Światowe Dni Młodzieży zbliżają się wielkimi krokami. W mediach słyszymy wiele obaw o bezpieczeństwo pielgrzymów w związku z hipotetycznymi zamachami. Ale w tym całym zamieszaniu łatwo zapomnieć o innym rodzaju duchowych zagrożeń – zagrożeniach duchowych. O tym jak bronić się nie przed atakiem terrorystów, ale atakiem Złego mówi dla nas ks. Robert Skrzypczak.

Światowe Dni Młodzieży to wielkie święto modlitwy i spotkanie z Bogiem. Nie ma wątpliwości, że takie wydarzenie wywołuje prawdziwą wściekłość u naszego największego przeciwnika – Diabła. Pielgrzymi w czasie ŚDM często mogą trafić na przedstawicieli lewicowych środowisk usilnie promujących idee wolnego seksu i wręczających młodym ludziom środki antykoncepcyjne, czy też członków różnorakich sekt wręczających dziwne ulotki. Pytanie – jak przeżywać pielgrzymkę do Krakowa, by opierać się tym i innym atakom zła?

Odpowiada Ks. Robert Skrzypczak – dr hab. Nauk teologicznych w zakresie teologii dogmatycznej, a także magister psychologii.

Ks. Robert Skrzypczak: Na wszelkie możliwe zagrożenia, czy też ataki różnorakich grup pielgrzymi przybywający do Krakowa, by tam przeżywać Światowe Dni Młodzieży, powinni reagować dokładnie tak samo jak chrześcijanin broniący się każdego dnia przed złem. Co dzień jesteśmy narażeni na pokusy i różne propozycje, które składa nam świat, ciało i Diabeł. Przypomnę, że według Katechizmu Kościoła Katolickiego to są właśnie trzej najwięksi wrogowie chrześcijańskiej nadziei. Ci wrogowie – świat, ciało i diabeł – będą składać nam swoje propozycje również w momentach najbardziej delikatnych, momentach spotkania Chrystusem.

Owe propozycje będą się pojawiać nawet w chwili tego wspaniałego spotkania z Kościołem i musimy być tego świadomi. Powinniśmy być bardzo ostrożni, ponieważ w okresie tak wielkiego kościelnego wydarzenia w pewien sposób nasza czujność może być nieco uśpiona. Doradzałbym, aby nie zapominać o trzech najważniejszych kwestiach.

Spotkanie z Piotrem

Pierwszą rzeczą jest spotkanie z Piotrem. Światowe Dni Młodzieży to właśnie spotkanie z głową Kościoła, a więc spadkobiercą Piotra. W Dziejach Apostolskich możemy przeczytać, że kiedy Piotr gdzieś przechodził, ludzie mieli nadzieję, że choć cień jego postaci na nich padnie, dlatego, że z tym apostołem identyfikował się Chrystus Zmartwychwstały, Piotr dysponował wielką mocą, mocą Chrystusa, który mu jej udzielał. Dlatego też ŚDM stanowią pewne szczególne wydarzenie, jak mówili pierwsi chrześcijanie „kairos” czyli szczególny moment łaski. To jest spotkanie z papieżem, który jest następcą Piotra i jemu również jako jego następcy towarzyszy Łaska Chrystusa zmartwychwstałego. Więc intencja spotkania z Piotrem jest gwarancją tego, że człowiek będzie się czuł bezpiecznie i pewnie w swoim Kościele. Tam gdzie jest Piotr, tam jest Kościół, a my przebywając w łodzi piotrowej możemy czuć się bezpieczni.

Wspólnotowość

Po drugie bardzo bym doradzał, żeby przeżywać to doświadczenie Światowych Dni Młodzieży wspólnotowo. Jeśli to możliwe, warto jechać tam ze zorganizowaną grupą, czy wspólnotą. Wspólnotowość również jest bardzo dobrą barierą ochronną przed różnymi pokusami i zagrożeniami. Nieraz kiedy człowiek jest sam, zabłąkany, być może czasem w złym nastroju, czy humorze, jest bardziej podatny na ataki zła. Trzeba się liczyć z tym, że podczas samotnego pielgrzymowania często dochodzi do pewnej kruchości, brakuje zorganizowania, często brakuje też higieny, a człowiek bywa niedożywiony. Może też brakować wody, być za gorąco, bądź może wydarzyć się coś  nieprzewidzianego. Taki klimat zawsze osłabia naszą czujność natomiast bycie we wspólnocie tak samo jak bycie w ludzie, który prowadził Bóg, jest gwarancją bezpieczeństwa i „kościelności” naszego pielgrzymowania. Wiemy, że ci Izraelici, którzy oddalali się od pozostałych prowadzonych przez Mojżesza po pustyni, kończyli źle. Nierzadko ich szkielety pozostawały na pustkowiu.

