W dzień łacińskiego Bożego Narodzenia synod Cerkwi prawosławnej, podlegający jurysdykcji patriarchy moskiewskiego Cyryla I, powołał na urząd metropolity w Mińsku i Słucku oraz egzarchy prawosławnego na Białorusi arcybiskupa Pawła Ponomariowa, dotychczasowego metropolitę w Riazaniu. Nominat jest rodowitym Rosjaninem i obywatelem Rosji. Urodził się w Karagandzie w Kazachstanie, a swoje studia teologiczne ukończył w Moskwie jeszcze za czasów Związku Radzieckiego. Rzecz ciekawa, przez pewien czas był też zwierzchnikiem prawosławnych we Austrii i na Węgrzech, używając tytułu arcybiskupa wiedeńskiego i budapesztańskiego.

Ta decyzja jest kolejnym krokiem w kierunku rusyfikacji Cerkwi białoruskiej, która w przeciwieństwie np. do Cerkwi polskiej, serskiej czy gruzińskiej, nie posiada autokefalii, czyli prawa do samodzielności w stosunku do patriarchatu moskiewskiego. Taki stan rzeczy popierany jest władzę świecką, czyli przez prezydentów Putina i Łukaszenkę. Jest to na rękę zwłaszcza temu pierwszemu, który zawsze Cerkiew, a zwłaszcza patriarchę Cyryla I, byłego agenta KGB, uważał za wygodne narzędzie w realizacji swych imperialnych celów.

Z perspektywy polskiej jest to też kolejny krok w kierunku podporządkowania naszego wschodniego sąsiada wpływom Rosji. Na tym tle jeszcze bardziej widać postawę polskich władz kościelnych, które w ubiegłym roku z taką pompą witały Cyryla I w Warszawie, traktując go jako swojego przyjaciela i sojusznika. O, święta naiwności.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski