- „Próba ominięcia Polski i Węgier może zrodzić obawy innych: do diabła, a jeśli pewnego dnia stanie się to z moim krajem i ja stracę moje prawo głosu, a jak się nie zgodzę, to będą dalej procedować beze mnie?” – komentuje konflikt w UE dot. tzw. mechanizmu praworządności były minister spraw zagranicznych Portugalii Paulo Portas.

Polska i Węgry zablokowały negocjacje nad unijnym pakietem budżetowym w związku z rozporządzeniem, które miało powiązać wypłatę unijnych środków z tzw. mechanizmem praworządności. W UE pojawiają się głosy, aby kontynuować negocjacje nad budżetem bez udziału tych dwóch państw. Do sprawy odniósł się na antenie TVI24 były szef portugalskiego MSZ Paulo Portas.

Polityk przekonuje, że unijny Fundusz Odbudowy miał stać się ważnym elementem trwającej prezydencji Niemiec w Unii:

- „Jeśli ten fundusz zostanie zablokowany, to ich prezydencja nie będzie już taka błyszcząca” – podkreśla.

Zaznacza, że sprawa może nie zostać rozwiązana przed zakończeniem prezydencji Niemiec i przejść na portugalską prezydencję.

- „Portugalska prezydencja znajdzie się wtedy pod ogromną presją i premier (Portugalii Antonii Costa – przyp. red.) będzie musiał długo rozmawiać z premierami Węgier i Polski. Myślę, że jest on bardzo zideologizowany w sprawach krajowych i będzie dość pragmatyczny w tych rozmowach, nawet jeśli jego sojusznicy będą zaskoczeni” – ocenia Portas.

Jak przekonuje, dla Portugalii najważniejszym celem jest obecnie Fundusz Odbudowy, bez którego będzie trudno odbudować portugalską gospodarkę i ten cel stanie się najpewniej priorytetem portugalskiej prezydencji.

- „Jestem w stanie w tym samym czasie przeprowadzić plan odbudowy i kwestię praworządności, powiązaną z tymi funduszami? Myślę, że nie. Jeśli nie mogę, to nie tędy droga” – zauważa.

Zdaniem portugalskiego polityka uzasadnione są wątpliwości polskiego i węgierskiego rządu co do mechanizmu praworządności. Przekonuje, że kontrolę nad praworządnością w Unii Europejskiej powinien sprawować TSUE, a nie Komisja Europejska.

Portas dodaje również, że poważnym precedensem byłoby kontynuowanie negocjacji bez Polski i Węgier i tego typu rozwiązanie znacznie podburzyłoby zaufanie innych państw, które zostałyby skłonione do myślenia: „do diabła, a jeśli pewnego dnia stanie się to z moim krajem i ja stracę moje prawo głosu, a jak się nie zgodzę, to będą dalej procedować beze mnie?”.

kak/tvp.info.pl