Intencja poszukiwania powołania

Trzecią ochroną dla nas może być katolicki, chrześcijański klimat modlitwy. Ważne jest, aby jechać na ŚDM właśnie z intencją modlitwy. Przy tej okazji warto sobie przypomnieć, jaki klimat panował na pierwszych takich spotkaniach. Jako że sam jestem człowiekiem, który ma już pięćdziesiątkę na karku, mogę to pamiętać. Dawne spotkania w Santiago de Compostela, Denver czy w Paryżu odznaczały się tym, że wyjazd na nie wiązał się z pewną określoną intencją. Jest to coś bardzo biblijnego. „Wyjdź” – tak Bóg zwracał się do Abrahama i zwraca się również do nas. Mówi „wyjdź”, z Twojej ziemi, z Twojej prywatności, dotychczasowych planów i wejdź w szczególny dialog z Panem Bogiem.

Pielgrzymowanie i bycie w drodze takiemu dialogowi bardzo sprzyja. Światowe Dni Młodzieży są związane od samego początku z pewną szczególną łaską – łaską odkrywania własnego powołania, otrzymywania pewnej porcji światła na życie. My nie odkrywamy naszego powołania w pojedynkę, ale wewnątrz bożej owczarni, jaką jest Kościół. Ja sam odkryłem swoje powołanie do prezbiteratu właśnie podczas Światowych Dni Młodzieży w Santiago de Compostela, to tam dostałem tę Łaskę. Błogosławiłem jednak już niejeden związek małżeński osób, które podczas ŚDM odkryły swoje powołanie do małżeństwa.

Pamiętajmy, że nie ma powołań indywidualnych tak jak niewiele znaczy indywidualne przeżywanie swojej wiary. Jeżeli jesteśmy sami, nasza wiara może się zamienić w religijność konsumenta, który coś Bogu daje i w zamian chce coś otrzymać. Natomiast szukanie powołania ma sens, jeżeli odbywa się w kontekście wspólnoty, wspólnoty ludzi, którzy wierzą w Chrystusa i w Kościół. Szukać powołania można tylko we wspólnocie Kościoła, któremu przewodniczy Piotr czyli papież, nad którym czuwają pasterze, a duchowy patronat rozciąga Maryja Dziewica i święci.

Świętych obcowanie

W tym roku Światowe Dni Młodzieży są związane ze szczególnym obcowaniem świętych. To wydarzenie w Krakowie jest również darem wdzięczności wobec Świętego Jana Pawła II i wielu młodych ludzi po raz pierwszy duchowo spotka się z nim i odkryje tę postać, której za swego krótkiego życia nie mieli okazji poznać. Jednocześnie w Krakowie spotkają całą masę innych świętych, takich jak Święty brat Albert, Święta Faustyna Kowalska, Święty Jan Kanty i wielu innych także związanych z tym miejscem. Bardzo dobrze jest odkrywać poprzez takie właśnie doświadczenie kościelnej wspólnotowości, że znajdujemy się nie tylko w pięknym Kościele mówiącym wieloma językami i składającym się z wielu narodowości, ale że należymy do pewnej wspólnoty duchowej, do której należą także wszyscy święci, którzy są już po tamtej stronie i żyją w chwale Boga, a także Aniołowie.

Powtórzmy raz jeszcze – Piotr, wspólnotowość, a także intencja odkrycia swojego powołania w kontekście wspólnoty wierzących jaką jest Kościół – to jest dla pielgrzymów minimum ochrony dla pielgrzymów przed czyhającymi na nich „wilkami”. A te wilki będą na ŚDM, tak jak stale czyhają na nas w naszym życiu.

Doświadczenie, które pozostanie

Na koniec powiem jeszcze o swoim doświadczeniu misyjnym w Skandynawii, niedaleko koła podbiegunowego. Miałem kiedyś okazję jechać z młodymi ludźmi z tamtego odległego regionu na Światowe Dni Młodzieży. Byli to młodzi ludzie, często dopiero ochrzczeni, albo tacy, w których dopiero dochodziło do przebudzenia wiary. Dla nich przepięknym doświadczeniem było odkrycie Kościoła i jego piękna. W ich dotychczasowym rozumieniu Kościół stanowił coś nieznaczącego w społeczeństwie, bardzo małą grupę ludzi, coś z czym oni się identyfikowali, ale większość ich środowiska odrzucała, albo była obojętna. Tymczasem znaleźli się w gigantycznym zgromadzeniu ludzi, którzy mimo że pochodzą z całego świata, wyznają tę samą wiarę i wsłuchują się w tego samego następcę apostołów oraz wsłuchują się w ten sam głos Ewangelii. Takie doświadczenie bardzo wzmacnia i daje świadomość przynależności do tej samej wielkiej wspólnoty Zmartwychwstałego Chrystusa. Nawet jeśli potem przyjdzie wrócić do domu i doświadczać różnych prześladowań, czy innych trudności związanych z byciem uczniem Chrystusa, to doświadczenie w nas pozostanie i dlatego warto je przeżyć. 

emde/Fronda.pl