"Nazajutrz o godzinie dziesiątej obadwaj wyszli z dzielnicy żydowskiej i skierowali się ku ruchliwszej i bardziej czystej okolicy. Lulek często i ostrożnie oglądał się poza siebie. Udając, że zapala papierosa, przystawał i rzucał w głąb ulicy spojrzenie tak badawcze, że było śmieszne do najwyższego stopnia. Jak na złość nikt go nie inwigilował. Jeżeli za nim kto szedł uparcie, to stare Żydówki z koszami jabłek albo cytryn na ręku" - opisuje Stefan Żeromski na stronach "Przedwiośnia" podróż na nielegalny wiec komunistyczny, na który Cezary Baryka został zaproszony przez Antoniego Lulka.

Bohaterowie wsiedli następnie do dorożki.

Co pewien czas Lulek wychylał się z budy, patrzał w tył i w głąb ulicy. Jak na urągowisko ani jeden automobil, ani jeden powóz policji nie ścigał dorożki spiskowej!

— Mam wrażenie, iż burżuazyjny rząd polski nie chce cię ścigać, więzić i ściąć mieczem twego siedliska mózgu, który jest przecie rozumem klasy robotniczej. Co gorsza, mam wrażenie, iż ten rząd burżuazyjny kpi sobie z ciebie. Kpi z ciebie, czyli po prostu ma cię za pewien rodzaj zera w tym rewolucyjnym termometrze.

— Siedź cicho i nie sadź się na dowcipy. To nie twoje rzemiosło.

W podobny sposób białoruski satrapa Aleksander Łukaszenka podzielił się w mediach szczegółami domniemanego zamachu na swoje życie. Białoruski satrapa zdradził, że zamachowcy przygotowali aż kilka scenariuszy jego likwidacji!

W połowie kwietnia w Szkłowie na Białorusi oraz w Moskwie służby specjalne zatrzymały trzech działaczy opozycji, którym zarzucono przygotowywanie zamachu stanu.

Domniemani zamachowcy to znany politolog, były współpracownik białoruskiego satrapy, następnie więzień polityczny Alaksandr Fiaduta, amerykański prawnik białoruskiego pochodzenia Juryj Ziankowicz oraz prezes prawicowej Partii Białoruski Front Narodowy Ryhor Kastusiou.

Zamachowcy mieli spiskować wspólnie z wojskowymi w celu obalenia białoruskiego satrapy. Grozi im za to 12 lat więzienia. Jak informuje Biełsat, powołując się na organizację BYPOL, spisek oficerów to jedynie prowokacja KGB.

Zgodnie ze słowami białoruskiego satrapy, spiskowcy mieli podjąć próbę zamachu na defiladzie z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja. To było jednak za trudne, wobec czego zamachowcy zrezygnowali z tego planu i postanowili uderzyć na konwój.

W celu ataku na konwój mieli nielegalnie zaopatrzyć się w granatniki. To jednak również okazało się niewykonalne, bo samochody w konwoju poruszają się zbyt szybko.

Zdecydowano się zatem na plan C - atak na podmiejską rezydencję białoruskiego satrapy. Mieli wydać na to aż 10 milionów dolarów, na samego snajpera zaś 1 milion. Białoruski satrapa nie powiedział jednak skąd zamachowcy zdobyli tak dużą kwotę.

Po likwidacji białoruskiego satrapy, zamachowcy mieli wpuścić wojska NATO na Białoruś, a następnie zaatakować Rosję.

- Potrzebowali na dzień dojść do władzy i oświadczyć, że tu rządzą. Dlaczego? By poprosić o wprowadzenie wojsk NATO na terytorium Białorusi i postawienia ich na wschodniej granicy, pod Smoleńskiem. To by była trampolina, jak zawsze wam mówiłem, to ataku na Rosję. To by był pierwszy krok - ujawnił białoruski satrapa.

Następnie zaś państwowa telewizja TV ONT wyemitowała reportaż na temat spisku przeciwko białoruskiemu satrapie.

Na nagraniu oskarżeni zgodnie przyznają się do winy. W dalszej jego części emerytowany generał KGB twierdzi, że białoruskiego satrapę miał spotkać los Muammara Kaddafiego.

Na samym widać jedynie, jak trzej wymienieni "zamachowcy" "przyznają się do winy" oraz "do udziału w spisku". O jaką winę i o jaki spisek chodzi - tego nagranie nie precyzuje.

Zacytowany w dalszej części reportażu Stanisław Kniaziew został przedstawiony jako doktor nauk historycznych. Jest on jednak także emerytowanym generałem KGB.

Według słów Kniaziewa zamach na białoruskiego satrapę miał zostać przeprowadzony przez 150 samochodów terenowych z karabinami maszynowymi o dużym kalibrze.

- Mogliśmy je widzieć w telewizji, kiedy ganiały po pustyni Kaddafiego. Planowano (…), że dojadą do Mińska od strony Litwy. To niewielka odległość, można w trzy godziny dotrzeć do Mińska. I z karabinów maszynowych o dużym kalibrze zdobyć rezydencję i rozstrzelać prezydenta - stwierdził Kniaziew.

Kniaziew nie ujawnił jednak żadnych źródeł takich informacji.

Białoruski satrapa ma zamiar również podpisać dekret o przekazaniu pełnomocnictw prezydenckich na wypadek swojej śmierci - więcej czytaj tutaj.

jkg/biełsat