Mam wrażenie, że nasi dotychczasowi koalicjanci w Zjednoczonej Prawicy nie do końca doceniają to, co się zdarzyło, ani konsekwencji własnego stanowiska, ani tego, co mówią politycy z kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości” – powiedziała dziś Joanna Lichocka z PiS komentując to, co ma miejsce po ostatnim głosowaniu w Sejmie w kwestii nowelizacji prawa o ochronie zwierząt.

Jak podkreśliła w rozmowie na antenie radiowej „Jedynki’ Lichocka:

Nie ma kryzysu w koalicji rządzącej, ona praktycznie nie istnieje i konsekwencje tego są oczywiste, także jeśli chodzi o stanowiska w rządzie”.

Stwierdziła, że ma wrażenie że tak Solidarna Polska jak i Porozumienie traktują to wszystko jako rodzaj strategii negocjacyjnej, tymczasem jak sama przekonuje – tak nie jest i konieczne jest wyciągnięcie konsekwencji z tego, że:

[…] nie mamy większości w Zjednoczonej Prawicy, jeśli chodzi o najważniejsze, fundamentalne sprawy programowe”.

Podkreśliła też:

Nie da się mówić, że jest się w koalicji i głosować, mieć stanowisko sprzeczne z tym, co jest stanowiskiem programowym, z którym szliśmy do wyborów. Nie da się być w Zjednoczonej Prawicy i jednocześnie głosować tak, jak część opozycji, która najbardziej atakowała tę ustawę”.

Zaznaczyła, że perspektywa wcześniejszych wyborów jest bardzo prawdopodobna:

Jeżeli okazuje się, że nie mamy większości w Sejmie do przeprowadzenia zmian, które poparli Polacy w wyborach parlamentarnych, a także prezydenckich głosując gremialnie na Andrzeja Dudę, to trzeba powiedzieć >>poprosimy o mocniejszy mandat<<. Musimy jeszcze ten krok zrobić, żeby rządzić samodzielnie, bez obciążeń”.

dam/PAP,PR1