Ogromne kontrowersje w Polsce wzbudziły szczepienia przeciwko koronawirusowi przeprowadzane przez Warszawski Uniwersytet Medyczny. Razem z tzw. „grupą 0”, czyli pracownikami służby zdrowia, zaszczepiono też kilkunastu celebrytów. WUM tłumaczy się, że w ten sposób chciał promować szczepienia w społeczeństwa. Ze szczepionki poza kolejką skorzystała m.in. Maria Seweryn, która broniąc się przed zarzutami przekonuje, że… kłamała dla dobra kampanii.

W sylwestra były premier Leszek Miller oraz aktorka Krystyna Janda pochwalili się w mediach społecznościowych, że przyjęli już szczepionkę przeciwko COVID-19. Problem w tym, że ani polityk, ani aktorka, nie należą do szczepionej w tym czasie grupy pracowników służby zdrowia. Informacje wywołały ogromy skandal, a minister zdrowia Adam Niedzielski natychmiast zlecił NFZ przeprowadzenie kontroli w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Okazało się, że w WUM zaszczepiono poza kolejnością większą grupę celebrytów. Ten tłumaczy się, że zaszczepienie 18 znanych postaci ze świata kultury i sztuki miało na celu promocję szczepień.

Szczepionkę przyjęła m.in. córka Krystyna Jandy, Maria Seweryn. Na antenie Polsat News aktorka przekonywała, że nie miała w planach szczepienia, ale kiedy przyszła do szpitala z ojcem, lekarka zaproponowała jej szczepionkę, ponieważ „jest otwarta dawka”.

- „Ja z tego skorzystałam. Nie miałam poczucia, że to nieetyczne, ponieważ zrozumiałam to tak, że dawka się zmarnuje” – mówiła.

Aktorka postanowiła raz jeszcze wytłumaczyć się ze szczepienia i zamieściła w nocy nagranie, na którym z przejęciem tłumaczy, że… „kłamała, bo bała się o los kampanii”. Suchej nitki nie zostawiają na niej użytkownicy Twitter.

kak/Twitter