy to stanowisko zostało w Unii Europejskiej zinstytucjonalizowane. Pamiętać należy, że zostało to zgłoszone przez państwo stanowiące prezydencję w Unii – Słowację. To także ma swoje znaczenie, że prezydencja jest takiego zdania.

Angela Merkel ostatnimi czasy wiele traciła w sondażach. Czy zmiana podejścia obecnej kanclerz Niemiec może jej pomóc w odzyskaniu zaufania obywateli?

Mleko się rozlało. Patrzymy na AfD, zdobywanie terenu, konflikty wewnątrz CDU. Zobaczymy kolejne wyniki wyborów w landach niemieckich. Niemniej CDU znajduje się już na równi pochyłej. Tym bardziej, że SPD zajmuje też inne stanowisko w sprawie współpracy z Rosją i to stanowisko jest tożsame ze stanowiskiem AfD. Inne jest także stanowisko w tej sprawie CSU.

Czy możemy się spodziewać, że w najbliższym czasie polityka Unii wobec imigrantów zmieni się bardzo mocno, czy też należy się spodziewać raczej powolnych zmian?

Unia w tej chwili nie ma czym grać. Nie ma straży granicznej zewnętrznej, silnie zorganizowane. Co najmniej rok będzie trwało jeszcze dostosowywanie polityki Unii do nowych warunków. Nie była ona przygotowana na taką zmianę i nie może z dnia na dzień zrobić takiego ruchu. Unia jest wielką, demokratyczną i bezradną w tym swoim demokratyzmie konstrukcją, która nie jest w stanie dokonać gwałtownego zwrotu. Przypomnę, że dopiero w marcu przyszłego roku zarysowana będzie nowa koncepcja reformy Unii Europejskiej. Przez najbliższy rok UE będzie w tym względzie dryfowała. Być może za rok to bardzo nieruchawe ciało, jakim jest Bruksela, wymyśli coś. Ale zanim podejmie decyzję i wypracuje instrumenty, to minie być może więcej. 

Dziękuję za rozmowę.