Kardynał Stefan Wyszyński

BŁOGOSŁAWIONE DZIEDZICTWO NARODU


Młode pokolenie Polski idzie w czasy niewątpliwie trudne. Kiedyś mnie zabraknie, ale Wy to przypomnicie! I od Was zażądają wielkich ofiar, potężnej wiary, gorącej miłości, a w niejednej klęsce — nadziei na Sprawiedliwego Boga. Musicie być wtedy mężni. W takich momentach pomocą Wam będzie doświadczenie, które Naród zdobył w ciągu minionych dziejów.

Wielką mądrością jest umiejętność czerpania z doświadczeń przeszłości. Aby się ostać, musicie sięgnąć do tych sił w Narodzie, dzięki którym trwa on od wieków, mimo tylu niebezpieczeństw, cierpień, wojen. Mamy bogate doświadczenia religijne, moralne, społeczne, narodowe i polityczne. Dobrze wiemy, że wielkie moce, które sprawiły, iż Naród trwa i rozwija się, w dużym stopniu zawdzięczamy naszemu natchnieniu i duchowości religijnej, którą w najtrudniejszych momentach odżywia się nasza duchowość ojczysta i kultura narodowa. Gdybyśmy chcieli z niej usunąć wszystko, co jest z ducha chrześcijańskiego, jakże pozostałaby uboga!

Mamy więc dziedziczne — jakże błogosławione! — obciążenie przeszłością. Właśnie z jej ducha rodziły się zobowiązania, które uprzedziły rozwój społeczny i kulturalny innych narodów. Były to: 
Śluby Jana Kazimierza, 
Unia Horodelska, 
Konstytucja 3 Maja, a ostatnio — Śluby Jasnogórskie i Milenijny Akt Oddania Bogurodzicy za Kościół. Stanowią one wspaniałe dziedzictwo, z którym wyruszamy w przyszłość. Trzeba tylko umieć wczytać się w głosy, które brzmią w przeszłości Narodu. Nie wolno lekceważyć przeszłości!

(Warszawa, 4.10.1970 r.)

*

FRAGMENT WIZERUNKU PRYMASA JASNOGÓRSKIEGO

1. „Wszystko postawiłem na Maryję"

Dobrze znana jest już ta książka, która pod takim właśnie tytułem, ukazała się jesienią 1980 r. w paryskim wydawnictwie Księży Pallotynów. Autor: Stefan Wyszyński — Prymas Polski. Objętość 375 stron. Na pierwszej stronie okładki: obraz nieodłączny od Osoby Autora: Matka Boska Jasnogórska, z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Obraz bez koron. „Zbyt uboga jest obecnie Polska, by Jej Królowa miała chodzić w koronie" — mówił jeszcze w 1948 roku postanawiając włączyć Ją do prymasowskiego herbu. Na ostatniej stronie okładki: Prymas Polski w objęciach Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu uroczystej inauguracji pontyfikatu. Zdjęcie to obiegło świat i stało się symbolem najgłębszej przyjaźni tych ludzi. Ten tytuł i zdjęcia spinają w jedno Wielką Tajemnicę życia Stefana Kard. Wyszyńskiego. Książka ukazuje fragmenty wizerunku Człowieka, o którym mówią: „Ojciec Ojczyzny", „Prymas Tysiąclecia". On sam określał się również mianem „Claromontanus" tj. „Jasnogórski". Ta niezwykła publikacja, poprzedzona została Listem Polskiego Papieża: „Chodzi tutaj o teksty autobiograficzne, a zwłaszcza o zapiski z trudnego okresu lat 1953—56, które posiadają wartość nieporównaną. Odsłania się w nich nie tylko jakiś najgłębszy nurt dziejów duszy Prymasa Polski — ale równocześnie jeden z centralnych wątków naszej współczesności: wątek ważny i decydujący dla dziejów Kościoła w Polsce. I nie tylko w Polsce. Bóg w Swej niewysłowionej Opatrzności pisze te dzieje poprzez dzieje duszy ludzi, zwłaszcza tych, którym szczególnie dużo zawierza (...) Książka pod tak wymownym tytułem: „Wszystko postawiłem na Maryję", będzie nade wszystko wielkim świadectwem: chrześcijanina, kapłana, biskupa, Polaka naszej epoki. Książkę pod takim tytułem może opublikować tylko Prymas Polski. Świadectwo bowiem zakłada doświadczenie, A Ksiądz Prymas posiada wyjątkowe doświadczenie Maryjne: doświadczenie na miarę epoki" (s. 11—12).

Ojciec Święty pisał te słowa przeszło rok przed śmiercią Stefana Wyszyńskiego. Nazwał tę księżkę „darem bezcennym" i obiecał wraz z nami „czytać ją z należną czcią i wdzięcznością". Teraz po tych zadziwiających wypowiedziach i uczuciach, które Jan Paweł II wyraził wobec Narodu Polskiego i całego Kościoła w związku ze śmiercią i pogrzebem Prymasa, a zwłaszcza po nawiedzeniu grobu „Swego Przyjaciela" w czasie II Pielgrzymki do Ojczyzny i po tylekroć wyrażonym pragnieniu by było kontynuowane dzieło i linia Kardynała Stefana Wyszyńskiego — wszyscy jeszcze wyraźniej wiemy jak wielka była ta cześć i wdzięczność. Nasza wspólna miłość do Maryi Jasnogórskiej i wezwanie Ojca Świętego, przynaglają aby pochylić się raz jeszcze z szacunkiem nad książką i tajemnicą Serca Wielkiego Prymasa. Nie wszyscy zdążyli przeczytać w całości te zapiski przed śmiercią Autora. Dla wielu jednak będą one, jak fragment ważnego testamentu często odczytywanego, umocnieniem na maryjnej drodze.

2. „Dlaczego wszystko postawiłem na Maryję?"

Prymas często odpowiadał na to pytanie: „Wydaje mi się, że najbardziej bezpośrednią mocą w moim życiu jest Maryja. Przez szczególną tajemnicę, której w pełni nie rozumiem, została Ona postawiona na mej drodze... Wiem jednak, że z tej drogi zejść nie mogę i nie chcę! Doświadczenie mnie pouczyło, że tylko na tej drodze, przy pomocy Dziewicy Wspomożycielki, Pani Jasnogórskiej, można czegoś dokonać w Polsce. Oczywiście mocami Bożymi" (s. 15—16). Słowa powyższe Prymasa wypowiedziane zostały 12 V 1971 r. do Paulinów, w których szeregi chciał 50 lat wcześniej wstąpić. Na ukochanie tej maryjnej drogi życia złożyło się wiele argumentów: osobiste doznanie cudownych łask przez pośrednictwo Jasnogórskiej Pani; dogłębna znajomość duszy i serca Narodu Polskiego, z którego żaden nieprzyjaciel nie mógł wyrwać miłości do Maryi; wielkie doświadczenia historyczne i współczesne, które raz jeszcze ujawniły, że Jasna Góra i Maryja rzeczywiście broni, wzmacnia i jednoczy Naród. W książce znajdujemy świadectwo Człowieka, który poznał Moc jaką Bóg obdarzył Maryję. Z Jego osobistych doświadczeń wybierzemy okruchy wspomnień...

Z najwcześniejszych lat dzieciństwa utrwalił Mu się obraz ojca opowiadającego o swoich pielgrzymkach do Częstochowy i matki dzielącej się wrażeniami z Ostrej Bramy. Przeplatały się te relacje o miłości Rodziców do Królowej Jasnogórskiej i Ostrobramskiej Matki. „Wiele razy znajdowałem Ojca przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej..."

„Dlaczego przyjechałem na Jasną Górę?"

„W wigilię kapłańskich święceń zakrystian z katedry włocławskiej powiedział mi „Proszę księdza z takim zdrowiem, to lepiej od razu iść na cmentarz, a nie do święceń..." Miał w tym dużo racji — mówi Ks. Prymas — a ja pragnąłem odprawić przynajmniej jedną Mszę św." (s. 30). Odprawił ją właśnie na Jasnej Górze. Później odprawiał Mszę św. przez 57 lat! Co się wtedy stało z jego sercem i z jego zdrowiem? Maryja zna tę tajemnicę Ona „uwięziła wtedy jego serce". Pięknie mówił o tym Kardynał Karol Wojtyła w 50-tą rocznicę jasnogórskich prymicji Stefana Wyszyńskiego. „Tutaj na Jasnej Górze, tutaj przed tym Obrazem, o którym młodzi śpiewają, iż wszystkie serca więzi, tutaj zostało uwięzione twoje serce w dniu, w którym odprawiłeś pięćdziesiąt lat temu swoją pierwszą Mszę św. Przybywając tutaj na to miejsce w dniu dzisiejszym, widzimy głęboką logikę, nie ludzką, ale Bożą, wydarzeń, którą najlepiej zna Duch Święty, pozostawiamy jako tajemnicę pomiędzy twoim biskupim i prymasowskim sercem — a Tą Najlepszą z Matek, która przed 50-ciu laty uwięziła tutaj Twoje serce, po to ażeby dać Ci tą wspaniałą duchową wolność, która zapobiegła jakiemukolwiek zniewoleniu ducha polskiego na tym etapie naszych dziejów" (Oto Matka Twoja, s.262).

Sam Solenizant wyznawał: „Nosiłem się z zamiarem wstąpienia do Zakonu Paulinów i poświęcenia się pracy wśród pielgrzymów. Ojciec Korniłowicz, mój kierownik duchowy oświadczył mi, że życie moje musi jednak iść drogą maryjną, jakkolwiek by płynęło..." (s. 172). Ucieszy serce jeszcze i tym wyznaniem: „Wydaje mi się, że cokolwiek bym powiedział o moim życiu, jakkolwiek bym zestawił moje pomyłki, to na jednym odcinku się nie pomyliłem: na drodze duchowej na Jasną Górę. Drogę "tą uważam za najlepszą cząstkę, którą Bóg pozwolił mi obrać. Pragnąłbym aby nigdy nie była mi odebrana..." (s. 33). Tą swoją „najlepszą cząstkę" oddał Prymas Narodowi, któremu służył tak wiernie i bezgranicznie przez wszystkie lata swego kapłaństwa, biskupstwa i prymasowstwa.

3. „Przychodzę tu wprost z Jasnej Góry"

Tak powie młody biskup Stefan Wyszyński swoim nowym diecezjanom w Lublinie. „Na tarczy biskupiej niosę pogodną, choć zoraną bliznami walki Twarz Maryi" (List Pasterski na dzień ingresu do katedry lubelskiej 26 V 1946 r.). Sakrę biskupią zgodnie z swoim pragnieniem otrzymał na Jasnej Górze. Widział w tym znak Boży. Wspomnijmy notatkę zrobioną w więzieniu 12 V 1965 r. w rocznicę sakry: „Wielką pociechą dla mej nędzy jest to, że urodziłem się do biskupstwa na Jasnej Górze, że „origine" jestem „Claromontanus... (s. 89). Może również z tej właśnie racji, pobyty na Jasnej Górze i bliskość Obrazu Jasnogórskiego stawały się okazją do ujawniania zawsze z nową świeżością jakiegoś rąbka „jasnogórskiej tajemnicy" Prymasa? W 25-lecie prymasowskiej drogi, późną nocą 9 XI 1973 r., mówił wobec grona Paulinów: „Myślę, że to spotkanie w obliczu naszej wspólnej Matki, wprowadza nas w głębię tajemnicy (...) Dla mnie „Soli Deo" nie jest ozdobą pieczęci biskupiej. Dla mnie jest programem (...) Program ten był później uzupełniony na Jasnej Górze. Tajmnica ta pogłębiała się i nadal się pogłębia... Ale ta właśnie tajemnica każe mi niejako ukryć się z nią, dopóki nie wyczerpią się dni i dopóki Pan nie zażąda zmiany warty przy Jego Kościele w Polsce i przy Jego Jasnogórskiej Służebnicy... Niechaj się głowią teologowie nad tym, jak to jest... Ja sam się wahałem, czy mam mówić „per Mariam — Soli Deo", ale teraz tak mówię, bo tak wierzę... Mam na to mnóstwo dowodów, że właśnie Matka Chrystusowa jest zwiastunką mocy Ojca, który miłuje Swoje dzieci wierzące Jego Synowi w Polsce" (s. 22). Krótkie lata, choć wypełnione intensywną biskupią posługą w Lublinie pozwoliły Mu na niezwykłe trafne włączanie w dzieło Kościoła swojej i ludu polskiego pobożności maryjnej. Kiedy żegnał Lublin, mówił o smutku rozstania, ale dodawał: „Wielką pociechą moją jest to, że odkryłem w sercach Waszych miłą słabość — Waszą słabość do wspólnej Matki, Maryi Najczystszej. Przyszedłem do Was pod znakiem Maryi Jasnogórskiej, a dziś idę dalej w swej życiowej misji. Zostawiam Was na kolanach przed Jej Niepokalanym Sercem. Krzepiliśmy się tą miłością. Trwajcie drogie Dzieci w tej czci ku Matce Boga Człowieka, gdyż ta cześć utrzyma Was w miłości społecznej i wierności Bogu. Proszę Was szczególnie, abyście w modlitwach swoich polecali moje trudy apostolskie Panience Krasnobrodzkiej i Serdecznej Matce Chełmskiej i Potężnej Opiekunce Janowskiej...". To wpatrzenie w Jasną Górę a jednocześnie uszanowanie i wywyższenie wszystkich napotkanych miejsc czci Maryi stanie się Jego znamienitą cechą. Jako Prymas Polski dokona przeszło 50 koronacji cudownych figur i obrazów Matki Bożej w różnych sanktuariach Polski.

4. „W Imię Pani Jasnogórskiej pragnę być Wam pasterzem"

Witając się z Warszawą, przy objęciu stolicy arcybiskupiej, Ksiądz Prymas Wyszyński czuje się pośród swoich. Jest to nie tylko miasto Jego młodości uczniowskiej i kapłańskiej, ale również bardzo bliskie mu środowisko ideowe. „Rozumiem, iż po Warszawie, obmytej krwią najlepszych dzieci Waszych, po Warszawie, po której biegałem jako uczeń, jako kapłan w czasie okupacji, po tej Warszawie trzeba chodzić z wielką czcią, z sercem czystym i wiernym aż do śmierci Bogu i Katolickiej Polsce". Była to „Jego" Warszawa, głównie z lat okupacji. Wracały wspomnienia z lat gdy jako „siostra Cecylia" pełnił obowiązki kapelana Zakładu dla Niewidomych w Laskach u sióstr Franciszkanek. Znowu stały Mu przed oczyma tajne komplety młodzieży akademickiej Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Ziem Zachodnich, wykłady na ul. Chłodnej u sióstr Zmartwychwstanek, czy na ul. Kredytowej w „Kółku Pawiowym", lub na ul. Wiślanej u Szarych Urszulanek. „Jest jakimś tajemniczym narzędziem, przepływa z Niego potęga"; „Ten człowiek ma jakieś posłannictwo. Jeszcze wstrząśnie chrześcijaństwem" — pozostawały w pamięci takie zdania z okupacyjnych dyskusji młodzieży akademickiej. W tamtym okresie, pod Jego kierownictwem pracowały już zespoły młodzieży żeńskiej przygotowujące się do pracy nad duchowym odrodzeniem Polski. To ich dziełem była ulotka rozpowszechniona podczas Powstania Warszawskiego „Mobilizacja Walczącej Warszawy" na dzień 26 VIII 1944 r. „W rocznicę Cudu nad Wisłą (15 VIII) a w przeddzień święta Królowej z Jasnej Góry (26 VIII) Warszawa — wierne, macierzyńskie serce Polski krwią i męką rodzące wolność Ojczyzny, wzywa synów i cały Naród do nowej mobilizacji, do walki o wewnętrzne przemienienie Narodu w duchu Bożej i braterskiej miłości, do szturmu już, nie o wolną ale i i świętą Polskę... Bracia do broni! do nowej, niezawodnej odwiecznej broni Polaka, ufnej, zwycięskiej modlitwy całego Narodu! W dniach od 15. do 26. VIII cała Warszawa przyjmuje Komunię świętą we wspólnej narodowej intencji; Walcząca Warszawa codziennie powtarza jedną wspólną modlitwę — różaniec... Zgromadzeni przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej we wszystkich naszych domach, mówimy modlitwę walczącej Warszawy, wyrażającą dziejowe posłannictwo Polski: „Matko nasza Jasnogórska, Królowo Narodu Polskiego, daj nam Jezusa, oddaj nas Jezusowi i racz sprawić byśmy przez Ciebie całej Ojczyźnie, a przez wolną Ojczyznę — całemu światu wywalczyli Jezusa". Bracia uderzmy w wielki dzwon wzywający Warszawę na modlitwę do Jasnogórskiej Matki. Rzućmy Ojczyznę na kolana w przeddzień cudu Bożego Miłosierdzia... Za wysłuchanie modlitwy nie obiecujemy świątyń i pielgrzymek, ale coś więcej: obiecujemy, że Obraz Jasnogórskiej Matki wprowadzimy do naszych serc, że on przemieni nasze życie narodowe i osobiste, że znajdzie się na narodowym sztandarze".

Czy — Prymas Polski — dawny kapelan okręgu wojskowego Żolibórz-Kampinos i szpitala powstańczego w Laskach, ojciec i kierownik duchowy tych grup młodzieży, nie myślał o tej „mobilizacji w Imię Jasnogórskiej Pani" gdy niecałe pięć lat później podczas ingresu do Warszawy, mówił: „Przyszedłem do Was w Imię Matki Bożej Królowej Polski. Sakrę biskupią przyjąłem u stóp Pani Jasnogórskiej i w Jej Imię pragnę być Wam pasterzem, bowiem Jej zaufałem...".

Idąc tym śladem chcielibyśmy też wiedzieć: jakie myśli rodziły się w sercu Prymasa Polski i członków tych dawnych grup apostolskich, które ślubowały wprowadzenie Obrazu Jasnogórskiej Pani na „narodowy sztandar", gdy 30 lat później, na Placu Zwycięstwa, pod Jej Obrazem, w otoczeniu narodowych sztandarów, przemawiał Jan Paweł II, rówieśnik tego pokolenia walczącej Warszawy?

Z komentarza otrzymanego od samego Ks. Prymasa, wiemy jak głęboko traktował ten Znak Jasnogórski pod Krzyżem Papieskim na Placu Zwycięstwa. Widział w nim wielki manifest chrześcijaństwa w Polsce. Sama Opatrzność według Niego wskazuje na ten Znak tożsamości narodowej i Źródło mocy Bożej, z którą trzeba się związać.

Kiedy przyszły trudne lata pogłębiającego się sporu z ateizmem o to co święte w Narodzie, w historii, w kulturze — Prymas Polski stanął mężnie w obronie tych wartości. On wiedział, że zamach na kulturę ojczystą zaczyna! się w historii Polski często od zamachu na religię i wolność sumienia. Podczas procesji Bożego Ciała 4 VI 1953 r. mówił do 200 tysięcy wiernych: „Najmilsze Dzieci. Gdy wokół nas stoicie tak licznie i tak zwarcie, cieszymy się Wami, cieszymy się oczyma Waszymi, cieszymy się każdą twarzą, każdym rumieńcem, tak nam droga jest każda łza duszy czystej, bośmy razem z ludu wzięci, bośmy z łona matek Polek się urodzili. I choć drugą Ojczyzną jest Rzym, tam gdzie jest pierwszy Kapłan... to jednak myśmy postawieni tu przez Chrystusa, abyśmy w pierwszej Ojczyźnie ziemskiej przypominali Pana Niebios, bośmy z ludu i dla ludu...". Niedługo miał się cieszyć oglądaniem tych kochanych twarzy!

Nadchodził bardzo trudny czas, w którym związek z Kościołem, z Narodem, z Jasnogórską Matką miał być poddany heroicznej próbie. 25 IX 1953 r. przed południem, rozmawiał jeszcze Prymas, z bliską osobą, którą znał z okupacji: „Gdyby ci mówili, że Twój Ojciec działa przeciwko Narodowi we własnej Ojczyźnie, nie wierz! Gdyby ci mówili, że Twój Ojciec stchórzył, nie wierz! Twój Ojciec nigdy nie zdradził i nie zdradzi sprawy Kościoła, choćby miał za to zapłacić życiem i własną krwią (...) Twój Ojciec kocha ojczyznę więcej od własnego serca i wszystko czyni dla Kościoła i dla niej. (...) Nie bój się moje dziecko, bo Twój Ojciec niczego się nie boi, tylko Boga". Wieczorem tego dnia podczas kazania w kościele św. Anny, na uroczystości patronalnej św. Ładysława z Gielniowa powiedział: „Obchodzimy dziś święto Patrona Warszawy. Dziwne połączenie: z jednej strony herb Warszawy syrena z mieczem w ręku, jakby przygotowana do odbicia ciosu, z drugiej człowiek w habicie, przepasany sznurem. Tam piękna legenda, tu życie i trzeba się opowiedzieć, albo za legendą albo za życiem, ale żeby się opowiedzieć za życiem, trzeba mieć wiele odwagi, bo takie życie to świętość...".

Na Prymasa Polski był już podpisany nakaz aresztowania i internowania. Msza św. skończyła się po 21.00. Przed kościołem żegnał go tłum młodzieży. Powiedział im: Znacie obraz Michała Anioła — Sąd Ostateczny, Anioł Boży 
wyciąga z przepaści człowieka na różańcu. Mówcie za mnie różaniec". Po północy został wywieziony pod silną eskortą. Wziął tylko brewiarz i różaniec. Nie wiedział, że przez te przeszło 3 lata jego uwięzienia dniem i nocą trwały czuwania, Msze św. i różaniec na Jasnej Górze w jego intencji. Ludzie, którzy doświadczyli tych samych „mocy jasnogórskich" jakie były źródłem jego siły, chcieli swemu Prymasowi i Ojcu zapewnić stały dopływ tej niewidzialnej energii.

5. „Modlitwy i więzienne cierpienia ku uczczeniu Pani Jasnogórskiej"

Czytając teksty Dziennika z tamtych więziennych lat, dotykamy tajemnicy Prymasa Wyszyńskiego. Jan Paweł II ofiarował nam do niej komentarz, a jego słowa wpisały się głęboko w pamięć Polski: „Czcigodny i umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża-Polaka (...) gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła; Gdyby nie było Jasnej Góry, i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem" (23 X 1978).

Jakże dziś mówić o tym okresie więziennym: „In vinculis pro ecclesia?". Tutaj przecież kształtował się cały program pracy Kościoła w Polsce wybiegający w dziesiątki lat. Rydwałd, Stoczek, Prudnik, Komańcza. Na tych etapach internowania Prymas wykonuje olbrzymią pracę dla przyszłości. Program dla życia Kościoła w Polsce oparty o Jasnogórskie Centrum, rodzi Się tu, w całkowitej izolacji, a przecież dociera do wiernych! Ślady przemyśleń zdradzają zapiski z kolejnych więzień, przemycone listy, instrukcje, komentarze. Ujawnią go w pełni późniejsze dzieła, które się tutaj rodzą. W więzieniu, opracowuje program Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski: Tu powstaje i krystalizuje się myśl Nawiedzenia Polski przez kopię Obrazu Jasnogórskiego, a nade wszystko zamiar przeprowadzenia dzieła oddania Narodu w Macierzyńską Niewolę Maryi za wolność Kościoła w Polsce i w świecie. Gdy zbliżał się Jubileusz 300-lecia „Obrony Jasnej Góry" Prymas zapisywał: Obrona Jasnej Góry dziś — to obrona chrześcijańskiego ducha Narodu, to obrona kultury rodzimej, obrona jedności serc ludzkich w Bożym Sercu. Jest to obrona swobodnego oddechu człowieka, który chce wierzyć bardziej Bogu niż ludziom, a ludziom — po Bożemu" (18 XII 1954, s. 82—83). W pierwszym dniu Roku Jubileuszowego (1 I 1955 r.) zanotuje: „Już dziś oddaję wszystkie swoje modlitwy i więzienne cierpienia ku uczczeniu Pani Jasnogórskiej — za Naród Chrystusowy, by wytrwał w łasce i miłości..." (s. 85).

Bardzo intensywnie pracował Prymas nad przygotowaniem Akcji Odnowienia Ślubów Jasnogórskich. W więzieniu powstaje ich nowy tekst. Cały okres 1956 r. wypełniony jest myślą o tych wielkich wydarzeniach, które w przekonaniu Prymasa-Więźnia muszą nastąpić. Do Generała Paulinów pisał 21 VI 1956 r.: „Bodaj nigdy tak dobitnie jak teraz, nie uświadomiłem sobie tego, jak potężna jest wola Boża, by Jasna Góra była stolicą chwały Bożej, która rozlewa się na Polskę (...). I dziś musi być przeprowadzona w Polsce obrona Jasnej Góry — już nie z pomocą armat i pocisków, ale przez potężny ładunek myśli i uczuć roznieconych przez Ojca Świętego" (s. 117). „Trzeba związać bliżej jeszcze Naród cały z Jasną Górą. Idzie mi szczególnie o inteligencję naszą, tak słabą, tak żyjącą zaledwie okruchami ze stołu ewangelicznego, a jednak tak religijną, choć na swój sposób, i kochającą Matkę Bożą. Nasze obecne przeżycia wskazują na to, że inteligencja polska, choćby istotnie teologicznie była niewyrobiona, to jednak na Kościół patrzy oczyma narodowej racji stanu. Możemy widzieć błędy i braki tego patrzenia, ale nie możemy nie wiedzieć, że jest to doniosły dla Kościoła Bożego punkt wiążący, dzięki któremu schizma i herezja są w Polsce niemożliwe. Co więcej nie jest możliwa ateistyczna apostazja Narodu. Możemy i musimy poprawiać to widzenie Narodu, ale nie możemy go nie doceniać. Nie możemy go nawet potępiać. Kościół polski musi być zawsze wrażliwy na to widzenie narodowe Kościoła Świętego. Ostatecznie takie widzenie sprawia, że Naród ciąży ku Kościołowi. W tym ciążeniu Narodu centralnym punktem jest Jasna Góra..." (s. 122—23). Na inteligencji bardzo mu zależało. Tym bardziej, że znane były opory niektórych środowisk w stosunku do „maryjnej drogi" duszpasterstwa Kościoła w Polsce. 6 VIII 1956 notuje: „Wyruszam" dziś z Pieszą Pielgrzymką Warszawską na Jasną Górę. Modlić się będę razem z pielgrzymami (...) Towarzyszę duchem dzieciom moim, które mają łaskę wezwania na Jasną Górę...".

