POLSKIE RADIO


Wynagrodzenie netto w Polsce to średnio 74 proc. pensji brutto. Czyli ze 100 zł dostajemy 74 zł, i to plasuje nas w środku stawki europejskiej - czytamy na łamach "Polskiego Radia" w artykule pt. "Niższe koszty pracy zwiększą zatrudnienie i PKB. A zmniejszą szarą strefę".


Firma PwC ogłosiła właśnie wyniki swoich badań, z których można się dowiedzieć, ile zostaje nam Polakom, ale też innym Europejczykom, z pensji po odjęciu podatków i składek na ubezpieczenie społeczne.

Korzystają obywatele Cypru i Czech

Z tego raportu wynika, że najmniej podatków i ubezpieczeń społecznych płaci się na Cyprze.

– Ponieważ tam, np. ze 100 euro płacy otrzymuje się 91 na rękę. Czyli aż 91 proc. zostaje w kieszeni przeciętnego Cypryjczyka. Podobne wyniki uzyskujemy na Malcie, a także w Irlandii czy w Wielkiej Brytanii, gdzie z kolei mamy wysokie tzw. kwoty wolne od podatku. I tam podatnicy mają de facto niższe obciążenia – wyjaśnia gość Jedynki Joanna Narkiewicz-Tarłowska, dyrektor w Dziale Prawno-Podatkowym PwC.

Jeśli chodzi o bliższy nam region, to Czechy dość wysoko się plasują.

– Czechy mają niskie obciążenia i dosyć istotne ulgi dla rodzin. Dlatego, jeśli spojrzymy na wyniki dla osoby, która nie tylko zarabia przeciętne wynagrodzenie, ale także posiada rodzinę, to w takim przypadku Czechy są na pierwszym miejscu w naszym rankingu.

I Czechy nawet wyprzedzają Cypr, a taka rodzina w Czechach osiąga aż 94 proc. dochodu netto, tyle zachowuje w swojej kieszeni. Pokazuje to też politykę prorodzinną w Czechach – dodaje gość radiowej Jedynki.

Najwięcej oddają Belgowie, Polska po środku

Na drugim biegunie mamy przede wszystkim Belgię, gdzie podatnikom zostaje około 59 proc. wynagrodzenia, prawie połowę muszą więc oddać na ubezpieczenia społeczne i podatek dochodowy. Ponadto są jeszcze takie kraje jak Niemcy czy Dania, a w naszym regionie to Węgry.

Wszędzie tam na rękę pracownicy dostają najmniej. Natomiast Polska jest w środku stawki europejskiej. U nas średnio zostaje nam w kieszeniach 74 proc., reszta to podatki i składki, czyli około jednej czwartej oddajemy państwu.

– Mamy taką średnią pozycję w Unii, ta unijna średnia wynosi ok. 76 proc., czyli mamy nieco mniej niż w UE. W Polsce główną przyczyną tego wyniku jest to, że od wielu lat nie była waloryzowana kwota wolna od podatku. Była na stałym poziomie i de facto przy wzroście średnich wynagrodzeń okazywało się, że te obciążenia wzrastały. A w wielu krajach Unii ta kwota była jednak co roku waloryzowana, i właśnie poprzez to mamy tę różnicę – tłumaczy Joanna Narkiewicz-Tarłowska.

Warto zmniejszać koszty pracy?

W Polsce te obciążenia pracy są więc nieco wyższe, w porównaniu do UE. Natomiast nie jest to duży procent. Nadal możemy powiedzieć, że plasujemy się w średniej europejskiej.

– Jeśli chodzi o koszty pracy, to rzeczywiście jesteśmy w pobliżu średniej na tle innych krajów. Ale kraje, gdzie te pozapłacowe koszty są najniższe, odnotowują znacznie lepsze wyniki gospodarcze, lepszy wzrost i przeciętnym obywatelom żyje się lepiej. Przy niższych kosztach pracy osoby niedoświadczone mogą zdobyć nowe umiejętności i znaleźć lepszą pracę. Przy wysokich kosztach nie ma to szans. A co drugi bezrobotny w Polsce to osoba poniżej 35 roku życia, i co drugi bezrobotny ma wykształcenie co najwyżej zawodowe. Czyli osoby młode, i o najniższych kwalifikacjach są najbardziej poszkodowane – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Rafał Sadoch, główny ekonomista Noble Option.

Na wysokie koszty pracy narzeka 70 proc. przedsiębiorców.

– Trudno się dziwić. Gdy porównany to co na rękę de facto dostaje pracownik, a jakie duże koszty musi ponieść pracodawca, żeby zatrudnić tego pracownika, to są to duże liczby. Choćby płaca minimalna, która w tym roku wynosi 1850 zł, z której pracownik dostaje ok. 1300 zł. A dla pracodawcy nie jest kosztem 1850 zł, a 2250 zł – dodaje Rafał Sadoch.

I to są te koszty pracy. A opodatkowanie pracy w Polsce wynosi ok. 40 proc. tego, co bierze na rękę pracownik. Czyli kosztem dla pracodawcy nie jest tylko pensja pracownika, ale dodatkowo 40 proc. od tej pensji składek, które musi zapłacić.

