Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim mówił w jednym z wywiadów wprost: „Nie wierzę w Boga”.

W wywiadzie z Bogdanem Białkiem Edelman mówił, że nie wierzy w Boga i nigdy wierzącym nie był. O Bogu mówił: "Zawsze uważałem, że to dla ludzi słabych, którzy muszą mieć oparcie.
-Dla słabych? - dopytywał dziennikarz
-No tak. - odpowiadał Edelman.

„Nie ma Boga! Mówię „Bóg”, bo to jest przyjęte, tak się mówi. Mówię „Bóg”, ale myślę o czymś innym... o jakimś losie... o zbiegu okoliczności...” – twierdził i dodawał: „Tak, tak... Podobno dał ludziom wolną wolę. Zostawił wolną wolę? Widać, co wynikło z tej wolnej woli! Jeden zabija drugiego”.

Wizja człowieka też z wywiadu z Edelmanem nie wydaje się mówiąc eufemistycznie – optymistyczna. Edelman opowiadał: „Człowiek jest z natury zły, człowiek rodzi się zły. Dopiero wychowanie robi go dobrym, jeśli oczywiście wychowanie jest udane. Całe generacje są złe, bo mają złych przywódców i stają się złe. Wychowanie jest więc decydujące. Zło przechodzi z pokolenia na pokolenie – najpierw ojciec jest faszystą, potem syn, który tęskni za mundurem ojca, gloryfikuje dziadka faszystę czy nacjonalistę i tak dalej, i tak dalej”.

krp/charaktery.eu, Fronda.pl