Wiele wskazuje na to, że próba odsunięcia Jarosława Gowina i przejęcia władzy w Porozumieniu zakończy się klęską jego przeciwników, którzy źle policzyli swoje szable i teraz zapłacą tego cenę. Już wczoraj większość parlamentarzystów Porozumienia opowiedziała się jednoznacznie za przywództwem Jarosława Gowina. I chociaż Jarosław Kaczyński miał rozmawiać z Adamem Bielanem, to za Gowinem stoją poselskie mandaty, a to z nimi, nie z kwestiami formalnymi, musi liczyć się prezes PiS.

Wczoraj zarząd Porozumienia zdecydował o wyrzuceniu z partii posła Kamila Bortniczuka i europosła Adama Bielana. Ci utrzymują, że decyzja nie ma mocy prawnej, bo obecnie to Bielan, a nie Giertych, pełni obowiązki prezesa. Jednak nie są w stanie przekonać do swojego postrzegania rzeczywistości większości polityków ugrupowania Jarosława Gowina.

- „W partii euforia” – przekonuje w rozmowie z portalem Onet.pl jeden z polityków Porozumienia, komentując sytuację po wczorajszym wyrzuceniu Bortniczuka i Bielana.

Chociaż Bielanowi udało się doprowadzić do chaosu w partii, to wszystko wskazuje na to, że Gowina nie uda się „wysadzić z siodła”. W partii jest obecnie dwóch nieuznających się prezesów i dwa sądy koleżeńskie. Jednak to za Jarosławem Gowinem stoi większość posłów, a w ostatecznym rachunku liczą się sejmowe mandaty, nie przepychanki formalne.

Jarosław Gowin ma za sobą 12 posłów, którzy mogliby w Sejmie blokować inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego najpewniej to właśnie jego stronę w wewnętrznym sporze weźmie lider Zjednoczonej Prawicy.

Konflikt w Porozumieniu rozpoczął się już wiosną, kiedy Jarosław Gowin sprzeciwił się przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w maju. Jego stanowiska nie podzielał Adam Bielan, który był zaangażowany w prace w sztabie prezydenta Andrzeja Dudy. Ostatecznie Gowinowi udało się zażegnać konflikt. Konsekwencją było jedynie opuszczenie partii przez Jadwigę Emilewicz.

Problemy rozpoczęły się na nowo, kiedy Adam Bielan przeprowadził kwerendę dokumentów z kongresu i okazało się, że kadencja Jarosława Gowina upłynęła trzy lata temu, więc zgodnie ze statutem to on, jako przewodniczący krajowej konwencji, a nie Gowin, ma prawo do wykonywania mandatu prezesa.

Bronią Bielana w negocjacjach z Jarosławem Kaczyńskim mogą okazać się jednak pogłoski o zdradzie Gowina, który miał w ostatnim czasie negocjować z liderami opozycji. Wczoraj media informowały, że w styczniu Gowin spotkał się z Donaldem Tuskiem. Wicepremier miał też ustalić wspólne stanowisko ws. referendum dot. aborcji ze Schetyną, Kosiniakiem-Kamyszem i Hołownią.

kak/Onet.pl