– A te składki prowadzą do tego, że kosztem dla pracodawcy zatrudnienia pracownika nie jest to, co pracownik dostaje na rękę, ale prawie 2 razy tyle – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Rodziny dostają więcej

Wyniki przeprowadzonego badania zależały także od tego, czy oceniani byli wszyscy, czy tylko osoby bardziej majętne, czy też np. single.

– Jeśli spojrzymy na rodziny, to obywatel w Polsce otrzymuje ok. 78 proc., tyle zachowuje w swojej kieszeni z wynagrodzenia brutto. Jest to więc pewien wzrost – z 74 do 78 proc., co wynika z zastosowania pewnych ulg prorodzinnych. Natomiast obywatel Unii zachowuje mniej więcej 79 proc., co jest porównywalne do wyniku polskiego – wylicza gość Jedynki.

Bardzo istotnym graczem są tutaj jednak Czechy, które mają dobrą politykę prorodzinną, właśnie w aspekcie podatkowym. Także Słowacja, dla rodzin o przeciętnym wynagrodzeniu, utrzymujących dwójkę dzieci, to te wyniki też są dosyć dobre, bo około 90 proc. zostaje w ich kieszeniach.

Po drugiej stronie, też w kategorii rodzin o przeciętnym wynagrodzeniu, mamy Holandię, Austrię i Niemcy co pokazuje, że tam przynajmniej od strony podatkowej brakuje wsparcia, brakuje ulg podatkowych dla rodzin.

Podatek liniowy sprzyja bogatym

Natomiast przechodząc do osób zamożnych, nie tych o przeciętnym wynagrodzeniu, to liderami tych zestawień są takie kraje jak Bułgaria, Estonia i Litwa. Dlatego, że w tych krajach istnieje podatek liniowy, i ten podatek najbardziej wspiera osoby zamożne.

– Ponieważ w krajach z podatkiem progresywnym, i z tzw. skalą podatkową, osoby najmniej zarabiające i tak płacą dosyć niskie podatki, bo ta stawka jest dosyć niska. A osoby zamożne płacą w takich krajach stosunkowo więcej – zwraca uwagę Joanna Narkiewicz-Tarłowska.

Natomiast w krajach z podatkiem liniowym, gdzie stawka jest dokładnie taka sama dla wszystkich, czyli również dla tych zamożnych jest ona płaska, to w związku z tym np. w Bułgarii, gdzie podatek liniowy wynosi 10 proc., to także osoby zamożne zarabiają netto prawie 90 proc., tylko 10 proc. oddają podatku państwu, plus część na ubezpieczenia społeczne.

Czyli są różnice pomiędzy krajami, które mają progresywną skalę podatkową – i tymi z podatkiem dochodowym liniowym.

Kwota wolna od podatku nie pomaga Polakom

A jak zmieniła się nasza polska średnia w ciągu tych ostatnich lat? Czy jest lepiej czy gorzej dla naszych kieszeni? I jak było w ostatnim czasie z tzw. klinem podatkowym?

– Ponieważ nie była waloryzowana kwota wolna od podatku, to ten klin podatkowy się zwiększał. Mimo, że stawki podatkowe nie rosły, ale ze względu na to, że rosły średnie wynagrodzenia, a progi podatkowe też nie były waloryzowane, one cały czas od wielu lat są praktycznie na tym samym poziomie, i to powoduje, że jednak płacimy trochę więcej podatków. Ponieważ kwota wolna jest ciągle na tym samym poziomie, a my zarabiamy ciut więcej, i okazuje się, że w związku z tym musimy nieco więcej tego podatku zapłacić. Dlatego istotna kwestią byłoby przyjrzenie się tej kwocie wolnej – zauważa gość radiowej Jedynki.

A jeśli chodzi o kwotę wolną od podatku to jesteśmy na szarym końcu wśród państw Unii Europejskiej. Bo w większości krajów jest ona znacznie wyższa niż w Polsce. Chociażby w Wielkiej Brytanii to 10 tys. funtów, ok. 60 tys. zł rocznie, a u nas to ponad 3 tys. zł, czyli jest naprawdę niewielka. W związku z tym ten klin się powiększał, i teraz widać, że tak jak kilka lat temu średnia polska była bliska średniej unijnej, tak teraz ten 1–2 pkt proc. mamy mniej, z uwagi na brak waloryzacji, brak podążania systemu podatkowego za wzrostem wynagrodzeń.

Czy praca w Polsce jest zbyt wysoko opodatkowana?

W opinii Joanny Narkiewicz-Tarłowskiej praca w Polsce jest tak średnio opodatkowana. Nie jest to bardzo wysoko, a te nasze stawki 18, 32 proc. – to nie są najwyższe stawki w Europie.

