Przypominamy bardzo ważny wywiad z księdzem Aleksandrem Posackim z 2010 roku zamieszczony w "Życiu Duchowym", a który traktuje o New Age, systemie na tyle groźnym, że prowadzącym prosto do piekła.

"New Age generalnie jest kontynuacją tradycji gnostyckich, wiele czerpie również z religii orientalnych, ze współczesnych nauk szczegółowych i pseudonaukowych hipotez (z pogranicza nauki). Rozwija się już od ok. 30 lat. Bezpośrednim jednak źródłem tej ideologii jest XIX-wieczna teozofia i antropozofia. New Age wykorzystuje też wiele koncepcji filozoficznych i religijnych,odpowiednio przedefiniowując je dla własnych celów. Nowością tu jest wykorzystanie nauki i techniki lub powoływanie się na nie" - wyjaśnił na początku ksiądz Posacki.

"New Age jest systemem monistycznym, co oznacza, że zamazało granice odrębności pomiędzy wszelkimi, różnymi bytami. Nie widzi rozróżnienia pomiędzy Bogiem, człowiekiem i światem. Twierdzi, że to jest złudzenie, w rzeczywistości wszystko jest jednością, jednym wielkim bytem, istnieniem" - kontynuował.

"Zamazywanie odrębności Boga i człowieka pociąga za sobą poważne konsekwencje - człowiek traci status stworzenia i status grzesznika. To z kolei powoduje, że takie pojęcia jak łaska, asceza, pokuta, zbawienie, grzech, nie mają sensu. Widzimy więc jasno, że New Age już na poziomie światopoglądu podważa podstawowe prawdy chrześcijańskie. Ponieważ ze światopoglądu zawsze wynika jakaś praktyka, to tak jest również w przypadku New Age. Koncepcja Boga bezosobowego powoduje, że modlitwa zostaje zastąpiona techniką. Tymczasem modlitwa nie jest techniką. Zwolennicy New Age często nazywają swoje grupy modlitewnymi, chociaż w rzeczywistości są to, co najwyżej, jakieś grupy medytacyjne albo mediumiczne. To właśnie mediumizm jest jedną z podstawowych technik New Age. Polega na wchodzeniu w odmienne stany świadomości, które mają doprowadzić umysł do złączenia się z kosmosem lub duchami, które w nim są" - powiedział ks. Posacki.

"Istotnym elementem New Age jest również spirytyzm. Różni się jednak od spirytyzmu XIX-wiecznego, kameralnego i elitarnego, który dotyczył osób zmarłych z rodziny, przyjaciół czy nawet postaci wielkich wieszczów. Dzisiejszy spirytyzm kieruje się ku tzw. "bytom bezcielesnym", które w procesie reinkarnacji osiągnęły jakąś domniemaną doskonałość boską, stały się mistrzami-mędrcami dzięki kolejnym wcieleniom. New Age z góry zakłada tutaj optymizm, podczas gdy w tradycyjnej religii hinduistycznej czy w buddyzmie istnieje jakaś forma tego, co my nazywamy grzechem - jakiś cień winy i odpowiedzialności. Karma i reinkarnacja są nieubłagane, są czymś w rodzaju żelaznej sprawiedliwości. New Age zmienia akcent, zakłada bowiem, że przez reinkarnację realizuje się kosmiczna ewolucja, a ponieważ jednorazowe wcielenie nie wystarcza do doskonałości, dlatego człowiek musi wcielać się wielokrotnie. Osoby, które wcielały się niezliczoną ilość razy, stają się bytami bezcielesnymi, z którymi kontaktują się media za pomocą tak zwanego kanałowania" - stwierdził następnie.

"Ideolodzy New Age często doświadczenie mediumiczne, czyli wyjście duszy poza ciało, nazywają doświadczeniem mistycznym, tymczasem nie ma ono z mistyką nic wspólnego. Doświadczenie mistyczne w rozumieniu chrześcijańskim dotyczy tylko Boga Osobowego i Transcendentnego (...).

W chrześcijaństwie mistyka zawsze odnosi się do Objawienia, które jest obiektywną rzeczywistością. Ono staje się lustrem dla doświadczeń mistycznych, subiektywnych ze swej natury. Człowiek musi odnosić do Objawienia siebie i swoje życie, musi rozróżniać duchy, aby mógł zobaczyć czy idzie dobrą, czy złą drogą. Dobra Nowina o Jezusie jest dla niego najważniejszym punktem odniesienia. New Age też mówi o Objawieniu i uznaje różne święte księgi, między innymi Biblię, ale przeformułowuje zawarte w nich prawdy w zależności od interpretacji danego guru czy jakiegoś ducha niematerialnego. I często twierdzi, że podaje wykładnię na nowe czasy, bo stara jest prymitywna i nieaktualna" - powiedział duchowny.

"Ludzie nieznający dobrze teologii chrześcijańskiej lub orędzia wiary, słysząc imię Chrystusa w koncepcjach New Age, dają się zwieść i myślą, że jest to ta sama Osoba, o której mówi chrześcijaństwo. Tymczasem New Age nie interesuje Bóg. Jezus z Nazaretu jest dla nich tylko człowiekiem, być może wielkim mistrzem, w którego wcieliła się osobowość kosmiczna, kimś takim jak Budda, Zaratustra czy Konfucjusz. Jest to typowy przykład synkretyzmu religijnego, który dowolnie i w sposób nieuprawniony czerpie różne elementy z wielu religijnych tradycji i znajduje im wygodny dla siebie wspólny mianownik. Często ta wykładnia mija się z prawdą i tradycją chrześcijańską" - przestrzega ks. Posacki.

Na pytanie o to, jak powinien zachowywać się chrześcijanin, gdy spotyka się z New Age, odparł: "Chrześcijanin powinien poddawać swój umysł posłuszeństwu Chrystusowi (2 Kor 10,5) oraz czuwać nad własnym umysłem i sercem (1 Tes 5,6). Stąd uleganie propagandzie czy manipulacji może być także zawinione. To prawda, że media próbują nami manipulować na różnych poziomach, na co wskazują badania przeprowadzane w ostatnich latach. Taka manipulacja będzie jednak mniejsza, jeśli człowiek uświadomi sobie pewne rzeczy. Jeżeli ktoś wybiera się na inicjację reiki, to nie musi szukać ratunku dopiero wtedy, kiedy coś niedobrego zacznie się dziać z jego życiem, np. zacznie chorować psychicznie, fizycznie lub też kiedy zostanie opętany. Taki człowiek nie wystawi się na niebezpieczeństwo, jeśli będzie wiedzieć, na czym opiera się koncepcja reiki czy też metoda Silvy, tak modna i popularna ostatnio. A opierają się one właśnie na gnostycznej koncepcji boskiej jaźni, o której mówiliśmy wyżej".

"Możemy zapytać, dlaczego w metodzie Silvy rozwija się wizualizację i ćwiczenia mózgu. Ktoś mógłby stwierdzić, że nie widzi nic złego w ćwiczeniu mózgu. I na tym polega pułapka. Zaczyna się od dążenia do uzyskania lepszej pamięci i zlikwidowania migreny, czy też wstawania bez pomocy budzika. To wszystko jednak zasadza się na "odkryciu" boskości człowieka, a te wspomniane praktyki są tylko wstępem. Potem wchodzi się coraz głębiej. Zgadzanie się na wolę Bożą, na dobre i złe, nawet na cierpienie, zostaje zastąpione żądaniem przyjemności, czyli tego, co ja uważam za dobre.
Także dlatego biała magia jest również czarną. Żaden biały mag nie jest tak naprawdę dobry, bo on sam rozstrzyga o tym, co jest dobre, a co złe. Nie interesuje się okultyzmem po to, aby czynić dobro, ale by osiągnąć coś dla siebie. Jego motywacją jest pragnienie władzy. Przecież przyjemnie jest zdobywać szczęście i władzę w białych rękawiczkach i aurze dobroczyńcy" - mówił duchowny.