26 VIII 1956, w dniu Ślubów Narodu, fotel Prymasa Polski na Jasnej Górze pozostał pusty. Tylko ogromny bukiet biało-czerwonych kwiatów spoczywał na nim. Ale to wystarczyło. Te kwiaty, te polskie kolory i to miejsce — wszystko mówiło o Człowieku, który wtedy Polskę uosabiał. On sam w swej celi w Komańczy pisał w tym dniu: „Dzień Ślubów Narodu na Jasnej Górze. Teraz wiem prawdziwie, że jestem Twoim Królowo Świata i Królowo Polski, niewolnikiem. Bo dziś w dniu wielkiego święta Narodu katolickiego, każdy kto tylko zapragnie może stanąć pod Jasną Górą... A ja mam pełne do tego prawo... A jednak, mając tak potężną i tak Dobrą Panią, mam zostać w Komańczy. Przecież to z Twojej woli (...). Tylko my oboje, Matko, możemy chcieć jednego. W tej chwili cała Polska modli się o moją obecność na Jasnej Górze. Tylko my dwoje wiemy, że jeszcze nie przyszedł czas... Jestem już w pełni spokojny. Dokonało się dziś wielkie dzieło. Spadł kamień z serca, aby stał się chlebem Narodu".

6. „Co się stało na Jasnej Górze?"

3 dni po Jasnogórskich Ślubach (29 VIII 1956 r.) po otrzymaniu relacji o wspaniałych uroczystościach o milionowym zgromadzeniu pielgrzymów i o żarliwej modlitwie Narodu spotykamy w dzienniku z Komańczy te słowa: „może wreszcie wszyscy uwierzą w potęgę Jasnej Góry w Polsce! Wszyscy! Ja wierzę już od dawna. Bóg jeszcze raz pokazał, w imię jakiej Siły trzeba jednoczyć i odradzać Naród..." (s. 131). 23 lata później w czerwcu 1979 roku Jan Paweł II, dziękując Prymasowi Polski za genialne wyczucie znaczenia Jasnogórskiego Sanktuarium, odpowiadał na pytanie które Kard. Wyszyński postawił w Komańczy we wrześniu 1956 r. cytując słowa Stefana Wyszyńskiego, „co się stało na Jasnej Górze? Dotąd nie jesteśmy w stanie dobrze na to odpowiedzieć, stało się coś więcej, niż zamierzaliśmy. („O tak! stało się coś więcej, niż zamierzaliśmy..."! — zawołał Papież, a wszystkim starczyło to radosne zawołanie za najpiękniejszy komentarz)... Okazało się, że Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia Narodu, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma Naród w pokornej a mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego Hierarchii. Dla wszystkich nas była to wielka niespodzianka, że potęga Królowej Polski jest w Narodzie aż tak wspaniała" (Oto Matka Twoja, s. 359; Wszystko postawiłem na Maryję, s. 133-134).

Dwa tygodnie przed uwolnieniem z więzienia Kard. Wyszyński składając Bogu dziękczynienie w rocznicę zwycięstwa chocimskiego dorzucił jeszcze w dzienniku: „Choćbym miał umrzeć nie wysłuchany przez Ciebie, Matko, to jeszcze będę uważał za największą łaskę życia, żem mógł do Ciebie mówić" (10 X 1956 r. s. 106—107).

