Relacje Polski i Ukrainy to jeden z kluczowych elementów naszej polityki zagranicznej, ale zarazem z uwagi na trudne doświadczenia historyczne nie jest to temat łatwy. Czy powinniśmy odrzucić przeszłość, dbając o teraźniejszość w relacjach z Ukrainą? A może wręcz odwrotnie? Pytamy prof. Jana Żaryna, historyka oraz senatora.

 

Premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman stwierdził ostatnio, że Polska i Ukraina nie mogą pozwolić, by przeszłość zaszkodziła wspólnej przyszłości obu krajów. Czy to jednak oznacza, że powinniśmy zapomnieć o przeszłości, o bolesnej historii i patrzeć jedynie w przyszłość? Co zrobić, by przeszłość nie rzutowała na obecne relacje i czy to w ogóle jest możliwe?

Odpowiedziałbym na to bardzo prosto. Przeszłość i historia rzutują na teraźniejszość i przyszłość zarówno jednostek jak i narodów. Jest to wręcz banalne, do tego stopnia, że szkoda, że wciąż trzeba to powtarzać. To jest oczywiste zarówno z punktu widzenia biografii osoby ludzkiej jak i wspólnot narodowych, które kierują się tymi samymi regułami. Tak nas Pan Bóg stworzył, że jesteśmy obdarzeni pamięcią i logicznym myśleniem przyczynowo-skutkowym, a wszystkie wydarzenia wokół nas dzieją się w czasie. Nie można więc wprowadzać do języka polityki twierdzeń nieprawdziwych czy życzeniowych o oderwaniu się od przeszłości.

Jak więc Polska i Ukraina może dbać o relacje, biorąc pod uwagę łączącą nasz przeszłość?

Problem nie leży w tym, że historia rzutuje na współczesność i przyszłość jednostek i narodów, ale w tym, czy my i Ukraińcy jako dwa sąsiadujące ze sobą narody jesteśmy zainteresowani, by o tej przeszłości w sposób zgodny z regułami obiektywnymi rozmawiać. Te reguły to dążenie do prawdy i uczciwość. Tylko opierając się na tych wartościach, można wypracować dobre relacje. Problem nie leży w przeszłości, bo ona jest jaka jest i tego nie zmienimy. Problem leży w tym, by strona ukraińska, ale także strona polska, która też ma swoje przewinienia, zdawały sobie sprawę, że przeszłością nie można mataczyć.

Czy w poprzednich dekadach w tym dialogu popełniono jakieś błędy?

Uważam, że w okresie, gdy Polska była suwerennym narodem już posiadającym suwerenne państwo, czyli na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, uznaliśmy, że dla dobra interesów bieżących nie należy dopuszczać na teren Ukrainy prawdziwego przekazu o tym, co my o Ukraińcach sądzimy. Bo to mogło być zbyt bolesne, bo młody naród ukraiński mógł nie wytrzymać napięcia wywołanego polskimi pretensjami, bo nie należy psuć dobrych stosunków… Padały podobne szantażujące argumenty i to spowodowało, że strona ukraińska przyzwyczaiła się do tego, że my jako Polacy jesteśmy skłonni do udawania, że przeżycia z przeszłości nie istnieją w pamięci. A to jest niezgodne z naturą. Wspólnoty są obdarzone pamięcią i nie można stosować manewrów blokujących pamięć.

Pewnych doświadczeń nie sposób wymazać…

W naszej pamięci obecne są choćby doświadczenia ludzi z Kresów, czy pamięć o pochodzeniu kresowym. Pewne doświadczenia w pamięci pozostają niezależnie, czy ktoś zadekretuje tak, czy inaczej. Natura jest dużo silniejsza, natura nie tylko w rozumieniu biologicznym, ale też takim, że kultura narodu jest zjawiskiem tak silnie dominującym w pamięci zbiorowej, że próby jej niszczenia, czy blokowania i tak nie mogą się powieść. Kierujący państwem powinni być zdolni do wspierania procesu jednoczenia się wspólnoty przez budowanie wspólnej pamięci z przeżyć jednostek wewnątrz narodu. Środowisko, które wyrasta z pamięci kresowej, jest w Polsce, niezależnie, czy komuś się to podoba, czy nie. Jeżeli ma istnieć pojednanie polsko-ukraińskie, musi być budowane w oparciu o pamięć.

Jednak nie zawsze widać otwartość na dialog i poszukiwanie prawdy…

Jest jeszcze druga kwestia dotycząca bezpieczeństwa. Ja mogę rozumieć, czemu strona ukraińska nie przyjmuje pewnych faktów do wiadomości, ale jako Polak nie mogę tego zaakceptować. Trudno bowiem nie odczuwać niepokoju i niebezpieczeństwa ze strony sąsiada, który nie chce przyjąć do wiadomości, że mordowanie niewinnych osób cywilnych jest zbrodnią ludobójstwa, do której nie można się odnieść w żaden sposób pozytywnie. Dopóki strona ukraińska nie wypowie tego jednoznacznie i nie będzie potępiać tego zła, nie będziemy mogli odczuwać w pełni bezpieczeństwa sąsiedzkiego, podobnie jak nie możemy go odczuwać z Rosją.

Nasze doświadczenia w tym względzie z Rosją i innymi sąsiadami prezentują się chyba zresztą zupełnie odmiennie?

Rosja swoją polityką i pamięcią historyczną jest zainteresowana, by kłamać szczególnie w sprawie II Wojny Światowej i jako jedyną cechę udziału Rosji w II Wojnie podawać zwycięstwo nad faszyzmem. Rosja nawiązuje też do polityki Związku Sowieckiego w swojej polityce historycznej. Nie możemy czuć się bezpieczni obok takiego sąsiada. Zupełnie inaczej jest z Niemcami. Mimo różnych doświadczeń historycznych, Niemcy tak przezwyciężyli dawną politykę niemiecką, że dziś nikt nie śmie tam nawiązywać z jakiejkolwiek strony do polityki III Rzeszy. Jak widzimy jednak kwestia bezpieczeństwa zawsze związana jest z tym jak przedstawiciele danego narodu odnoszą się do własnej chlubnej, bądź niechlubnej przeszłości.

A więc jedyną drogą do dobrych relacji jest wspólne szukanie prawdy o historii i nie wolno od tego uciekać?

W ogóle nie może być żadnych relacji międzyludzkich, jeżeli chce się udawać, że człowiek nie ma związku z własną naturalnością. A naturalność człowieka jest taka, że jest związany z przeszłością i posiada pamięć. I nic tego nie może zmienić.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW