Papież – to nauczyciel narodów; Pius był nauczycielem, jasną pochodnią we mgle i nocy. Łatwo z pomocą Pisma św. dowieść, że wszechświatowy urząd nauczycielski papieża przez Boga jest ustanowiony. Dzisiaj jest ten dowód taki jasny, że na jego poparcie nawet Pisma św. nie potrzebujemy. Wszechświatowy urząd nauczycielski jest wszechświatową potrzebą. Chciałoby się powtórzyć za de Maistrem: gdyby papiestwo nie istniało, trzeba by je ustanowić. To postulat praktycznego rozsądku. Gdyby urząd papieski zniknął, wtedy stałoby się jakby zaćmienie słońca dla świata, zaczęłoby wątpić i zwalczać najprostsze prawdy. […]

Pius przeciwstawił nowoczesnemu „nie” katolickie „tak”, frazesom – zasadę. Podkreślał w przeciwieństwie do subiektywizmu, krytycyzmy, agnostycyzmu i ewolucjonizmu absolutyzm i obowiązkowość wierzenia w prawdę boską, zawartą w Piśmie św. i tradycji. Przez jedenaście lat obwieszczał, że słońce prawdy, zawartej w Kościele Chrystusowym, nie może się kierować według zegarków dzisiejszych profesorów i redaktorów, ale że wszystkie zegary świata, prywatne i publiczne, szkolne, wieżowe czy fabryczne muszą być regulowane podług wiecznej, niezmiennej, wszystkich ludzi obowiązującej prawdy objawionej. A ta prawda za sprawą Ducha Świętego nieomylnie przez Kościół katolicki jest głoszona. Innymi słowy: Pius chciał, aby wszystkie zegary szły według czasu rzymskiego. Chciał, żeby praktyka szła za teorią, nie jak moderniści, którzy się domagali, aby teoria stosowała się do praktyki. Nieskażone, czyste zachowanie skarbu prawdy, otrzymanej przed wiekami – to cecha pontyfikatu Piusa. […]

Za dobrze znał Ewangelię, żeby nie wiedzieć, jak Pan Jezus w trzyletnim nauczaniu nacisk kładł na to, żeby zwalczać wszelkie ambicje ziemskie, wszelkie ubieganie się o godności duchowne, wszelkie wspinanie się po drabinie hierarchicznej, wszelką chęć panowania. Chrystus żądał, aby była władza i duchowna i świecka zastępczynią władzy boskiej między ludźmi. Chrystus nie był anarchistą. Ale ponieważ ktoś jest namiestnikiem Bożym, nie będzie dlatego lepszym ani większym w Królestwie niebieskim. O tej prawdzie Pius był głęboko przekonany. Był władcą bez próżnych ambicji władczych. […]

Wszystko co fałsz i blichtr, nie śmiało patrzeć w jego jasne oczy. Lecz ludzie prawi, przyjaciele i przeciwnicy uznali go jednomyślnie wielkim, wielkim jako człowieka, wielkim jako papieża. Każdy nerw jego jestestwa wołał: Jestem katolikiem! Pius X to ideał pełnego, bezwzględnego, nieustraszonego i nadprzyrodzonego katolicyzmu.

ks. prałat Robert Mäder (1875-1945), Jestem katolikiem! Rozważania antyliberalne, wyd. Te Deum, Warszawa 2000. Fragmenty ze stron 125-131. Książka pierwotnie ukazała się w ramach „Książnicy Akcji Katolickiej” nakładem Drukarni Św. Wojciecha, bez roku wydania, pod tytułem Katolikiem jestem! Tłumacza nie podano.