7. Tyle wspaniałych rzeczy dokonało się później na naszej ziemi z pomocą Jasnogórskiej Królowej Polski!

Znamy to wszystko. Widzieliśmy wielkie zmagania. Prymas wraz z Episkopatem i całym. Kościołem w Polsce występował z programem ocalenia. Wszystko toczyło się z jakąś przedziwną logiką. Moc Jasnogórskiego Znaku Ocalenia, okazywała się w kolejnych misjach Kościoła w Polsce podjętych nie tylko dla ocalenia najistotniejszych wartości, ale i dla wsparcia wielkich ewangelicznych idei. Millenium, Peregrynacja, Akt Oddania w Niewolę Maryi za Wolność Kościoła, program przygotowania Jubileuszu 600-lecia Jasnej Góry. Wybór Polskiego Papieża, Bierzmowanie Narodu podczas pierwszej Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny i wielki ruch odnowy moralnej, ogłoszenie Papieskiego Aktu Zawierzenia Kościoła Maryi... To są wielkie etapy najnowszych dziejów Kościoła w Polsce i dziejów Prymasa, który „Wszystko postawił na Maryję". Oglądały jeszcze jego oczy te radosne tajemnice... 
Niemożliwe jest streszczenie orędzia Prymasa Tysiąclecia. Rozsiane jest ono w dziesiątkach książek — zapisów kazań i naukowych opracowań. Mieści się tam zarówno wielka, żywa, ewangeliczna — to znaczy „służebna" mariologia, jak i doświadczenia socjologa, znawcy ducha pracy ludzkiej, organizacji chrześcijańskich związków zawodowych, kierownika dusz, uczestnika powstania, wykładowcy tajnych i jawnych uniwersytetów, Męża stanu, Kardynała i teologa, niekwestionowanego przywódcy Narodu — a nade wszystko Pasterza Kościoła i Polaka. Jest to myśl Biskupa, stojącego w szeregu tych wielkich biskupów, których tradycja w Polsce jest taka piękna. Jego „doświadczenie maryjne" — jak mówi Jan Paweł II — jest rzeczywiście „na miarę epoki!".

Cała książka „Wszystko postawiłem na Maryję" ogarnięta jest mariologią eklezjalną. Prymas Polski nie tworzy jakiejś „narodowej kapliczki". We wszystkich poczynaniach ukazuje i umacnia związek z Ojcem Świętym. Jakże Go cieszy, poświęcony przez Piusa XII Obraz, który pójdzie w Nawiedzenie poprzez Polską ziemię: „Dzisiaj rano wróciłem z Rzymu. Ale nie wróciłem sam. Przywiozłem ze sobą dar — Oblicze naszej Królowej i Matki, Pani Jasnogórskiej, Dziewicy Wspomożycielki (opowiada o tych dwu kopiach obrazu zawiezionych do Rzymu 13 V 1957 r. Pius XII jedną przyjął dla siebie, a drugą pobłogosławił dla Polski. „Odtąd na Watykanie, wśród najrozmaitszych cudów świata, będzie miała swoje władanie Matka Boża Jasnogórska. Patrząc spokojnym wzrokiem na Namiestnika Jej Syna na ziemi, będzie przypominała Ojcu Świętemu Polskę! (s. 171—172), Warszawa, 18 VI 1957).

10 lat później, 3 V 1967 r. Prymas czyta w liście Pawła VI: „Sprawimy, aby dokument Waszego oddania się w Niewolę Matki Najświętszej z całą troskliwością przechowywany był na Watykanie, obok Grobu św. Piotra". Komentarz pełen entuzjazmu, wskazuje na wielką radość: „Jest to rzecz niesłychana. Jest to niezwykły symbol i znak! Oto Papież (...) na oczach świata, zamyka nas niejako w sercu Kościoła, u fundamentów Piotra, na znak wieczystej i nierozerwalnej jedności... Kładzie nas jak kamień świętego budowania na Opoce — przy Grobie Księcia Apostołów. Tysiącletnie doświadczenie więzi z Kościołem doprowadziło nas aż dotąd..." (s. 268). Czyżby człowiek o tak potężnej wyobraźni, proroczym przeczuwaniu i wiary w niemożliwe, sądził że nie można już dalej pójść? Mówił to 3 V 1967 r. Czy mógł jednak przewidzieć, już wtedy jak bardzo zakróluje na Watykanie Jasnogórska Pani i jak często Jej kopie będą wędrować do Rzymu?

Jakże dziwny, wielki i miłosierny jest Bóg! Jaką mocą darzy On tych, którzy Mu ufają na sposób Maryi i „przez Maryję". Teksty z tamtych odległych lat, czytamy dziś z przejęciem, jakby dotykając tajemnicy, którą byliśmy otoczeni tak długo, z którą stykaliśmy się tak blisko: „Jesteśmy z Tobą Ojcze Święty, w całej Twej pokojowej pracy jednoczenia narodów i godzenia zwaśnionych (...) Polska jest z Tobą, Polska modli się za Ciebie, Polska Ci ufa, Polska oddaje Ci się na wierną służbę, Polska zawsze na Ciebie czeka". Kto z Polaków potrafi teraz bez wzruszenia słuchać takich słów zmarłego Prymasa Polski, chociaż słyszał je już w 1967 roku? Jakie to czekanie, ta modlitwa, i to zamknięcie w sercu Kościoła — przeszły wszelkie oczekiwania!

8. Ku najwyższemu uczczeniu Jasnogórskiej Matki Kościoła

Od stycznia 1961 r. Prymas zaczyna oddawać w niewolę Maryi, tak jak wcześniej siebie, „wszystko co Polskę stanowi". Aktu Uroczystego Oddania Narodu Maryi za Kościół w Polsce i na świecie dokonał na Jasnej Górze w dniu 3 V 1966 r. Niezwykle głęboki komentarz do tego wydarzenia wygłosił wtedy Kard. Karol Wojtyła.

