Z wywiadu udzielonego przez aktora Tomasza Karolaka dla Gazety Wyborczej można dowiedzieć się sporo. A to na przykład, że na przykład jego wiara może mieć charakter czysto utylitarny, ponieważ, kiedy na przykład zaprzecza zmartwychwstaniu, to coś mu zawsze ginie, więc już – z przezorności – nie chce tego robić. Ale na tym nie koniec.

- Wierzę, że Chrystus umarł na krzyżu; pewnie chciał uwiarygodnić to wszystko, co głosił. Jednak ze zmartwychwstaniem mam problem. Ale nie chcę teraz podważać zmartwychwstania, bo zawsze, kiedy to robię, coś mi ginie. A to komórka, a to portfel. Ostatnio, gdy na ten temat sobie dywagowałem na plaży w Tel Awiwie, zabrali mi wszystko! - powiedział Karolak.

Stwierdził też, zapytany o swoje zainteresowania historią i czasami Chrystusa, że być może żył w tych czasach.

- Może rzeczywiście część mojej energii błąkała się już wcześniej po świecie – powiedział.

- Umiłowałem sobie erudytę, intelektualistę, z którymi się liczyli zarówno Żydzi, jak i Rzymianie. Uważał, że jest kryzys cywilizacyjny, porzucił wszystko, zamieszkał na pustyni. W ikonografii przedstawia się go w skórze, z brodą. Nazywa się Jan Chrzciciel dopowiedział Tomasz Karolak.

No tak... A tak na poważnie, to czego dziś nie zrobią i nie powiedzą celebryci, żeby znaleźć się na pierwszych stronach gazet albo portalu i blogów w internecie. Może Karolak przyjął taktykę Krzysztofa Pieczyńskiego?

Tym razem chyba mu się udało ;)

No w każdym razie w Radomiu, skąd Karolak pochodzi, nikt w te intelektualne wycieczki o reinkarnacji raczej by nie uwierzył.

mp/gazeta wyborcza/twitter/fronda.pl