– Mamy bowiem takie kraje jak Belgia, gdzie badanie PwC wykazało, że trzeba oddać państwu nawet ponad 50 proc. pensji, szczególnie dotyczy to osób zamożnych. Ale także Dania, Szwecja to są te państwa z wysokimi stawkami. A z drugiej strony są kraje z podatkiem liniowym: Bułgaria z 10-proc. podatkiem, Estonia z 20-proc., Litwa z 15-proc. A Polska plasuje się pomiędzy tymi grupami. Trudno więc mówić, że mamy wysokie, bądź niskie obciążenia, bo one są takie średnie. Wskazane byłyby jednak pewne działania, takie jak podwyższenie kwoty wolnej od podatku, co wpływa nie tylko na same podatki – komentuje ekspertka.

Jeżeli bowiem zwiększymy kwotę wolną od podatku to osoby, które dopiero wchodzą na rynek pracy, będą się szybciej decydować na podjęcie tej pracy. Będą wiedziały, że podatek zapłacą dopiero przy wyższych dochodach. A nie przy tych najniższych, i to właśnie stymuluje rynek pracy.

Nie tylko podatki, także polityka prorodzinna

Kierunek dyskusji o zwiększeniu kwoty wolnej od podatku jest więc dobry. Podobne wnioski można też wysnuć, jeśli chodzi o politykę prorodzinną. Istotnym jej elementem jest bowiem polityka podatkowa. Wprowadzanie pewnych ulg, odliczeń itd.

– I tutaj wypadamy dosyć dobrze, bo jak wykazały badania mamy ok. 6-proc. różnicę w obciążeniach dla tzw. singli, i dla rodzin. Rodziny mają te obciążenia nieco mniejsze. I dlatego ich netto jest większe. Trzeba też pamiętać, że te osoby muszą potem utrzymać swoja rodzinę, czyli nie mają one za dużo pieniędzy, ale od strony procentowo-podatkowej wypadają trochę lepiej. Dlatego politykę prorodzinną, tę podatkową mamy dosyć dobrą. Ostatnio też wprowadzono zmiany, i osoby najuboższe, które miały najmniej dochodu i podatku, i czasami nie mogły skorzystać z tych ulg, to teraz mogą zwrócić się do urzędu skarbowego o zwrot – przypomina Joanna Narkiewicz-Tarłowska.

Ale też wiele krajów stosuje zasiłki dla rodzin, takie bezpośrednie transfery. W Polsce też one są, ale bardzo niewielkie. I tak jak w tym badaniu Polska wypadła dosyć dobrze, jeśli chodzi o aspekty podatkowe polityki prorodzinnej, to w badaniu uwzględniającym zasiłki, wypadaliśmy gorzej.

Jeżeli będzie świadczenie 500+ to jakiś wpływ na ten aspekt na pewno będzie miało.

Jak skutecznie zmniejszyć klin podatkowy?

Jak tłumaczy Rafała Sadoch warto też zająć się klinem podatkowym. Jest to różnica pomiędzy tym co płaci pracodawca, a tym co otrzymuje na rękę pracownik. Jeżeli by składki były mniejsze, np. o 2 proc., to już wówczas przekłada się to na znaczący wzrost zatrudnienia.

- Jeśli obniżamy klin podatkowy, to pracodawcy mają niższe koszty. Jeśli koszt etatowego pracownika jest niższy, to oni decydują się na wzrost zatrudnienia. Wzrost zatrudnienia przekłada się na wzrost dynamiki PKB, pracodawcy produkują więcej, więcej Polaków ma pracę, bezrobocie jest niższe, gospodarka się rozwija, a szara strefa zmniejsza się – wylicza gość Polskiego Radia 24.

W tej chwili nie ma problemu z popytem na pracę, sytuacja jest dobra, zatrudnienie rośnie, ale być może mogłoby rosnąć szybciej, gdyby jednak klin podatkowy był mniejszy. Tym bardziej, że można na niego spojrzeć szerzej, nie tylko przez podatki dochodowe, ale też VAT.

– Do klina podatkowego można zaliczać wszystko co jest pomiędzy kosztem dla pracodawcy, tym wynagrodzeniem brutto, a dochodem netto pracownika, czyli tym co dostaje na swój rachunek, po odjęciu podatku VAT. I w związku z tym pole do redukcji klina podatkowego w Polsce jest duże, jeśli chodzi o podatki dochodowe, czy bardziej składki na ubezpieczenia społeczne, i jeśli chodzi o obciążenia podatkami konsumpcji – uważa Piotr Bujak, ekonomista z PKO Banku Polskiego.

Czy należy więc zmniejszyć tzw. klin podatkowy, aby poprawić sytuację na rynku pracy i przyśpieszyć wzrost gospodarczy w Polsce?

Zdaniem Joanny Narkiewicz-Tarłowskiej zmniejszanie obciążeń podatkowych stymuluje rynek pracy i wzrost gospodarczy. Ostatnio np. Węgry obniżyły podatek liniowy z 16 do 15 proc., wprowadzono dodatkowe odliczenia na dzieci, i obniżono VAT na pewne towary. Może to więc być strategia wzrostu gospodarczego – obniżanie podatków.

Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska