Paweł Chmielewski, Fronda.pl: W połowie kwietnia br. ukazało się ważne opracowanie papieża Benedykta XVI, które dotyczy nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych w Kościele katolickim. Jak należy oceniać publikację tego dokumentu?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Bardzo ciekawy tekst Papieża emeryta obiegł cały świat lotem błyskawicy. Od kilkunastu dni jest on przedmiotem wielu analiz filozoficznych, teologicznych, prawnych, doktrynalnych. Dokument, napisany w formie osobistych notatek, ukazał się 11 kwietnia br. w języku niemieckim na łamach mało znanego miesięcznika „Klerusblatt”, wydawanego w kraju nad Renem, oraz w języku włoskim w dzienniku „Corriere della Sera”, który jest największą opiniotwórczą gazetą w kraju nad Tybrem. Następnie w błyskawicznym tempie notatki Benedykta XVI zostały przetłumaczone na wiele języków świata i stały się dostępne dla ogólnoświatowej opinii publicznej.

Kiedy powstał ten dokument?

Papież emeryt rozpoczął pisanie swoich notatek 12 września 2018 r., gdy Stolica Apostolska ogłosiła zwołanie specjalnego szczytu poświęconego pedofilii klerykalnej. Benedykt XVI zakończył pracę nad tym tekstem 21 lutego 2019 r. w dniu rozpoczęcia spotkania papieża Franciszka z przewodniczącymi episkopatów z całego świata oraz z niektórymi liderami zgromadzeń zakonnych i przedstawicielami Kurii Rzymskiej.

Jaki był cel przygotowania tego tekstu?

Papież emeryt chciał, aby jego notatki stały się przedmiotem obrad szczytu dotyczącego wykorzystywania seksualnego osób nieletnich przez niektórych biskupów, księży i zakonników. W tym celu dokument został przekazany kardynałowi Pietro Parolinowi, który jako sekretarz stanu jest pierwszą osobą po papieżu w strukturach władz kościelnej. W związku z tym, że notatki nie dotarły do uczestników spotkania poświęconego pedofilii klerykalnej, Benedykt XVI podjął decyzję o jego publikacji już po zakończeniu szczytu.

Jakie informacje zawarte w tym dokumencie są najważniejsze?

Uważam, że fundamentalna kwestia dotyczy nie tyle treści notatek, ile samego faktu ich publikacji. Chodzi o miejsce papieża emeryta w Kościele katolickim.

To znaczy?

Z jednej strony Benedykt XVI zapowiedział publicznie po swojej abdykacji, że na emeryturze pozostanie ukryty dla świata, z drugiej – co pewien czas zabiera głos w niezwykle ważnych sporach filozoficznych i doktrynalnych dotyczących chrześcijaństwa i religii katolickiej. Wydaje mi się, że papież Ratzinger swoją postawą określa bardzo świadomie na przyszłość sposób funkcjonowania emerytowanych papieży w Kościele katolickim. W ostatnich dniach ukazało się wiele niezwykle inspirujących artykułów na ten temat w prasie światowej.

Na co zwracają uwagę dziennikarze?

Wielu komentatorów twierdzi, że papież, który przechodzi na emeryturę, nie powinien wypowiadać się publicznie, pozostając postacią milczącą i niewidzialną. Co innego twierdzi wielu innych dziennikarzy, filozofów, myślicieli. Bardzo rzetelny materiał dotyczący tego niezwykle inspirującego sporu, opublikowali dwaj dziennikarze niemieccy Daniel Deckers i Thomas Jansens. Artykuł pt. „Ukryty dla świata” (Verborgen für die Welt) ukazał się 18 kwietnia br. na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który jest powszechnie uważany za najbardziej opiniotwórczą gazetę u naszych zachodnich sąsiadów.

W swoich notatkach Papież emeryt umieszcza pedofilię klerykalną w kontekście społecznego klimatu rewolucji seksualnej lat 60. i 70. XX wieku. Zbieżność czasowa jest oczywista, ale czy między tymi dwoma zjawiskami istnieje również związek przyczynowo-skutkowy?

Tak, ale nie wszędzie. Mamy obecnie wieli chaos i zamęt w Kościele katolickim, gdy chodzi o wskazanie przyczyn pedofilii klerykalnej, której dramatyczne skutki będę gorsze dla naszego Kościoła niż konsekwencje Reformacji Marcina Lutra w XVI wieku. Z jednej strony papież Franciszek wskazuje klerykalizm jako głównego winowajcę. Z kolei papież Benedykt XVI twierdzi, że najważniejszą przyczyną obecnego dramatu Kościoła katolickiego jest porzucenie Boga i rewolucja seksualna 1968 r.

Kto ma rację?

Obydwaj.

Dlaczego?

W moich badaniach filozoficznych zajmuję się fenomenem pedofilii klerykalnej od ponad 20 lat. Z moich badań naukowych jasno wynika, że nie ma jednego uniwersalnego modelu nadużyć seksualnych duchownych katolickich wobec nieletnich i tzw. bezbronnych dorosłych („vulnerable adults”). Każdy kraj ma w tej materii swoją specyfikę. Dlatego w poszczególnych regionach świata różne przyczyny odgrywają w tym dramacie rolę pierwszorzędną lub drugorzędną. W krajach afrykańskich i azjatyckich bardzo często główną przyczyną nadużyć seksualnych duchownych katolickich jest klerykalizm. Gdy chodzi o Europę Zachodnią i Amerykę Północną, decydujący wpływ ma rewolucja seksualna.

A Europa Środkowa-Wschodnia?

O ten region na razie nikt nie pyta. To „terra incognita” – ziemia nieznana. W naszym regionie niezwykle ważną rolę odgrywa degrengolada moralna spowodowana przez komunizm i postkomunizm: hipokryzja, cynizm, podwójna moralność, mentalność à la „homo sovieticus”. W niezwykle brutalny sposób pokazuje specyfikę krajów za żelazną kurtyną wstrząsająca historia księdza prałata Henryka Jankowskiego. Jeszcze bardziej przerażające było wykorzystywanie seksualne kleryków i młodych księży przez znanego pisarza i działacza katolickiego Jerzego Zawieyskiego. Pisze o tym w dramatycznych słowach Joanna Siedlecka w swojej książce „Biografie odtajnione. Z archiwów literackich bezpieki”, która została opublikowana w 2015 r. Zawieyski dokonywał swoich okropnych czynów w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, wiele przed zachodnią rewolucję seksualną 1968 r.

Część krytyków tekstu Benedykta – w tym niemieccy teologowie moralni – uważa, że papież emeryt nie ma racji. Twierdzą oni, że problem nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych nie jest problemem lat 60. XX wieku, ale że występował w całej historii Kościoła. W tym kontekście lawinowy wzrost zgłaszanych przypadków nadużyć od lat 80. można byłoby tłumaczyć raczej wzrostem świadomości problemu. Czy taka argumentacja ma sens?

Częściowo tak. Czytam od wielu lat opracowania niemieckich intelektualistów na ten temat. Niestety, mają one jedną wielką słabość. To błąd myślenia logicznego o nazwie „pars pro toto”. Nie można brać części za całość. Niemcy i świat zachodni to nie cała nasza planeta. W opracowaniach niemieckich dotyczących pedofilii klerykalnej mówi się przede wszystkim o zachodnim kręgu kulturowym. W konsekwencji te analizy zasadniczo nie dotyczą Polski, Ukrainy, Białorusi, Indii, Hondurasu czy Ugandy.

Jednym z najczęściej komentowanych elementów tekstu Józefa Ratzingera są słowa o istnieniu klubów homoseksualnych w seminariach, które miały negatywny wpływ na ich funkcjonowanie. Jaką rolę odgrywają dzisiaj takie kluby w Kościele katolickim?

To zależy, w jakim kraju. Problem homoseksualizmu w seminariach diecezjalnych i zakonnych jest rzetelnie opisany m.in. w wielu publikacjach naukowych i publicystycznych przygotowanych w Stanach Zjednoczonych. Niestety, w większości innych krajów jest to ciągle temat tabu. W latach 90. XX wieku poznałem katolickie seminaria duchowne, w których funkcjonowały takie kluby. Wiedzieli o nich wszyscy: biskupi, profesorowie, księża różnych stopni i godności. Stwierdzenia papieża Benedykta XVI potwierdzają moją wcześniejszą wiedzę w tym zakresie. Niestety, do 2005 r. nie było w Kościele katolickim zakazu udzielania święceń kapłańskich klerykom homoseksualnym. W konsekwencji nie istniały przeszkody o charakterze formalnym, żeby takich kandydatów przyjmować do seminariów diecezjalnych i zakonnych.

Jak funkcjonowały takie kluby?

Nie chodzi tutaj o stowarzyszenia w sensie prawnym, ale o tzw. kulturę gejowską, czyli specyficzny sposób funkcjonowania, wzajemnych relacji, używanego języka, ubierania się, zainteresowań, lektur, relacji społecznych itp. Kluby homoseksualne to grupy towarzyskie, których członkowie wzajemnie się wspierają i prezentują gejowski styl życia

Papież emeryt wiele uwagi w swoim artykule poświęcił problemowi sumienia. Przywołał encyklikę „Veritatis splendor” jako dokument odpowiadający na zamieszanie panujące w teologii moralnej. Na czym polega problem, do którego odnosi się papież Benedykt XVI?

Encyklika „Veritatis splendor” z 1993 r. zakwestionowała te stanowiska filozoficzno-teologiczne, które doprowadziły do negacji prawdy, iż naturalne prawo moralne ma Boga za stwórcę i że człowiek przez swój rozum uczestniczy w odwiecznym prawie, którego sam nie ustanawia. Zgodnie z tym sposobem myślenia, ludzka wolność może „stwarzać wartości” i cieszy się pierwszeństwem przed prawdą, do tego stopnia, że sama prawda uznana jest za jeden z wytworów wolności. Zatem wolność rościłaby sobie prawo do takiej autonomii moralnej, która w praktyce oznaczałaby zupełną jej suwerenność.

Czym jest autonomia moralna?

W wypowiedzi papieża Ratzingera chodzi o koncepcję moralności autonomicznej w kontekście chrześcijańskim, która w drugiej połowie XX wieku zdominowała myślenie wielu katolików na temat dobra i zła. Projekt moralności autonomicznej w kontekście chrześcijańskim jest efektem recepcji ogólnej kategorii autonomii Immanuela Kanta w obszarze moralności chrześcijańskiej. Pierwszą próbę wprowadzenia pojęcia autonomii w przestrzeń moralności chrześcijańskiej podjął niemiecki teolog Sebastian Mutschelle (1749-1800), który był przekonany, że można pojednać moralność Kantowską z moralnością zakorzenioną w Ewangelii.

W przesłanych papieżowi Franciszkowi słynnych dubiach czterech kardynałów padło pytanie o istnienie obiektywnych norm moralnych. Franciszek na to nigdy nie odpowiedział, Benedykt XVI w swoim artykule odnosi się do tego problemu bardzo jednoznacznie. Stąd mogą rodzić się w naturalny sposób interpretacje tekstu papieża emeryta, widzące w nim swoistą korektę nauczania papieża Franciszka. Czy to uzasadnione?

Nie zgadzam się z taką interpretacją. Najważniejszym dokumentem doktrynalnym obecnego pontyfikatu jest adhortacja apostolska „Amoris laetitia” z 2016 r., która stanowi podsumowanie obrad dwóch synodów biskupów na temat rodziny w latach 2014-2015. Obecny kierunek rozwoju Kościoła katolickiego to decentralizacja doktrynalna i dynamiczna interpretacja prawd wiary i moralności. Właściwie nie słychać już głosów, które kwestionowałyby taką wizję przyszłości katolicyzmu na świecie.

Takie głosy są, choć spychane na margines debaty. Sam papież Ratzinger przestrzega w tekście przed próbą budowy "nowego Kościoła". Takie dążenia są dziś bardzo wyraźnie widoczne zwłaszcza w Niemczech. Czy uważa Ksiądz Profesor, że w związku z różną interpretacją prawd wiary w Kościele grozi nam schizma, czy też raczej Kościół w inny sposób poradzi sobie z narastającymi sprzecznościami doktrynalnymi?

Ukrytą schizmę mamy od kilkudziesięciu lat. Niestety, od dawna nie ma już jednego ogólnoświatowego modelu wiary katolickiej. Różnice doktrynalne między poszczególnymi krajami są kolosalne. Wystarczy podać przykład interpretacji prawd wiary i moralności wśród katolików w Niemczech oraz w Polsce. Albo zachowamy mądry kompromis między różnymi nurtami myśli katolickiej, albo dojdzie do formalnej schizmy i rozpadu Kościoła katolickiego. Egzemplifikacją tragizmu obecnej sytuacji Kościoła jest najnowsza książka francuskiego filozofa i socjologa Frédérica Martela pt. „Sodoma”. Jaka będzie reakcja katolików na tę publikację? Czy ta książka rozpocznie rzetelną debatę na temat przyczyn upadku Kościoła w niektórych krajach świata?

Rozmawiał Paweł Chmielewski