Jeśli Jezus jest miłosierny, czy to znaczy, że można wszystko, bo Bóg i tak przebaczy? I tak i nie.

Po grzechu pierworodnym Bóg chciał ratować człowieka i dlatego Jezus uniżył, upokorzył samego siebie przyjąwszy postać Sługi. Boże Narodzenie to był pierwszy akt Miłosierdzia. Jezus — Bóg Człowiek — mógł przez swoją Mękę i Śmierć odpokutować za grzechy ludzi. A po Zmartwychwstaniu ogłosił kolejny akt Miłosierdzia: odpuszczenie grzechów. Jeśli człowiek zapragnie szczęścia wiecznego w miłości Bożej, to choćby popełnił najcięższe grzechy, będą mu odpuszczone. Oczywiście Bóg jest sprawiedliwy, więc człowiek musi swoje grzechy odpokutować. Człowiek, wiedziony łaską, sam też to wie i, podobnie jak Jezus, upokarza się, najpierw uznając swoje grzechy i wyznając je w spowiedzi świętej, a potem przyjmując pokutę, jaką w imieniu Kościoła i Jezusa wyznacza mu kapłan. A jaką pokutę wyznacza sam Bóg za najcięższe grzechy? Tego już nie wiemy.

Święto Miłosierdzia jest okazją do wyrażenia wielkiej wdzięczności Bogu za to, że nigdy nie uważa nas za przegranych. Z samego dna naszego upadku możemy wyciągnąć do Niego rękę. Zawsze ją pochwyci i uzna nas za swoje umiłowane dziecko. Miłość Boga do nas pobudza i ożywia naszą miłość do Niego. Tyle mi odpuścił, jakże mogę Go nie kochać?

Módlmy się za tych ludzi, którzy przez swoje ciężkie grzechy stracili nadzieję, a o przebaczającej miłości Bożej albo nie słyszeli, albo słyszeć nie chcą. Prośmy też, by nas samych uchronił od zwątpienia i wołajmy z całym światem ludzi wierzących dziś szczególnie gorąco: JEZU, UFAM TOBIE!

Leon Knabit OSB, Przestań narzekać, zacznij żyć. Część 3 Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC