Nasze życie duchowe znajduje się na poziomie wiary, a nie na poziomie uczucia

Pragnienie samotności i pragnienie kontaktu z Bogiem w modlitwie wcale nie znaczy, że potrafimy się modlić. Modlitwa jest wielkim misterium, chociaż jest ludzką czynnością. Bo modlitwa wychodzi poza granice tego widzialnego świata i nawiązuje kontakt z Niewidzialnym i Niepojętym. Bóg nas uczynił swoimi synami przez łaskę i chce z tymi synami pozostawać w żywym kontakcie, pragnie z nimi rozmawiać.

W każdym miejscu gdzie stoisz, Bóg jest obecny. W każdym miejscu i w każdej sytuacji. Musisz Go dosięgnąć przez wiarę, możesz mówić do Niego, a On usłyszy. W każdej sytuacji masz możność współżycia z Nim. To nie znaczy, że zawsze masz możność odczucia Jego obecności i odczucia Jego działania. To, co w modlitwie jest nadprzyrodzone, nie zawodzi nigdy, ale jej akompaniament przyrodzony może zawieść. Jeśli powiesz: „Boże mój, zmiłuj się nade mną”, to nie ma żadnej wątpliwości, że się modliłeś i Bóg usłyszał Twą modlitwę, ale twoje uczucia mogły nie towarzyszyć twoim słowom, i nie zasygnalizowały nawet Twojej modlitwy, i pozostały jakby martwe czy uśpione. W takiej sytuacji Ty masz wrażenie, że się wcale nie modliłeś i że twoja modlitwa „nie dociera” do Boga, że ginie, jak ginie głos na pustkowiu, który nie znajduje żadnego ucha. Jest to uczucie przykre, które wielu zniechęciło do modlitwy.

Tłumaczy się, że „modlitwa nic mi nie daje”, „Bóg mnie nie słucha”. Moje wołanie rozbija się o sklepienie niebios i rozbite spada na ziemię w okruchach. Jest to jednak iluzja, ale iluzja niebezpieczna, bo potwierdzona przez doświadczenie bardzo bolesne i zniechęcające. A jednak Bóg twą modlitwę przyjmuje. Cieszy się nią i na nią oczekuje. Taka jest rzeczywistość potwierdzona przez objawienie. I żadne wrażenia nie zdołają obalić prawdy obietnicy Chrystusa: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Mt 7,7n). Trzeba po prostu oprzeć się na wierze samej, a nie na uczuciu i postępować dalej konsekwentnie według woli Bożej, którą znamy.

Jest trudno modlić się tak zupełnie na sucho, bez żadnej zachęty ze strony uczucia. Impet woli kończy się szybko, jakby w lotnych piaskach, ustajemy i nie wiemy, co mówić dalej. Mamy dość i nic nas już nie zachęca... Ale trzeba wtedy wbrew wszystkiemu do duszy swojej przemówić: „Czego Ty chcesz?” Wiara ci mówi: nie zniechęcaj się, proś, szukaj, kołacz. Ty to właśnie robisz. Wiara zapewnia ci wysłuchanie. A więc wiesz, że Bóg wysłuchuje; wysłucha Twoje modlitwy, jeżeli w nich okażesz się wytrwały. A więc wiesz dobrze, co masz zrobić; masz wytrwać i dziękować Bogu za wysłuchanie... „Ale ja nie czuję, bym był wysłuchany”. A któż ci powiedział, że to odczujesz? Chrystus obiecał, że będziesz wysłuchany, masz więc spokojnie w to wierzyć i jeśli wytrwale prosiłeś, masz być przekonany, że Twoja modlitwa dotarła do Niego i została wysłuchana. A więc za to wysłuchanie masz Bogu dziękować.

Trzeba żyć wiarą a nie uczuciem. Nasze życie duchowe znajduje się na poziomie wiary, a nie na poziomie uczucia.

Bóg się nie zmienia. Jak Cię umiłował od początku, tak i teraz Cię miłuje miłością niezawodną, bo jednym z głównych atrybutów Bożych, na który Pismo Święte stawia akcent, jest Jego wierność niezawodna. Potrzebna Ci jest więc przede wszystkim wiara prosta, mocna i konsekwentna. Ona Ci pozwoli dać sobie radę. Uwierzyłeś w miłość, uwierzyłeś w wierność niezawodną, uwierzyłeś, że modlitwa ma zapewnione wysłuchanie, jeśli spełnia elementarne warunki. A więc módl się i ufaj, i nie żądaj od modlitwy tej słodyczy, która nie jest koniecznie związana z obiecanym jej wysłuchaniem.

Uparta oschłość na modlitwie może jednak nie być bez znaczenia. Może Pan chce nam coś przez to powiedzieć. Może w naszym życiu modlitwy jest coś nie tak...

Otóż wydaje mi się, że zszedłeś na drogę nadmiernego intelektualizmu. Rozważasz Pismo Święte nie tak jak chrześcijanin, który się modli, ale jak komentator, który rozgryza tekst tak, aby go mógł całkowicie wytłumaczyć. Jest to solidne studium, które daje nawet zadowolenie, ale nie rodzi modlitwy. Modlitwa z takiej medytacji nie popłynie. Kto szuka modlitwy, nie chce całego tekstu sobie przyswoić, ale chce się nim tylko posłużyć, aby się skontaktować z życiodajnym Misterium, które przewyższa nasze zrozumienie. Dusza nie chce niczego posiadać, nie chce objąć niczego, nie szuka pełnego zrozumienia. Chce tylko dotknąć Misterium, dotknąć Ducha Świętego i zagubić się w Jego nieskończoności żywej i niepojętej. Tekst Pisma Świętego jest tym miejscem spotkania, miejscem tego dotknięcia, które przestaje budzić modlitwę skoro dusza chce przywłaszczać sobie te myśli, formułować je i analizować zamiast zagubić się w nieskończoności Misterium, które porywa człowieka i przemienia go. Jak rybka w oceanie może cieszyć się całym jego bezmiarem, jeżeli nie pragnie go połknąć, a tylko w nim się zanurzyć i zatracić.

Kto chce posiąść, nigdy nie może się zatracić, a więc nie może cieszyć się nieskończonością, w czym jest istota modlitwy. Modlitwa łączy się z absolutnym ubóstwem. Nie należy wybierać tekstów do komentowania, ale czytając z głęboką czcią dla Misterium i w pragnieniu Ducha Bożego, pozwolić tym tekstom dotykać naszej duszy.

Fragment książki „Wiara, nadzieja i miłość”

Piotr Rostworowski OSB / EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. “Był zawsze bliski mojemu sercu” – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.