„Miałem niespełna siedem lat, gdy skazano mnie na śmierć. Aryjskie dzieci posłano do szkoły – ja trafiłem do warszawskiego getta. Konferencja w Wannsee wpisała się w dzieje nieludzkiej cywilizacji programem „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” i ten eufemizm oznaczał w nowomowie rasy nadludzi zagładę milionów tych, którym człowieczeństwo zostało odebrane. Mieli jej dokonać Niemcy i Niemcy jej dokonali” – tak swoją opowieść zaczyna Mieczysław Siemieński. Człowiek, który w planach zbrodniarzy, pragnących zdetronizować Boga, nie miał prawa przeżyć wojny. Teraz ten sam człowiek wspomina swoją rozmowę z jednym z tych „übermenschów”, którzy mieli być panami jego życia i śmierci. To on – niedoszła ofiara II wojny światowej trzyma pod kluczem, wyprowadza na spacery i stawia – często niewygodne – pytania człowiekowi odpowiedzialnemu za śmierć kilkuset tysięcy ludzi. "Chichot historii" - tak mógłby brzmieć alternatywny tytuł książki, gdyby jej tła nie stanowiło okrucieństwo brunatnego żywiołu.

Siemieński wcale nie ukrywa swoich emocji. Owszem, podkreśla, że nie udał się do więzienia w Barczewie jedynie w charakterze dokumentalisty, który z kronikarską starannością stara się przedstawić, co ma do powiedzenia Erich Koch, ale z nieskrywaną dumą informuje czytelników, że podczas spotkań nigdy nie podał Kochowi ręki. Nie pozwala staremu „Erysiowi” (bo tak pieszczotliwie nazywał go więzienny personel) na uprawianie apologii zbrodni czy przeinaczanie faktów.

Erich Koch (ur. 19 czerwca 1896 w Elberfeld, obecnie część Wuppertalu, Nadrenia, zm. 12 listopada 1986 w Barczewie) – nazista, gauleiter i ostatni nadprezydent Prus Wschodnich w latach 1933–1945, jednocześnie od 1941 szef Zarządu Cywilnego Okręgu Białystok i komisarz Rzeszy dla Ukrainy. Encyklopedyczne hasło wskazuje na dumnego, srogiego władcę. Tymczasem wspomnienia samego Kocha rysują nam zupełnie inny obraz tej postaci. Zakompleksionej miernoty, która przez swoją nieporadność życiową postanowiła spróbować sił w polityce. Woody Allen powiedział kiedyś, że „jeśli nie potrafisz niczego w życiu robić, zostań nauczycielem”.  Znakomity, skądinąd, reżyser nie miał racji. Słowo "polityk" byłoby znacznie bardziej adekwatne. Również w przypadku Ericha Kocha. Tak oto sprzedawca biletów z prowincjonalnej kasy, który nie potrafi utrzymać rodziny, ulega metamorfozie w wiecowego mówcę, naśladowcę Hitlera, zmuszającego się do znoszenia upokorzeń ze strony swojego niedoścignionego idola, a nawet przymykania oko na krzywdę, jaką wyrządził najbliższym przyjaciołom Kocha. Wierny członek NSDAP był gotów nawet zignorować zamordowanie swojego wieloletniego druha – Gregora Strassera, tylko po to, aby utrzymać się przy nazistowskim korycie. „To była tylko formalna wierność! Byłem wówczas… A co miałem zrobić? Zabić? Zrzucić z siebie obowiązek wobec ojczyzny i wyemigrować? Obiecałem solennie Gregorowi, że nigdy nie opuszczę NSDAP. Miałem pozwolić na to, by ta cała moja prowincja, którą postawiłem na nogi, zeszła na psy? Czy miał ją przejąć Wehrmacht? A może SS?” – grzmi Koch, któremu  Siemieński nie pozwala na ucieczkę w ogólniki.

 

/

 

Jednak i te zabiegi nie paraliżują starca, który – raz po raz – przypomina sobie o latach wątpliwej świetności. „To nie był ten stary schorowany i przegrany życiowo „Eryś”, ale triumfujący Gauleiter (...). Ten nagle się pojawiający mocny głos, to płonące oko, te młodzieńcze gesty. Czy czas cofnął się do najgorszych lat mojego życia? Ten Koch już nie tytułował mnie panem i nie obserwował uniżonym spojrzeniem, jak też zareaguję na kolejne wyznanie. Zwracał się do mnie pe Siemienski, wymieniając tylko nazwisko, tak jak kiedyś zwracał się do swoich podwładnych i adiutantów. Wspomnienia potrafią zdradzić prawdziwy stan i uczucia. Mam to tolerować? Zatrzymuję pracę kamery i mówię: „Chwila przerwy! Napijmy się czegoś! Koch, nie nastawiłby pan wody na herbatę?”  - relacjonuje autor książki.

 

Podobnych – mniej lub bardziej - subtelnych starć między dokumentalistą a bohaterem jego filmu znajdujemy na kartach książki znacznie więcej. To niewątpliwie jej mocna strona. Podobnie, jak relacje, które Siemieński uzyskał od świadków historii. Stanowią doskonały kontrast do skażonych megalomanią , podkoloryzowanych, a czasami wręcz kłamliwych opowieści Kocha. Dokumentalista niczym wytrawny bokser pozwala wykonać przeciwnikowi kilka chybionych ciosów, po czym uderza z niezwykłą precyzją („- Czym pańska żona zajmowała się na co dzień jako małżonka „cesarza”? – Zajmowała się szeroko rozumianą kulturą, od wystaw sztukli i muzealiów począwszy, przez rekomendację wartościowych sztuk teatralnych i filmów, po biblioteki wartościowej literatury i poezji narodowosocjalistycznych pisarzy i poetów. To była bardzo oddana kulturze dama. Miała własny sztab doradców i z ich pomocą działała. – Czy także gromadząc dzieła sztuki na strychu rezydencji? – Ileż jeszcze będzie takich złośliwych znaków zapytania w naszej rozmowie?”).

Na kartach książki wielokrotnie pojawiają się słowa oburzenia Kocha, który nie może strawić, że Siemieński (już nie Herr Siemieński) pyta go, czy czuje się zbrodniarzem wojennym ("Słuchaj pan: To pytanie jest kompletną bzdurą. Jak pan może nazywać mnie zbrodniarzem wojennym? To najgorsza obraza i krzywda, jaką można było mi wyrządzić"). To nie wszystko. Nazista w swoim zapale żąda nawet od Polaków... nagrody za swój rzekomy ratunek przed ukraińskim żywiołem ("To były sto dwa tysiące ludzi. Fakt historyczny. Polacy powinni mi przyznać jakiś ważny order, a nie na tyle lat sadzać w kryminale").

Buńczuczne deklaracje, bezczelność i megalomania to krótki opis stylu bycia Kocha z którego nie zrezygnował, również w obliczu śmierci. I tak oto półinteligentny ordynus, pospolity antyklerykał, partyjniak i tchórz pozuje na rycerza Starej Europy, "arystokratę ducha" i obrońcę uciśnionych.


Historia Ericha Kocha pokazuje, że w systemach totalitarnych nawet zwykłe miernoty, które "dostąpiły zaszczytu władzy" są w stanie do najgorszych świństw i okrucieństwa. "Chwała Bogu, że nie udało sie panu zmienić świata, Koch!".

 

Aleksander Majewski

 

Mieczysław Siemieński, "Rozmowy z Erichem Kochem. Próbowałem zmienić świat", Brzezia Łąka 2012