Krzysztof Materna, który znalazł się w grupie celebrytów zaszczepionych na WUM poza kolejnością, nie ma sam sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Odnosząc się do afery na antenie TOK FM postanowił nawet wykorzystać sytuację, aby zadrwić sobie z Katastrofy Smoleńskiej.

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski zaapelował do osób, które poza kolejnością przyjęły szczepionkę przeciwko COVID-19, aby w geście odpowiedzialności zaangażowały się w pracę na rzecz służby zdrowia. Część z zaszczepionych na WUM celebrytów odpowiedziało na ten apel pozytywnie i wyraziło gotowość do podjęcia się wolontariatu. Jednak nie wszyscy. Krzysztof Materna stwierdził na antenie TOK FM, że od lat wspiera służbę zdrowia, obecnie np. promując szczepienia, jednak nie zareaguje na apel ministra.

- „W związku z tym ja przy moim braku poczucia winy w całej tej sprawie nie reaguję na apel ministra zdrowia, tylko, jeśli oddałem się do dyspozycji instytucji medycznych w Krakowie, w których akurat pracuję, to dlatego, że chcę mieć spokój z własnym sumieniem” – mówił aktor.

Zapewniał, że szczepionkę poza kolejnością przyjął „z łapanki”, będą przekonanym, że chodzi o uratowanie szczepionek przed zniszczeniem. Przy okazji zadrwił z Katastrofy Smoleńskiej.

- „Nikt z nas nie podejrzewał... To jest tak, jakbym wsiadał do samolotu i najpierw zadawał pytania, czy pilot ma uprawnienia, czy zna rosyjski, czy na pewno nie będzie mgły itd. No przecież to jest poza logiką” – mówił.

kak/PAP, TOK FM, tvp.info.pl