Pintera był I sekretarzem wydziału promocji handlu i inwestycji w Ambasadzie RP w Moskwie. Jak tłumaczy IPN na swoich stronach, Lech Pintera był osobą wchodzącą w skład służby zagranicznej w rozumieniu ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o służbie zagranicznej. Miał więc obowiązek złożenia oświadczenia o swoich kontaktach ze służbami PRL. W związku z wątpliwościami co do zgodności z prawdą tego oświadczenia, IPN chce, by sąd orzekł, że było ono niezgodne z prawdą. Instytut nie podaje a czym miało polegać kłamstwo pracownika ambasady.
Pintera to już drugi pracownik placówki polskiej w Moskwie, którego przeszłość budzi wątpliwości. W czerwcu rusza bowiem proces lustracyjny byłego szefa wydziału politycznego tej ambasady Tomasza Turowskiego. Był on ambasadorem tytularnym. IPN uważa, że zataił on związki ze służbami specjalnymi PRL. Akta sprawy są objęte tajemnicą. Tajny będzie też zapewne cały proces, w którym IPN zażąda orzeczenia, że jest on "kłamcą lustracyjnym".
Osoba uznana prawomocnie przez sądy za "kłamcę lustracyjnego" traci pełnioną funkcję publiczną i na czas od 3 do 10 lat nie może sprawować urzędów publicznych i kandydować w wyborach.
żar/Ipn.gov.pl/Dziennik.pl