Jako przeciwnik noszenia maseczek poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke wystąpił w ramach sprzeciwu z maseczką założoną wyłącznie na nos. Uzasadnił też, dlaczego wnosi o „zmianę w sprawie noszenia maseczek na sali obrad”.

- W trosce o poziom ustaw, i w trosce o poziom dyskusji, wnoszę do pani marszałek o zmianę w sprawie noszenia maseczek na sali obrad – powiedział dzisiaj w Sejmie Korwin-Mikke. Jak wyjaśnił, dwutlenek węgla z wydychanego powietrza powoduje "spadek zdolności intelektualnych".

- Zauważyłem ze zdumieniem, że zupełnie inteligentni posłowie nie są czasem w stanie zrozumieć, co się do nich mówi. Okazało się, że to nie ich wina – stwierdził Korwin-Mikke.

- Gdyby tylko 10 proc. tego powietrza wracało do płuc w tzw. maseczce, oznacza to stężenie 4 tys. jednostek na milion. Okazuje się, że przy tysiącu jednostek na milion obserwuje się spadek zdolności intelektualnych – czytał uzasadniając.

- W trosce o poziom ustaw i w trosce o poziom dyskusji wnoszę do pani marszałek o zmianę rozporządzenia w sprawie noszenia maseczek na sali obrad - zaapelował poseł Konfederacji.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witej w odpowiedzi stwierdziła, że wniosek posła Konfederacji jest "kompletnie nieformalny".

- Nie ma takiego czegoś w regulaminie Sejmu, natomiast dziękujemy panu bardzo za wykład - powiedziała.

Korwin-Mikke kontynuując stwierdził, że marszałek "nie jest w stanie tego zrozumieć".

- Najwyraźniej ten dwutlenek węgla mnie zabija – odpowiedziała marszałek Witek.


mp/sejm