Dla przeżywającego problemy światowego rynku ropy bogaty w węglowodory region Morza Kaspijskiego jest szansą na znaczące zwiększenie produkcji. Złoża kaspijskie były zawsze bogate i łatwo dostępne, ale ich eksport utrudniał nieuregulowany status morza, nad którym leżą Rosja, Kazachstan, Turkmenistan, Iran i Azerbejdżan. Podpisana przez te państwa w sierpniu konwencja o podziale akwenu otwiera wreszcie drogę do rozwoju transkaspijskiego transportu ropy i gazu. Rozwój eksportu węglowodorów z regionu kaspijskiego (obecnie produkcja ok. 2 mln baryłek dziennie) poprawiłby sytuację na światowym rynku ropy, zwiększając ilość surowca, która uległa znacznemu zmniejszeniu w wyniku wojny domowej w Libii oraz sankcji amerykańskich na Iran. To również szansa na polityczne ustabilizowanie regionu i skuteczniejszą rywalizację Zachodu nie tylko z Rosją, ale też Iranem.

 

Region Morza Kaspijskiego od lat 90. był atrakcyjnym obszarem dla energetycznych inwestorów z Zachodu. Ropa i gaz z Azerbejdżanu czy Kazachstanu miały się stać ważnym elementem dywersyfikacji dostaw węglowodorów do Europy – zaś amerykańska administracja oraz Bruksela mocno wspierały koncepcję tzw. Południowego Korytarza, czyli całego kompleksu ropociągów, gazociągów i terminali, poprzez które płynęłyby energetyczne surowce. Obecnie największą międzynarodową inwestycją w regionie jest joint venture eksploatujące wielkie kazachstańskie pole naftowe Kaszagan (300 tys. baryłek dziennie). W jego skład wchodzą ExxonMobil, Shell, Total, ENI, China National Petroleum Corporation, KazMunayGas, Inpex. Z kolei konsorcjum z Chevronem na czele, rozwija produkcję na polu naftowym Tengiz (Kazachstan), by zwiększyć wydobycie do poziomu 260 tys. baryłek dziennie. Zachodnie koncerny zainwestowały też już ok. 40 mld dolarów w gazowy Korytarz Południowy, którym gaz płynie z azerbejdżańskiego złoża Shah Deniz do Włoch. Konwencja kaspijska umożliwia teoretycznie zachodnim spółkom sięgnąć dalej na wschód, do gigantycznych złóż gazu w Turkmenistanie.

Wojny prowadzone na Kaukazie oraz agresywna polityka rosyjska mająca na celu blokowanie konkurencyjnego eksportu kaspijskiego, na długi czas ograniczyły potencjał kryjący się w regionie. Sierpniowa konwencja państw leżących nad Morzem Kaspijskim w sprawie podziału jego wód i zasobów potencjalnie otwiera drogę dla budowy nowych rurociągów. Moskwa zgodziła się zakończyć wieloletni spór nie dlatego, że uległa presji zachodniej i dopuści bez sprzeciwów rozwój eksportu węglowodorów z regionu do Europy. To raczej reakcja na chińską ekspansję handlową (koncepcja One Belt, One Road) i coraz poważniejszy zwrot gospodarczy, szczególnie krajów środkowoazjatyckich, ku Chinom i Iranowi. Problem z transportem węglowodorów przez Morze Kaspijskie na zachód (nie tylko do Europy, ale też Rosji) powodował, że coraz większym strumieniem płyną one na wschód (ChRL) lub południe (Iran). Przy okazji otwarcie regionu kaspijskiego pozwoli Moskwie targować się o Nord Stream 2. Wydaje się, że także Berlin będzie mógł teraz mówić, że gazociąg przez Bałtyk trudno uznać za świadome zwiększanie przez Rosję uzależnienia UE, skoro jednocześnie Rosjanie otwierają drogę dla dywersyfikacji w postaci gazu kaspijskiego. Nie przypadkiem Angela Merkel przyjechała do Azerbejdżanu już dwa tygodnie po podpisaniu konwencji kaspijskiej.

Warsaw Institute