Do sieci trafiają niepokojące nagrania, które obrazują skalę mobilizacji rosyjskich sił na granicy z Ukrainą. Ulicami w pobliżu granicy przemieszczają się rosyjskie czołgi i ciężarówki wojskowe. Na innym nagraniu widzimy natomiast ukraińskie czołgi transportowane koleją w stronę Ługańska i Doniecka.

O eskalacji konfliktu w Donbasie Ukraina alarmuje od początku roku. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zginęło tam 20 żołnierzy, a 57 zostało rannych.

- „Prężenie muskułów w postaci wojskowych ćwiczeń i możliwe prowokacje wzdłuż granicy - to tradycyjna sprawa Rosji. W ten sposób próbuje ona stworzyć atmosferę zagrożenia i jednocześnie nacisku podczas negocjacji w sprawie zawieszenia broni i o pokoju jako naszej wartości”

- mówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Podkreślił, że mimo to Kijów wciąż nie rezygnuje z dążeń do rozejmu.

- „Nasza strategia to zdecydowanie pokój i przywrócenie naszych ludzi i terytoriów”.

Sytuacją zaniepokojone jest NATO. O spotkaniu ambasadorów NATO w tej sprawie informuje agencja Reutera.

- „Sojusznicy wyrazili zaniepokojenie ostatnimi rosyjskimi działaniami militarnymi na dużą skalę na Ukrainie i wokół niej. Sojusznicy również są zaniepokojeni rosyjskimi naruszeniami zawieszenia broni z 2020 roku, które doprowadziły do śmierci czterech ukraińskich żołnierzy w ubiegłym tygodniu”

- powiedział agencji przedstawiciel NATO.

Reagują również Stany Zjednoczone. W ub. tygodniu dowództwo sił USA w Europie zmieniło klasyfikację sytuacji na Ukrainie z „możliwego kryzysu” na „potencjalnych nadchodzący kryzys”. W systemie „WATCHCON” jest to najwyższy stopień zagrożenia. Zmiana ta, jak podkreślił na konferencji prasowej rzecznik Pentagonu, ma być sygnałem dla decydentów o zamieniającej się sytuacji.

Tymczasem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ostrzega, że wzmocnienie sił NATO doprowadzi do wzrostu napięć przy rosyjskiej granicy.

- „Taki scenariusz doprowadziłby do dalszego wzrostu napięć w pobliżu granic rosyjskich. Będzie to oczywiście wymagało dodatkowych działań od strony rosyjskiej w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa”

- powiedział Pieskow.

Jednocześnie zapewnił, że „Rosja nikomu nie zagraża i nigdy nie zagrażała”.

kak/PAP, Twitter