Relacje Ericha von dem Bacha, który był z ramienia einsatzgruppen, czyli niemieckich grup wojskowych odpowiedzialny za realizację pogromów, nie pozostawiają złudzeń. Raporty pisano w duchu: „nam Niemcom udało się zamordować w ciągu takiego a takiego dnia tylu żydowskich komunistów”. I te raporty podkreślają jednoznacznie zgodny z interesem Niemiec plan wykonany przez niemieckich dowódców - mówi portalowi Fronda.pl prof. Jan Żaryn.

Prof. Jan Żaryn komentował dla portalu Fronda.pl kłamstwa o rzekomym polskim udziale w mordowaniu Żydów. Uczony mówił, jak tak naprawdę przebiegały pogromy. Mowa po prostu o niemieckich inscenizacjach. 

,,Niemcy, wkraczając na tamte tereny: fragment diecezji łomżyńskiej i tę cześć Podlasia, która została zajęta przez sowietów w 1939 r., liczyli na antagonizm polsko-żydowski. Wywiad niemiecki zdawał sobie sprawę z zachowania najbardziej widocznej części mniejszości żydowskiej w czasie okupacji sowieckiej, czyli w latach 1939-1941. Komuniści żydowscy byli najbardziej aktywnymi antypolskimi pogromcami, zarówno w mundurach NKWD, jak i występując jako ludność witająca wkraczających Sowietów. Ta manifestacyjna antypolskość żydowskich komunistów mogła dawać Niemcom pewne nadzieje na możliwość wykorzystania nastrojów antyżydowskich do organizowania pogromów. Notabene słowo „pogrom” oznacza taką operację – w tym wypadku antyżydowską – która jest kierowana przez struktury państwa, które organizują, prowokują czy inspirują przebieg zdarzenia. Jedynym państwem,które było obecne na ziemiach polskich jako administracja (wtedy jeszcze nie jako administracja cywilna, tylko jako struktury wojskowe) byli okupanci niemieccy'' - powiedział Jan Żaryn.

,,Ludność miejscowa, jak wynika ze świadectw, które mamy, na ogół zachowywała się biernie, unikając bycia wykorzystaną przez Niemców. W przypadku Jedwabnego mamy pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi do dziś: czy poza volskdeutschami, którzy przybyli i realizowali polecenia niemieckie wśród ludności polskiej byli w ogóle miejscowi, czyli mieszkańcy Jedwabnego czy też tzw. Mazurzy, czyli ludność cywilna, ale przywieziona przez Niemców z nieodległych terenów niemieckich. Wiemy, że próby zorganizowania pogromów odbyły się jeszcze w kilkunastu miejscowościach. Między innymi w Radziłowie, ale i w dużym mieście, jakim był Białystok. I albo Niemcom udawało się znaleźć jakichś kolaborantów, którzy byli gotowi pełnić funkcję polskiej ludności, albo w ogóle nie udawało się nikogo znaleźć'' - dodawał.

,,Wtedy tylko propaganda goebelsowska tworzyła taka pseudoinformację, ponieważ wszystko to odbywało się pod hasłem walki z żydokomuną. Przez taką działalność Niemcy uśpili czujność żydowskich środowisk w getcie, judenratów i znajdujących się tam partii politycznych, ponieważ sugerowało to, że pogromy nie mają nic wspólnego z Zagładą, a jedynie są punktowym traktowaniem ludności żydowskiej pod hasłem likwidacji bolszewizmu żydowskiego świeżo zdobytych terenach. Niechęć do znajomości historii tych ziem może oczywiście powodować ochotę do formułowania pewnych skrótów idących w ślad za ówczesną goebelsowską propagandą. Natomiast relacje Ericha von dem Bacha, który był z ramienia einsatzgruppen, czyli niemieckich grup wojskowych odpowiedzialny za realizację pogromów, nie pozostawiają złudzeń. Raporty pisano w duchu: „nam Niemcom udało się zamordować w ciągu takiego a takiego dnia tylu żydowskich komunistów”. I te raporty podkreślają jednoznacznie zgodny z interesem Niemiec plan wykonany przez niemieckich dowódców'' - mówił prof. Jan Żaryn.

mod/Fronda.pl, 6 X 2015