Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Reforma edukacji weszła w życie. Od przyszłego roku gimnazja przestają istnieć?

Marzena Machałek, PiS: Jeszcze nie przestają istnieć. Senat przyjął dwie ustawy bez poprawek- ustawę „Prawo oświatowe” i ustawę wdrażającą reformę oświaty i jest to dobra wiadomość. Łączymy gimnazja ze szkołami podstawowymi - kształcenie jest skrócone o rok, zaś wydłużone- kształcenie o rok w liceach i technikach.Dodatkowo subwencja na sześciolatki. Mówienie w sposób tak radykalny jest więc nieuprawnione.

Ustawy, które zmieniają system szkolny były konieczne. Reforma wprowadzona przez ministra Handkego w 1999 r. została tak naprawdę unieważniona przez minister Łybacką za czasów SLD, ponieważ ówczesny rząd pozwolił na łączenie szkół gimnazjalnych i podstawowych, w wyniku czego znaczna część gimnazjów funkcjonuje dziś w zespołach ze szkołami podstawowymi i pod względem kształcenia i wychowania upodabnia się do nich. Dziś właściwie porządkujemy ten system i w zasadzie jest to nieuniknione.
Warto zaznaczyć, że „kropkę nad i” w demontażu polskiego systemu edukacji postawiła pani minister Hall, która 23 grudnia 2008 r. wprowadziła podstawę programową sprowadzającą kształcenie ogólne do kursu przygotowawczego do matury. To był demontaż liceów ogólnokształcących. Przymykanie oczu na rzeczywistość, na osiem lat psucia polskiej edukacji, jest - albo wyrazem niewiedzy, albo złej woli. Opozycja próbuje teraz bronić własnych błędów, własnych zaniechań. Emocjonalne wystąpienia świadczą o tym, że te osoby tak naprawdę same zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się w edukacji, ale nie potrafią przyznać do błędów. A powinny to zrobić, uderzyć się w pierś i pomagać naprawiać polską szkołę.

Często komentowana jest również nowa podstawa programowa, a opinie o niej są bardzo skrajne. Część komentatorów uważa, że na przykład lista lektur z języka polskiego w zasadzie niczym nie różni się od tej, która cały czas, z pewnymi zmianami, funkcjonuje. Słyszałam parę opinii wygłaszanych przez osoby, które niekoniecznie sympatyzują z PiS, że jest ona „całkiem przyzwoita”, jeszcze inne- że jest zupełnie zła. Pomijając jednak opinie ludzi, dla których wszystko, co wprowadzi rząd PiS będzie złe, to podstawę programową skrytykowała ostatnio Rada Języka Polskiego, pisząc, że jest ona „archaiczna”, „XIX-wieczna” itp.
Szanuję opinię Rady Języka Polskiego, jednak w tej kwestii się z nią nie zgodzę. Uważam, że podstawa programowa nauczania języka polskiego jest dobra, gdyż łączy w sobie lektury interesujące, nowoczesne i dość „łatwe” w odbiorze dla uczniów z bardziej wymagającymi. Zresztą - zmiana podstawy nie jest radykalna, a różne opinie na jej temat w zasadzie wzajemnie się wykluczają. Podstawa programowa,oczywiście, jest przyjęta rozporządzeniem, a dyskusja pozostaje otwarta. Zawsze można skorygować je innym rozporządzeniem. Sądzę jednak, że najważniejsze jest zachowanie głównych kierunków zmian, a więc uporządkowanie systemu kształcenia, przywrócenie kształcenia ogólnego, stworzenie szkół, które będą skutecznie przygotowywać do zawodu, stworzyć spójny system wychowania i edukacji, jeżeli chodzi o szkoły podstawowe połączone z gimnazjum, a wreszcie- spowodować, żeby polska szkoła była nowoczesna. Nowoczesność jest dobra, jednak chcemy również, by uczeń wiedział, kim jest, znał swoją historię, rozumiał tożsamość narodową i potrafił budować wspólnotę. Chcemy kształcić i wychowywać dzieci do dobrej przyszłości. Naszym celem jest, aby młody człowiek potrafił odnaleźć się, zarówno w sferze zawodowej, jak i w różnych rolach społecznych.
Zależy nam również, aby każde dziecko - czy z bogatej,czy też mniej zamożnej rodziny, z dużego, czy mniejszego miasta, miało prawo do dobrej szkoły.
Ten feralny system wprowadzony przez ministra Handkego i kontynuowany w pewien sposób przez rządy PO-PSL nie jest dobry. Nie sprawdza się podobne w Europie i nie musimy korzystać ze złych wzorców. Mamy swoje dobre tradycje, zdolnych uczniów i chcemy stworzyć im równe szanse do dobrej przyszłości. Może i jest to truizm, ale nie ma dobrej przyszłości i rozwoju ojczyzny bez porządnej edukacji.

Wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości pojawiają się również zarzuty dotyczące „fałszowania” historii. Rotmistrz, dziś już pułkownik, Witold Pilecki, pojawia się już w programie IV klasy szkoły podstawowej i wymieniony jest w podstawie programowej z nazwiska. Opozycji i części komentatorów nie podoba się jednak, że w programie przy zagadnieniach związanych z „Solidarnością” czy budowaniem III RP nie pojawia się nazwisko Lecha Wałęsy, choć o ile dobrze pamiętam, minister Zalewska wyjaśniała niedawno, że nazwisko byłego prezydenta nie pojawiło się również w poprzedniej podstawie...
Lech Wałęsa to postać co najmniej kontrowersyjna, zaś szkoła ma uczyć prawdy o losach narodu, a nie narzucać ideologii. Powinniśmy przedstawiać także bohaterów, z których możemy być dumni, najważniejsza jednak jest prawda o naszej trudnej, lecz pięknej historii.

A może ułatwi to uczniom dyskusję nad losami i działaniami poszczególnych postaci historycznych i pomoże młodzieży samej zadecydować, kto jest bohaterem?
Zawsze można o tym dyskutować, choć trudno dyskutować o tym, czy np. bohaterem był Jaruzelski, nie chcemy więc, aby to otwarcie dyskusji sprowadzało się właśnie do tego. Często w naszej ojczyźnie po 1989 r. o bohaterach się zapominało, a zdrajców- chowało z honorami.
Mówimy o podstawie programowej w zakresie języka polskiego i historii, a tak naprawdę musimy, oczywiście, uczyć również innych przedmiotów, ponieważ naszym celem jest przywrócić kształcenie ogólne. To ważne, aby młodzież miała szerokie horyzonty i mogła odnaleźć się na różnych etapach swojego życia zawodowego czy nawet zmienić zawód. Ważne jest dla nas dobre kształcenie ogólne, przygotowanie do zawodu, ale przede wszystkim dobra przyszłość naszej młodzieży.

Bardzo dziękuję za rozmowę.