Od 1964 r. Prymas Polski i Episkopat Polski zabiegają na Soborze o tytuł „Matki Kościoła dla Maryi" i oddanie Jej całej Rodziny Ludzkiej. Papież Paweł VI dokonuje oddania 21 XI 1964 r. Kolegialne oddanie, tzn. Papieża wraz ze wszystkimi biskupami świata ma nastąpić później... W listopadzie 1973 r., gdy mówił w Gnieźnie o tym tytule Maryi, potwierdzonym przez Pawła VI, pytał sam siebie jakby z jakimś proroczym przeczuciem: „Czy to już jest zwycięstwo? Na zwycięstwo czeka się na Krzyżu... Przychodzi ono w chwili, gdy człowiek oddaje w ręce Ojca swego ducha...".

Jakże przedziwna jest tajemnica tego serca, które Bóg wybrał i ubogacił, aby Jemu Jedynemu i nam służyło 'przez Maryję'! Patrzymy na tytuł książki 'Wszystko postawiłem na Maryję' i zaczyna nam się coś rozjaśniać. Prosimy aby Prymas Polski mówił dalej, tak jak wtedy w Rzymskim Kościele del Gesu 22 X 1978 r.: "wszystkie nasze uczucia wiążemy z aktem dziekczynnym za proroczą wizję Kard. Prymasa Hlonda, który mówił; 'Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej'. Meldujemy Tobie radosny przyjacielu z ojczyny niebieskiej : Zwycięstwo, które ukazałeś, krzepiąc nas na duchu, przyszło! I przyszło w Imię Matki Chrystusowej, której dochowalismy wierności, idąć za Nią, ku Jej Synowi, który jest Jedynym Zbawicielem świata" (s.324).

9. „Dopóki Pan nie zażąda, zmiany warty przy Jego Jasnogórskiej Służebnicy..."

Słowa te wypowiedział Prymas Polski jeszcze 9 X 1973 r. przy okazji dzielenia się z najbliższymi rąbkiem swej tajemnicy, która każe mu „niejako ukryć się dopóki nie wyczerpią się dni"... (s. 22). Dni te nadeszły w maju 1981 r. Poprzez Polskę szła potężna fala odrodzenia sumień. Wielki zryw narodowej, społecznej i politycznej odnowy znalazł w Prymasie Polski nie tylko wsparcie duchowe ale i ogromną pomoc formacyjną. Ostatnie 9 miesięcy życia pozwoliły mu dać komentarz do podstaw rzetelnej odnowy. Naród otrzymał od Prymasa Wyszyńskiego testament, którego wypełnienie gwarantuje trwałość tego procesu choćby był z różnych stron zagrożony. Świat wstrząśnięty został zamachem na Ojca Świętego. Prymas Polski leżał śmiertelnie chory. Polska trwała na modlitwie za dwie ukochane osoby: Jana Pawła II i swojego Prymasa. Za Nich Obu, za Kościół i za Polskę szły bezustanne wołania do Jasnogórskiej Matki Miłosierdzia. Kto z nas nie rozumie, że cząstką tajemnicy Prymasa jest także Jego dar z 14 maja?: Proszę Was aby te heroiczne modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji na Jasnej Górze i gdziekolwiek, abyście to wszystko skierowali w tej chwili wraz ze mną ku Matce Chrystusowej, błagając o zdrowie i siły dla Ojca świętego... aby Chrystus rozeznał ogromną miłość, którą mamy do Jego Zastępcy na ziemi...".

Kiedy cały Naród wraz z dużą częścią chrześcijaństwa odprowadzał Prymasa Wyszyńskiego na wieczny odpoczynek do katedry warszawskiej poprzez Plac Zwycięstwa, nad wszystkimi unosiły się niepowtarzalne słowa Ojca Świętego skierowane do Kościoła w Polsce i słowa pożegnalne Zmarłego: „Testamentu nie piszę żadnego. Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy. Bóg je da w swoim czasie (...) a wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby ludzie się zmienili" (Kościół w służbie Narodu, s. 347). Nie trzeba nam wyjaśnień dodatkowych. I my mamy powody, tysiące powodów, aby ufać. Już nie trzeba nam tłumaczyć, że „twarz Matki najbardziej przypomina Chrystusa". Kardynał Wyszyński wytłumaczył tę prawdę swoją myślą, życiem i wiarą i przez to stał się naszym narodowym geniuszem. Zrozumiał i przybliżył nam najważniejsze dla naszej duchowości prawd i mocy. Czytając Jego książkę „Wszystko postawiłem na Maryję" nie tylko umacnia się w nas radość wyboru prawidłowej drogi „ku Jasnej Górze". Czujemy też, że stykając się z dziełami i myślą Tego Człowieka dotykamy świętego ognia. Także teraz rozumiemy to lepiej: Człowiek Boży był wśród nas. Prorok żył na naszej ziemi. Znaki Boże działy się na naszych oczach. Czy można pozostać zimnym żyjąc w tym samym kręgu Światła, które tak rozświetliło Prymasa Jasnogórskiego?

Rufin Józef Abramek, ZP (*2.01.1938 - +30.04.1990)


artykuł opublikowany w: Miesięcznik 'Jasna Góra'. Rok II. Nr 5(7) z maja 1984 r., s. 21-32.

oprac. o. Stanisław Tomoń