Kolejne państwa Unii Europejskiej wstrzymują szczepienia przy użyciu preparatu wyprodukowanego przez firmę AstraZeneca. W ocenie prof. Włodzimierza Guta cała sprawa jest wielką grą interesów, którą powinna wykorzystać Polska i kupić tyle szczepionek tego koncernu, ile tylko się da.

W ostatnich dniach niektóre państwa zdecydowały się na zawieszenie szczepień preparatem AstryZeneki. Pojawiają się doniesienia, że szczepionka ta może powodować zakrzepy krwi. Wobec tych wątpliwości konferencję prasową zorganizowała Europejska Agencja Leków. Szefowa EMA Emer Cooke przekonuje, że nie ma danych dowodzących tym doniesieniom. Według EMA u osób zaszczepionych szczepionką AstraZeneki nie występuje więcej stanów zakrzepowo-zatorowych niż u osób zaszczepionych innymi preparatami.

Do sprawy odniósł się prof. Włodzimierz Gut, w którego ocenie niechęć wobec szczepionki koncernu jest odpowiedzią na przekierowanie dostaw do Wielkiej Brytanii.

- „Teraz dostaje za to po łapkach. To, że jest to szczepionka skuteczna i bezpieczna, pokazuje przykład Wielkiej Brytanii. Tam zastosowano ją już masowo i wskaźniki zakażeń się znacząco zmniejszyły. Nie było też doniesień o zakrzepach. Oczywiście wszystkie takie sprawy trzeba bardzo dokładnie analizować. W takich przypadkach najwyżej wstrzymuje się serię produktu, a nie robi tak wielkie zamieszanie polityczne”

- mówi wirusolog.

Przekonuje, że Polska powinna wykorzystać tę sytuację i kupować jak najwięcej szczepionek od AstryZeneki.

- „Jeżeli więc inni nie chcą produktu tak dobrze sprawdzającego się w Wielkiej Brytanii – kupmy go, ile się da. Może się okazać, że szybko zechcą go od nas odkupować. Gdybyśmy mieli tej szczepionki dla wszystkich chętnych, to w miesiąc lub dwa byśmy znacząco opanowali epidemię”

- mówi.

kak/PAP