"Dokument watykański stwierdza wyraźnie, że należy być czujnym, wręcz nieufnym wobec różnych "nowości", stwierdza wręcz: "Niektóre lokalne grupy New Age mówią o swoich spotkaniach jako o «grupach modlitewnych». Ludzie, którzy są zapraszani na takie spotkania powinni szukać znaków prawdziwej chrześcijańskiej duchowości i podchodzić z podejrzliwością do jakiegokolwiek rodzaju uroczystości inicjacyjnych. Zdarza się bowiem, że grupy takie wykorzystują brak teologicznej lub duchowej formacji danej osoby w celu stopniowego zwabienia jej w coś, co w rzeczywistości może być formą fałszywego kultu". Jeśli poddajemy się jakiejkolwiek inicjacji, to potem trzeba ją zmazać, odwołać, by móc wrócić do Kościoła. Inicjacja ma bardzo poważne następstwa dla życia duchowego człowieka" - przestrzega ksiądz Posacki.

Ksiądz Posacki wyjaśnił również, jak rozpoznać ryt inicjacyjny:

"Zawsze w takich sytuacjach mówię, że mamy rozum i serce. Można czegoś nie wiedzieć rozumem, ale serce i Duch Święty ostrzega cię - jeśli nie posłuchasz Go, będziesz ponosić winę. Człowiek nie może wytłumaczyć się, że nie wiedział, bo w jego duszy, psychice działa Duch Święty, który będzie się sprzeciwiał złu, fałszywej mistyce, apostazji.
Jeżeli ktoś ochrzczony (inicjacja chrześcijańska) przychodzi na inicjacyjną ceremonię Medytacji Transcendentalnej, zanim otrzyma mantrę, która jest imieniem jakiegoś boga czy ducha hinduskiego, a którą będzie praktykować, musi pokłonić się bogom hinduskim i guru, którzy tworzyli tę tradycję (ich zdjęcia lub portrety często znajdują się między kwiatami). Co to znaczy oddać pokłon człowiekowi czy innym bogom w świetle doktryny judeochrześcijańskiej? Oznacza to akt idolatrii, czyli akt inicjacyjny, który coś w człowieku zamyka lub coś otwiera. Może to być jakaś zła duchowość lub jakieś zdemonizowanie, a wiemy dobrze, że przyczyną opętań i zdemonizowania w każdym przypadku jest akt idolatrii, okultyzm, pakty z Szatanem. Naruszenie pierwszego przykazania prowadzi w sercu do zdrady Boga i otwiera na zdemonizowanie bardziej niż przekroczenie innych przykazań.

Pójście do wróżki również jest idolatrycznym aktem inicjacyjnym. Zawierzam bowiem wróżce i w ten sposób odbieram Bogu Jego władzę objawiania przyszłości - jak mówi św. Tomasz z Akwinu - gdyż tylko Bóg zna przyszłość i tylko On władny jest ją objawić. Jeżeli idę do wróżki, to na poziomie umysłowym i serca popełniam grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu, ponieważ wróżbiarstwo także jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu, o czym zresztą przypomina KKK 2116-2117. Już w momencie decyzji pójścia do wróżki odebrałem Bogu to, co należy się tylko Jemu, więc popełniam grzech. W przypadku New Age każda inicjacja sprzeciwia się wierze, gdyż wprowadza w duchowość przeciwną chrześcijaństwu, choć na pozór bardzo do niego podobną. W istocie wprowadza człowieka w formę fałszywego kultu, w kult idolatryczny.

Jest jeszcze inne następstwo tego faktu. Po akcie idolatrycznym następują techniki, które są formą ukrytych rytuałów, o czym mówią sami wyznawcy New Age. Rytuał dopełnia akt mojej idolatrii i mojego zniewolenia. Rytuałem we wróżbiarstwie jest słuchanie wróżki. Ona bardzo często jest medium, ma horoskop lub jakiś przedmiot, w który się wpatruje. Jej umysł jest w kontakcie z duchami. W Medytacji Transcendentalnej rytuałem będzie mantra, w bioenergoterapii nakładanie rąk i przekazywanie energii. Nawet jeśli nikt nie nazywa tego po imieniu, w istocie jest to klasyczny rytuał inicjacyjny. Nie można bezkarnie brać w nich udziału. One zawsze niosą ze sobą jakieś następstwa" - powiedział.

Duchowny mówił też, czy czytanie horoskopów jest już grzechem idolatrii.

"Otwiera i przygotowuje grunt" - powiedział. "Tu możemy być bardziej ostrożni w sądach. Jeżeli wg horoskopu ktoś zaczyna układać sobie pewne rzeczy, np. "w miesiącu wrześniu spotkam mężczyznę mojego życia", to wtedy w tym miesiącu, mniej lub bardziej świadomie będzie szukał wokół siebie "tego" mężczyzny. I zły duch może to wszystko wykorzystać, może posłużyć się tymi oczekiwaniami, by zdobyć władzę nad duszą tej osoby, która słucha różnych podszeptów nie zastanawiając się, kto jest ich autorem. I tu rodzi się fałszywa mistyka, która jest bardzo niebezpieczna dla duszy, gdyż wsącza się w serce i do umysłu, inicjuje człowieka w zupełnie inną religię czy kult obcy Bogu. Wtedy może się zdarzyć wszystko. Objawienie znika z pola widzenia, liczy się tylko moje irracjonalne doświadczenie" - wyjaśnił następnie.

Ks. Posacki wyjaśnił ponadto, jak manipuluje się dziś pojęciem "stresu", a zatem i jego "zwalczania".

"Stres jest jednym z wielu pojęć psychologicznych, które musimy przefiltrować pod kątem tego, co ono znaczy. Jest to bowiem termin, za pomocą którego również manipuluje się ludźmi. W antropologii chrześcijańskiej człowiek nie jest istotą psychosomatyczną, ale osobą duchowo-psychofizyczną. Poza układem psychofizycznym istnieje jeszcze dusza, która jest rzeczywistością nadprzyrodzoną, miejscem stworzonym przez Boga, swego rodzaju ambasadą Bożą, gdzie Bóg Żywy, Osobowy, Transcendentny, kontaktuje się z człowiekiem, pozostaje z nim w relacji. Ojcowie Kościoła zawsze mówili, iż pełne zdrowie człowieka układa się w następującej hierarchii: Bóg, dusza i dopiero potem układ psychofizyczny" - przekonywał.

"Tymczasem dzisiaj zaczyna się "od dołu". Od różnego rodzaju zabiegów, które mają przywrócić piękno i zdrowie ciału, a zupełnie pomija się przyczyny natury często duchowej. Poza tym musimy zrozumieć, czym jest stres. Jeżeli Bóg jest moim Panem, mam udział w krzyżu Chrystusa, On wprowadza mnie w Misterium Zbawienia, w swój Krzyż; więc czy ten Krzyż nie będzie się przekładał na mój stres? A zatem o moim Krzyżu mam rozmawiać przede wszystkim z Bogiem. A może zgrzeszyłem i to napięcie w moim organizmie jest skutkiem tego grzechu? Choroby często są skutkami grzechu. New Age panicznie ucieka od cierpienia, odbiera mu sens i być może jest to jedna z największych krzywd, jakie wyrządza współczesnemu człowiekowi - powiedział na konieec.

kad/katolik.pl